"Dyskusja w PiS odbywa się wewnątrz, to wystarczy"
Dyskusja w PiS odbywa się wewnątrz. Ale w sprawie Pawła Zalewskiego, Kazimierza Ujazdowskiego i Ludwika Dorna niewątpliwie rację ma Jarosław Kaczyński. Zarzut jest jeden i najbardziej poważny. Nie to, że się mówi, że się krytykuje, nie to, że się rozmawia. Nie można tego robić publicznie. To osłabia jedność partii i osłabia jej siłę - powiedział w audycji "Salon Polityczny Trójki" Adam Hofman, poseł PiS.
19.11.2007 | aktual.: 19.11.2007 14:31
Michał Karnowski: Wspomniał Pan o tym, że PO chce odwołania szefa CBA. Chyba będzie to bardzo trudne? Jest kadencyjność tej funkcji.
Adam Hofman: Jest próba znalezienia jakiegoś kruczka prawnego. Może nie obejścia, co wykorzystania jakichś zapisów w ustawie.
Ważnych zapisów. Bo zapisów - jak rozumiem - o tym, że szef CBA musi być apolityczny, nie działać na korzyść żadnej partii.
- Robi się ze zdania, w którym Mariusz Kamiński mówi - chodzi o to, by ludzie prawdę znali przed wyborami, uważa się, że to jest upartyjnienie instytucji. Jeśli ktoś chce pokazać prawdę i przez to staje się członkiem jakiejś partii, to ja tego nie rozumiem. To z jakiej partii? Partii prawdy?
A ta konferencja była kompletnie apolityczna?
- Czy ona była fortunna, czy niefortunna, czy była w dobrym okresie, czy w złym, to już jest inne zagadnienie - czy przysłużyła się jakiejś partii. Jak widać z wyników wyborów, raczej PO.
Jak będziecie bronili Mariusza Kamińskiego?
- Zgodnie z prawem. Będziemy stali na stanowisku, że należy przestrzegać ustawy. Jeśliby uważać, że sześcioletnia kadencyjność PO, która wygrała wybory nie obowiązuje, to zaraz PO odwoła szefa NIK czy NBP? Tak się nie postępuje, bo to PO szła do wyborów z hasłami poszanowania zasad demokracji, przestrzegania prawa większej swobody, przestrzegania reguł demokratycznych - nie tylko przepisów ustaw. Jak się okazuje, w tej nowej kadencji, to kampania wyborcza sobie, a życie sobie.
PO szła też bardzo szeroko - od prof. Bartoszewskiego przez Lecha Wałęsę, do Kazimierza Marcinkiewicza. I dziś tych trzech polityków doradza premierowi Tuskowi. Dwaj pierwsi doradzają formalnie, a Kazimierz Marcinkiewicz - były premier - doradza nieformalnie. Dobrze, że Marcinkiewicz deklaruje się z taką poradą?
- Nie wiem, czy dobrze. To jest pytanie do samego Marcinkiewicza.
Właśnie. Gdzie jest dzisiaj Marcinkiewicz? Jak Pan patrzy na byłego premiera Marcinkiewicza?
- Na pewno nie jest w PiS-ie, bo złożył rezygnację przed wyborami. Nie było to eleganckie, bo można to było zrobić w inny sposób. Zdaje się, że na razie jest bankowcem. Ale co do tego, że w bankach pracuje się cicho i spokojnie, nie wychylając za bardzo, bo pieniądze lubią spokój, to nie mam żadnej wątpliwości, jako były szef komisji bankowej - Marcinkiewicz w buty szefa dużej instytucji bankowej do końca nie wszedł. Jest dziś czynnym politykiem raczej po stronie PO. Chociażby obecność, jako szefa kancelarii ministra Derdziuka jest tu wymowna. Przecież minister Derdziuk był też szefem Kancelarii Premiera Marcinkiewicza. Jego wybór.
Jest koalicjantem Donalda Tuska?
