PolskaDziadkowie bronią ojca 3-letniej Oliwki, która zmarła w samochodzie w Rybniku

Dziadkowie bronią ojca 3‑letniej Oliwki, która zmarła w samochodzie w Rybniku

Dziadkowie małej Oliwii, która zmarła po tym, gdy ojciec zostawił ją na 8 godzin w samochodzie, bronią swego syna. Ich zdaniem, to był nieszczęśliwy wypadek, a ich syn zapomniał o swej córce, bo był przepracowany. Specjaliści uważają, że ta wersja wydarzeń jest bardzo prawdopodobna, a podobnych wypadków jest coraz więcej na całym świecie - czytamy w "Fakcie".

Dziadkowie bronią ojca 3-letniej Oliwki, która zmarła w samochodzie w Rybniku
Źródło zdjęć: © WP.PL | Łukasz Szełemej

Dziadkowie tłumaczą, że dziewczynka była wcześniej chora na ospę. Dzień, w którym wydarzyła się tragedia, był pierwszym, kiedy szła po chorobie do przedszkola. W drodze zasnęła. Dziadkowie przekonują, że właśnie dlatego zapomniał o córeczce. Poza tym opowiadają, że syn był potwornie przepracowany.

- Wnuczka chodziła do przedszkola jakieś 300 metrów od miejsca gdzie pracuje Krzysztof. Od dawna ciężko pracował. Jako inżynier miał dużo spraw na głowie - mówią.

Przekonują też, że ich syn bardzo dobrze opiekował się dziećmi, bardzo o nie dbał. Rodzice Oliwki mają jeszcze jedno dziecko - 11-letniego Adriana.

3-letnia dziewczynka zmarła we wtorek, gdy ojciec zostawił ją na 8 godzin w stojącym na słońcu samochodzie. Według policji, w szczelnie zamkniętym pojeździe mogło być nawet 70 stopni. Funkcjonariusze badają okoliczności tragedii. Nie mogą jednak nawiązać kontaktu z ojcem dziewczynki, który jest w szoku i przebywa w szpitalu. Policjantom udało się ustalić, że mężczyzna miał zawieźć córkę do przedszkola. Ale pojechał najpierw do pracy, zostawiając dziecko w samochodzie. Gdy po ośmiu godzinach wrócił, zorientował się, że jego córka spędziła ten czas w rozgrzanym pojeździe. Próbował reanimować nieprzytomne dziecko, ale było już za późno.

Na dzisiaj była zaplanowana sekcja zwłok dziewczynki.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)