Działo się w czwartek w nocy. Niespodziewane odkrycie w balonie z Chin
Prezentujemy zestawienie wydarzeń z minionej nocy. Zebraliśmy kilka najważniejszych.
- "Wall Street Journal" poinformował, że należący do Chin balon szpiegowski, który w lutym znalazł się na terytorium Stanów Zjednoczonych, wyposażony był w amerykańską technologię, potrzebną do zbierania danych audiowizualnych. WSJ powołał się na wyniki ściśle prowadzonego śledztwa. Amerykański sprzęt posiadał wyspecjalizowane chińskie czujniki oraz urządzenia do gromadzenia zdjęć, filmów i innych informacji, które docelowo miały zostać wysłane do Chin. Na tym etapie śledztwa ustalono, że zebrane w ciągu ośmiu dni dane nie zdążyły zostać przekazane. Wnioski te potwierdziły tezę mówiącą, że balon pełnił funkcję szpiegowską, a nie - jak twierdziło azjatyckie mocarstwo - monitorującą pogodę.
- Chiny podpisały porozumienie z Nową Zelandią, nazywając ten kraj swoim "przyjacielem". Miało to miejsce podczas tygodniowej wizyty premiera Chrisa Hipkinsa, która w dominującej mierze dotyczyła kwestii związanych ze zwiększeniem eksportu z Nowej Zelandii. Obie strony uzgodniły wzmocnienie handlu oraz dalszy rozwój współpracy z zakresu e-commerce, zielonej gospodarki, bezpieczeństwa żywnościowego oraz rolnictwa. Jak zaznaczyła agencja Reutera, Nowa Zelandia od dawna prezentuje ugodowe podejście do Chin.
- USA zatwierdziło możliwość przeprowadzenia transakcji za 15 milionów dolarów, w ramach której Polska otrzymałaby modernizację systemu Patriot i obrony przeciwrakietowej. Udzielenie zgody jest dopiero pierwszym krokiem w kierunku zrealizowania inicjatywy. Na tym etapie nie ma podpisanej umowy ani nawet zakończonych negocjacji. Jak podała agencja Reutera, powołując się na Pentagon, Polska miałaby otrzymać w ramach współpracy "48 stacji startowych Patriot i 644 pociski przechwytujące Patriot Advanced Capability (PAC), 3 Missile Segment Enhanced (MSE), łącza sieciowe, czujniki, sprzęt pomocniczy, części zamienne i wsparcie techniczne.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz też: Sensacja archeologiczna w Pompejach. Niebywałe, co znaleziono pod ziemią
- W stolicy Francji miała miejsce druga noc zamieszek związanych ze śmiercią 17-latka z rąk policjantów. Niespokojnie było na robotniczych przedmieściach Paryża, w Nanterre. Tym razem protestujący mieli odpalić w stronę funkcjonariuszy fajerwerki. Podpalali też samochody. Zabity nastolatek był pochodzenia północnoafrykańskiego, co miało być głównym ogniwem zapalnym dla zamieszek, wymierzonych przeciwko brutalności policji względem osób zróżnicowanych etnicznie. Jak podała agencja Reutera, powołując się na słowa rzecznika policji, starcia demonstrantów z funkcjonariuszami miały także miejsce w północnym mieście Lille iw Tuluzie na południowym zachodzie, w Amiens, Dijon i departamencie administracyjnym Essonne na południe od Paryża.
- W Arabii Saudyjskiej zginęły dwie osoby, gdy rozpętała się strzelanina między uzbrojonym mężczyzną a saudyjskimi władzami bezpieczeństwa. Niebezpieczna sytuacja miała miejsce w pobliżu budynku konsulatu USA w Dżedda. Wśród zabitych był napastnik oraz ochroniarz obiektu. Jak podała agencja Reutera, powołując się na oświadczenie Departamentu Stanu, żadna z ofiar nie miała pochodzenia amerykańskiego. "Osoba w samochodzie zatrzymała się w pobliżu budynku konsulatu amerykańskiego w prowincji Dżedda i wysiadła z niego z bronią palną w ręku. Władze bezpieczeństwa podjęły inicjatywę, aby się z nim rozprawić, a wymiana ognia zakończyła się jego śmiercią" – oświadczył rzecznik policji regionu Mekka.