Dyski MSZ - jest śledztwo, sprawę bada ABW
Prokuratura i Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego badają opisaną przez tygodnik "Nie" sprawę dysków komputerów, które "wyciekły" z MSZ. Według szefa ABW, na razie tygodnik nie ujawnił tajemnicy państwowej, a w MSZ był bałagan. W resorcie nastąpiły już pierwsze zwolnienia dyscyplinarne.
06.04.2004 | aktual.: 06.04.2004 20:02
Pierwsze zwolnienia
W zwiazku z wyciekiem tajnych informacji z MSZ dyrektor generalny resortu zwolnił ze stanowisk: dyrektora zarządu obsługi ministerstwa i pełniącego obowiązki dyrektora biura informatyki - poinformował rzecznik resortu, Bogusław Majewski
W najnowszym tygodniku "Nie" w artykule pt. "Cimoszewicz obnażony" napisano, że 12 dysków twardych z komputerów Ministerstwa Spraw ZagranicznychSpraw Zagranicznych znalazło się w redakcji tygodnika. Są tam m.in. zasady działania oficerów wywiadu w placówkach dyplomatycznych, warianty zabezpieczenia budynków MSZ oraz dane oficerów BOR ochraniających resort.
Prokuratura wszczęła śledztwo
Prokuratura Okręgowa w Warszawie wszczęła we wtorek śledztwo w sprawie ujawnienia informacji mogących stanowić tajemnicę państwową oraz w sprawie przekroczenia uprawnień przez funkcjonariusza publicznego, który mógł przekazać dyski redakcji "Nie". Rzecznik prokuratury Maciej Kujawski powiedział, że prokuratura nie będzie informować o ewentualnych krokach w celu zabezpieczenia tych dysków. Czynności śledcze powierzono ABW.
Trwająca nadzwyczajna kontrola ABW w MSZ ustali, jak postępowano w tym resorcie z informacjami niejawnymi - poinformował szef ABW Andrzej Barcikowski. Według niego, wypływ dysków z MSZ do redakcji tygodnika "Nie", to dowód na bałagan panujący w MSZ. "Na podstawie materiałów, opublikowanych w 'Nie', nie można stwierdzić, że został naruszony interes państwa, ale ucierpiała reputacja organów państwa" - powiedział szef ABW dziennikarzom.
"NIE" przekaże ABW dyski z MSZ
W środę redakcja tygodnika "NIE" przekaże Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego dyski komputerowe pochodzące z MSZ - uzgodnił to we wtorek po południu z red. naczelnym Jerzym Urbanem wiceszef ABW Zbigniew Goszczyński. Poinformowała o tym we wtorek wieczorem rzeczniczka ABW Magdalena Stańczyk.
Szef ABW dodał, że da się ustalić, kto w resorcie odpowiada za zaistniały stan rzeczy, który nazwał "dramatycznym niechlujstwem". Według Barcikowskiego, można tu mówić nie tylko o odpowiedzialności dyscyplinarnej, ale także o przestępstwie niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariusza państwowego.
Prezydent przeprowadził rozmowę z Urbanem
Prezydent Aleksander Kwaśniewski przeprowadził rozmowę z Urbanem. Pytany przez dziennikarzy, czy prosił go, by nie publikował więcej informacji na temat dysków komputerowych z MSZ, zaprzeczył. "Przeprowadziłem rozmowę z redaktorem Jerzym Urbanem z jednego względu: żeby po prostu w ramach tego materiału, który zdobyli, (...) nie było tam informacji, które mogą zagrozić interesom państwa" - mówił prezydent.
Urbana pytano, czy przekaże informacje z twardych dysków do ABW. "Ale skąd, przecież ja nie wiem, w ilu kopiach one teraz krążą po Warszawie, przecież takie rzeczy się dowolnie kopiuje i myśmy też dostali zapewne którąś tam kopię" - odparł Urban. Nie chciał zdradzić, od kogo i za jaką sumę "Nie" kupiło dyski. Urban nie obawia się śledztwa prokuratury i zapowiada dalsze publikacje materiałów zawartych na dyskach.
Szef MSZ zapowiedział, że w resorcie "będą podejmowane decyzje personalne dotyczące osób bezpośrednio, służbowo odpowiedzialnych". "Natomiast rozumiem, że wchodzi tutaj w rachubę także odpowiedzialność karna i to powinno być wynikiem działania prokuratury i ABW" - mówił Cimoszewicz. Powiedział, że w MSZ odtwarzana jest zawartość tych twardych dysków.
Za "niewątpliwie kompromitujący" uznał fakt, że "z tak ważnego resortu, jak resort spraw zagranicznych, tego typu informacje, niezależnie od tego, co same w sobie zawierają, mogły w taki sposób wyciec".
Publikacja w "Nie" nie była próbą skompromitowania Cimoszewicza
Zdaniem marszałka Sejmu Marka Borowskiego, publikacja w "Nie" nie była próbą skompromitowania Cimoszewicza za to, że sympatyzuje z SDPL. "Jerzy Urban działa, jak działał do tej pory. On nie patrzy o jakie nazwisko chodzi, ma swoją politykę w tym względzie. Nie wywołujmy wojny, gdzie jej nie ma" - dodał.
Należy pilnie zwołać posiedzenie sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych, aby określić "zdolność MSZ do dalszego funkcjonowania w obecnym kształcie" - uważa wiceprzewodniczący komisji Bogdan Klich (PO). "PO oczekuje przedstawienia w trybie pilnym informacji dotyczących zakresu danych, jakie wydostały się z MSZ" - oświadczyła partia.