- Jak kto? Partia Marcinkiewicz jeszcze chyba nie jest zarejestrowana?
Jako Marcinkiewicz. Sam Pan powiedział - Derdziuk, Marcinkiewicz. Jest jakieś środowisko.
- Środowisko, nie partia. Trudno, żeby był koalicjantem jako Kazimierz Marcinkiewicz. Pewnie jest w tej chwili - jak sam się określa - doradcą premiera Tuska. Ale czy koalicjantem, to jako kto?
W PO, czy w środowisku PO, wylądują też byli wiceprezesi PiS? Myślę tu zwłaszcza o panu Pawle Zalewskim i Kazimierzu Ujazdowskim, którzy są wprost zapraszani do PO.
- PO stara się jako może od samego początku proponując chociażby ze swojej puli komisję spraw zagranicznych panu Pawłowi Zalewskiemu. Piękny gest - można powiedzieć.
- Nie. Pan redaktor będąc od dawien dawna bacznym obserwatorem sceny politycznej wie, że taki gest, to jest próba rozbicia drugiej partii, czy próba wsypania troszkę piasku w koła. Niestety nie jest to przyjazny gest - wręcz odwrotnie. Co do tej sytuacji, to uważam, że nasze wewnętrzne sprawy należy załatwiać wewnętrznie. Nie chciałbym ich publicznie komentować.
Nie ja mówię publicznie tak, jak premier Jarosław Kaczyński, tylko to sam Wasz szef stwierdza, że ci panowie muszą zawrócić z tej drogi, którą kroczą.
- Wyborcy oczekują od nas, że będziemy silną partią i silną opozycją. Silna partia załatwia swoje sprawy wewnątrz. Źle się stało, że ta dyskusja trwa publicznie. Nie ma sensu jej bardziej publicznie podgrzewać.
Ale to są wiceprezesi. To nie są jacyś tam działacze.
- Oczywiście. Mimo, czy to są wiceprezesi i sprawa dotyczy ścisłego kierownictwa, czy pojedynczego członka, silna partia załatwia do wewnątrz.
Nie ma Pan poczucia, że coś złego jest w Pana formacji, skoro trzech wiceprezesów mówi nie? To nie są nawet szeregowi posłowie.
- Moje poczucie zostawiam w tej sprawie dla siebie. Sprawa tego typu powinna być załatwiana wewnątrz, są do tego odpowiednie ciała i jest kongres. Proszę nam pozwolić też po wyborach podyskutować, wzmocnić, zintegrować.
Właśnie chcę Pana namówić do tej dyskusji.
- Ta dyskusja odbywa się wewnątrz i myślę, że wystarczy.
Kto ma rację? Ludwik Dorn czy Jarosław Kaczyński?
- Jak mówię, ta dyskusja odbywa się wewnątrz. Ale w tej sprawie niewątpliwie rację ma Jarosław Kaczyński. Zarzut jest jeden i najbardziej poważny. Nie to, że się mówi, że się krytykuje, nie to, że się rozmawia. Nie można tego robić publicznie. To osłabia jedność partii i osłabia jej siłę.
Czy to znaczy, że partie są zamkniętymi kastami?
- Nie.
Mamy nie wiedzieć, o czym się tam rozmawia, dyskutuje? To jakaś zbrodnia?
- Nie. Zawsze jest wiadomo.
W czym problem?
- Każda dojrzała partia w systemie demokratycznym, jakby przejrzeć przez długą listę partii chociażby w Europie, załatwia takie sprawy wewnątrz i to, co wychodzi do mediów, do opinii publicznej, jest tylko komunikatem z tego, co się stało. Każda wewnętrzna dyskusja, każdy włos może być podzielony na czworo, a to nie jest potrzebne. Ludzie oczekują skuteczności. Niekoniecznie długi dysput.
Niektóre dziś podzieliliśmy nawet na sześć części, co mnie cieszy. Adam Hofman z PiS. Dziękuję bardzo.
- Dziękuję.