Dzieci państwa Bajkowskich pozostaną w domu dziecka
Dzieci państwa Bajkowskich pozostaną w domu dziecka. Tak zdecydował krakowski sąd, który oddalił zażalenie rodziców na natychmiastowe odebranie im trójki chłopców.
Po styczniowej decyzji sądu dzieci Bajkowskich - 13-letnie bliźniaki i 10-latek - zostały zabrane ze szkoły 6 marca i przewiezione do domu dziecka.
O sprawie rodziny Bajkowskich pisała w lutym "Rzeczpospolita". Rodzice w listopadzie 2010 roku przyszli do Krakowskiego Instytutu Psychologii. Z własnej inicjatywy chcieli rozwiązać swoje problemy - ich starsi synowie nie lubili chodzić do szkoły.
W trakcie spotkań (siedmiu rodzinnych i ośmiu małżeńskich) - jak opisuje w opinii wydanej na potrzeby sądu Rodzinny Ośrodek Diagnostyczno-Konsultacyjny (RODK) - ojciec i matka mieli przyznać się do stosowania kar cielesnych (klapsy). Terapeutów miało też niepokoić "stawianie małoletnich w sytuacjach nadmiernej samodzielności i odpowiedzialności".
Sprawa wzbudziła wiele kontrowersji. Pomoc zadeklarował Jarosław Gowin. Resort przygotował nowelizację Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego, polegającą na dopisaniu do art. 111, że dziecko ma być odbierane rodzinie w ostateczności.
Chodzi o to, aby sąd opiekuńczy stosował środki ingerencji we władzę rodzicielską jedynie wówczas, gdy wcześniej stosowane przez sąd inne środki nie były skuteczne lub okoliczności wskazują, że byłyby niecelowe oraz gdy przemawia za tym dobro dziecka - wyjaśnił Gowin. Założenia noweli trafią teraz do konsultacji społecznych i pod koniec kwietnia gotowy ma być projekt.
Wobec planów takich nowelizacji krytyczna jest sędzia Ewa Waszkiewicz, przewodnicząca Stowarzyszenia Sędziów Rodzinnych. - Można też dopisać do Kodeksu karnego, że karę dożywocia sąd wymierza w ostateczności, ale po co? Sąd i tak o tym wie. Obecne zapisy są dobre, a nowelizacja w żaden sposób praktyki sądów nie zmieni - oceniła.
Jej zdaniem już dziś jest tak, że sąd rodzinny odbiera dziecko rodzicom w ostateczności, po tym jak wcześniej stosował mniej dolegliwe środki. - I zawsze też sąd w pierwszej kolejności bierze pod uwagę możliwość oddania dziecka pod opiekę dalszej rodziny, np. dziadków, a dopiero potem myśli o zawodowej rodzinie zastępczej lub domu dziecka - dodała