Dzieci, które przeżyły katastrofę, z wizytą w Polsce
Tsunami zmiotło ich domy z powierzchni ziemi. Przeżyli katastrofę, która pochłonęła prawie 16 tys. ofiar, ponad 4 tys. osób wciąż uważa się za zaginione. Młodzież z najbardziej dotkniętych przez kataklizm terenów Japonii zakończyła swój pobyt w Polsce.
- Kiedy przyszła fala, byliśmy w szkole - opowiada Shota. - Tsunami widać było przez okno, widzieliśmy, jak fala zbliża się do nas. Musieliśmy się ewakuować. - wspomina 12-latek. Shota jest jednym z 30 dzieci zaproszonych do Polski w ramach programu "Most Solidarności - polskie wakacje dla dzieci z Japonii", zainicjowanego przez Polski Związek Karate Tradycyjnego. Jako jeden z nielicznych godzi się na rozmowę o katastrofie. Pozostałe dzieci milczą na ten temat. Na przywoływanie bolesnych wspomnień niechętnie zezwalają też ich opiekunowie. - Dzieci przyjechały tu, aby odpocząć, od marca bardzo dużo przeszły. - mówią. To właśnie w marcu potężne trzęsienie ziemi o sile 8,9 stopni w skali Richtera nawiedziło Japonię. Jednymi z najbardziej zniszczonych przez żywioł obszarów są prefektury Miyagi i Iwate; to z tych terenów pochodzą dzieci, dla których zorganizowano wakacje w Polsce.
- 28 z naszych gości nie ma domu. Od marca razem ze swoimi rodzinami mieszkają w szkołach. - mówi Włodzimierz Kwieciński, Prezes Polskiego Związku Karate Tradycyjnego. - Na początku żadne z dzieci nie chciało nawet myśleć o przyjeździe, wszystkie były bardzo straumatyzowane - ich koledzy stracili w katastrofie rodziców, rodzeństwo. Pomysł zorganizowania pobytu w Polsce zrodził się tuż po katastrofie, 12 marca, później przedstawiliśmy go stronie japońskiej. W maju mieliśmy już listę dzieci gotowych do wyjazdu. - opowiada Kwieciński.
Jakie było kryterium kwalifikacji dzieci na kolonie? - Młodzież delegowała strona japońska, wiem tylko, że nie było u nas osób najbardziej poszkodowanych, które na przykład straciły w katastrofie rodziców. Organizatorem wyjazdu był Polski Związek Karate Tradycyjnego, dlatego ważnym kryterium było, aby zaproszone dzieci potrafiły ćwiczyć karate. Spełniali je wszyscy goście z prowincji Iwate i trójka z prowincji Miyagi, pozostali zaczęli uczyć się tej sztuki walki u nas. - mówi Kwieciński.
Mała Japonia w Polsce
Podczas pobytu w Polsce dzieci mieszkały w Centrum Japońskich Sportów i Sztuk Walki "Dojo" w Starej Wsi (woj. łódzkie). Program zajęć był bardzo napięty. - Dzień zaczynali o 7.30 poranną gimnastyką, później odbywały się zajęcia taneczne, sportowe lub wokalne. Staraliśmy się też przybliżyć dzieciom polską kulturę, zorganizowaliśmy dla nich pokaz strojów ludowych, dzieciaki uczyły się też łowickich wycinanek. Po południu zwykle zabieraliśmy naszych gości na spływ kajakowy lub wycieczkę na pobliskie wzgórza. O 17.00 dzieciaki miały trening karate tradycyjnego, po kolacji zajęcia taneczne. - relacjonuje Kwieciński.
Jeden z opiekunów i tłumacz, Tomasz Molski, dodaje, że z części zajęć trzeba było zrezygnować, gdy okazało się, że dzieci nie mają czasu na... odrabianie zadań domowych. - Zapomnieliśmy, że japońscy uczniowie muszą odrabiać lekcje nawet w wakacje. Zwykle trwają one miesiąc, ale przez tsunami skrócono im czas odpoczynku do trzech tygodni. Na ten czas dzieciaki mają zadanych naprawdę dużo prac. - opowiada Mojsakowski.
Aby umożliwić dzieciom kontakt z rodziną, każde otrzymało telefon komórkowy z doładowaniem na kwotę ok. 150 dolarów. - Jak dostali te telefony, to pierwsze pytanie, jakie zadali, brzmiało: czy za pieniądze z doładowania można kupować sobie gry na komórkę? - śmieje się Molski.
A na koniec pobytu... spotkanie z Pierwszą Damą
Dzieciaki bez trudu znalazły też wspólny język z grupą 56 polskich uczniów, którzy dołączyli do nich w drugim tygodniu pobytu w Starej Wsi. Wtedy też zaczęły się pierwsze wakacyjne przyjaźnie i miłości, jak opowiada Tomasz Molski - Podczas pożegnania łzy lały się obficie i po polskiej, i po japońskiej stronie.
Co najbardziej podobało się japońskim gościom w naszym kraju? - W Polsce jest bardzo bogata natura. - A mnie w Polsce podobało się najbardziej polskie mięso. - padają pojedyncze odpowiedzi. Według 14-letniej Ayako - W Polsce są wielkie i cool miasta, ale najbardziej podobała mi się Warszawa. A Polacy są bardzo przyjacielscy, w Japonii nie zdarza się, żeby ktoś przechodząc ulicą pomachał do mnie, jeśli mnie nie zna. - mówi dziewczynka.
Japońskie dzieci były też gośćmi w Pałacu Prezydenckim, spotkała się z nimi Pierwsza Dama Anna Komorowska. Prezydentowa bardzo dobrze oceniła inicjatywę zorganizowania kolonii dla dzieci z terenów dotkniętych tsunami - To gest solidarnościowy, Polska też niejednokrotnie doświadczyła takich gestów. W naszym kraju jest duża grupa przyjaciół Japonii i mam nadzieję, że mieliście szansę się o tym przekonać. - mówiła Anna Komorowska do zgromadzonych w Pałacu Prezydenckim dzieci.
Anna Korzec, Wirtualna Polska