Dzieci chrześcijan w Izraelu trzeci dzień bez szkoły z braku finansowania
Ponad 33 000 chrześcijańskich dzieci w Izraelu trzeci dzień nie poszło w czwartek do szkoły z powodu braku porozumienia między ich szkołami a izraelskim Ministerstwem Edukacji co do wysokości jego udziału w finansowaniu tych niepublicznych szkół.
04.09.2015 00:41
- Różnice zdań między ministerstwem a szkołami utrzymują się, strajk będzie więc kontynuowany - oświadczył ojciec Abdel Masih Fahim, koordynator Sekretariatu Generalnego Szkół Chrześcijańskich.
Strajk proklamowany z początkiem nowego roku szkolnego objął blisko połowę szkół utrzymywanych przez różne Kościoły chrześcijańskie. Nie rozpoczęto tam roku szkolnego na znak protestu wobec stanowiska władz edukacyjnych Izraela: odmawiają one dofinansowywania tych szkół, ponieważ mają one charakter prywatny.
- Utrzymują się wielkie różnice zdań, ponieważ od początku rozmów obie strony zajmują rozbieżne stanowiska - wyjaśnił koordynator, nawiązując do stanu negocjacji, które - według hiszpańskiej agencji EFE - mogły być kontynuowane podczas czwartkowego spotkania papieża Franciszka z prezydentem Izraela Reuwenem Riwlinem.
Chrześcijańskie szkoły w Izraelu powołując się na "prawo do równego traktowania" występują o dodatkowe 100 milionów szekli (22,7 mln euro) na swoje potrzeby, po tym gdy w ostatnich latach Ministerstwo Edukacji obcina pomoc finansową dla szkół prywatnych.
W ubiegłym tygodniu prezydent Riwlin zaprosił do swego biura przedstawicieli szkół chrześcijańskich i ministra edukacji Naftalego Bennetta, ale rozmowy nie posunęły się naprzód.
Abu Naser, rzecznik Łacińskiego Patriarchatu Jerozolimy i ojciec czworga dzieci, które od trzech dni nie uczęszczają do szkoły, zapewnił dziennikarzy, że "całkowicie popiera strajk mimo wysokiej ceny, jaką wszyscy musimy płacić".
System szkolnictwa chrześcijańskiego w Izraelu ma status prawny "uznawanego, ale nieoficjalnego", jest oceniany jako reprezentujący najwyższy poziom w kraju i dlatego odrzuca propozycję izraelskiego ministra edukacji dotyczącą włączenia go do "oficjalnego systemu edukacji izraelskiej". Gdyby ją przyjął, szkoły chrześcijańskie byłyby finansowane w 100 procentach przez państwo.
- Jednakże - wyjaśnia Abu Naser - w grę wchodzi system wartości. Szkoły chrześcijańskie mają swoją misję: wpajamy wartości chrześcijańskie i niechrześcijańskie - czego nie widzimy w pozostałych szkołach Izraela, ani w żydowskich, ani w muzułmańskich, ani w druzyjskich.
Arabscy deputowani reprezentujący ludność muzułmańską po kilku demonstracjach ulicznych uzyskali od premiera Izraela Benjamina Netanjahu dodatkowo 900 mln szekli, tj. 294 mln euro, dla szkół publicznych arabskiej mniejszości.
Abu Naser w rozmowie z agencją EFE ubolewa, że ci deputowani nie zabiegali z taką samą energią o interesy 150 000 izraelskich chrześcijan, których formalnie również reprezentują.
- Niestety ich postawa wobec chrześcijan polega na tym, że nas po prostu nie dostrzegają, mówią, że jest nas przecież niewielu, jesteśmy zbyt dobrze wychowani, aby się awanturować, że nie sięgamy po przemoc i w najgorszym wypadku przeprowadzimy jakiś strajk - powiedział Abu Naser.