Dyrektorka domu dziecka skazana za sadyzm
Sąd Okręgowy w Tarnobrzegu utrzymał w mocy wyrok sądu I instancji skazujący byłą dyrektorkę
Domu Dziecka w Skopaniu (Podkarpackie) oraz jedną z wychowawczyń
tej placówki za znęcanie się psychiczne i fizyczne nad małoletnimi
podopiecznymi.
31.08.2007 | aktual.: 31.08.2007 13:33
B. dyrektorka Małgorzata J. została w marcu tego roku skazana przez Sąd Rejonowy w Tarnobrzegu na 2 lata pozbawienia wolności w zawieszeniu na 5 lat. Natomiast wychowawczyni Renata S. - na 1,5 roku więzienia w zawieszeniu na 3 lata. Kobiety nie mogą także pełnić funkcji związanych z wychowaniem, opieką i edukacją małoletnich; b. dyrektorka - na 8 lat, wychowawczyni - na 3 lata.
Sąd okręgowy uznał apelacje obu stron za bezzasadne. Uzasadnienie wyroku, podobnie jak rozprawa apelacyjna, odbyło się za zamkniętymi drzwiami.
Wyrok jest prawomocny.
Proces w I instancji odbywał się również z całkowitym wyłączeniem jawności. Utajniono także mowy końcowe. PAP dowiedziała się wówczas, że prokurator zażądał dla dyrektorki czterech lat pozbawienia wolności, a dla wychowawczyni - półtora roku.
Prokuratura oskarżyła b. dyrektorkę placówki Małgorzatę J. o niedopełnienie obowiązków służbowych i niepowiadomienie organów ścigania o czynach nierządnych popełnianych na małoletniej podopiecznej. Jednak od tego zarzutu sąd ją uniewinnił.
Ponadto J. - według prokuratury - przekroczyła uprawnienia, co polegało na stosowaniu przemocy wobec podopiecznych i znęcaniu się psychicznym i fizycznym nad dziećmi. Miała m.in. bić dzieci skórzanym pasem po gołych pośladkach, uderzać w twarz dłonią z pierścionkami, uderzać ich głowami o ścianę.
Wychowawczynię, Renatę S., prokuratura oskarżyła zaś o fizyczne i psychiczne znęcanie się nad małoletnimi podopiecznymi, m.in. bicie po twarzy, wykręcanie uszu, kopanie bosą stopą po pośladkach, rzucanie o ścianę.
Według aktu oskarżenia, kobiety miały dopuścić się tych przestępstw w okresie od 1996 do 2004 roku.
Apelacje od wyroku sądu rejonowego złożyły obie strony. Według prokuratury, wyrok ten był za łagodny, zdaniem obrońców - zbyt surowy.