Dyrektor łódzkiego pogotowia zadowolony z wyroku sądu ws. "łowców skór"
Dyrektor łódzkiego pogotowia Bogusław Tyka jest
zadowolony z wyroku sądu w sprawie "łowców skór". Uważa, że
przyczyni się on do ukrócenia handlu informacjami o zgonach, tak,
aby "więcej się nie odrodziła".
19.01.2007 | aktual.: 19.01.2007 18:30
Łódzki sąd okręgowy skazał dwóch byłych sanitariuszy łódzkiego pogotowia, oskarżonych o zabójstwo łącznie pięciu pacjentów sąd skazał na dożywocie i 25 lat więzienia. Na kary 5 i 6 lat więzienia sąd skazał dwóch byłych lekarzy łódzkiego pogotowia oskarżonych o narażenie życia łącznie 14 pacjentów, którzy zmarli.
To dobrze, że proces, który trwał bardzo długo już się zakończył. Przyniósł efekty, których się spodziewaliśmy - powiedział dyrektor Tyka. Według niego, potwierdziły się informacje, że są ludzie, którzy organizowali handel informacjami o zgonach. Dodał, że czeka teraz na kolejne procesy tych, którzy prowadzili taką działalność i inspirowali innych.
Jest jeszcze jedna - zdaniem Tyki - ważna sprawa. Okazało się, że lekarz, pielęgniarz są osobami publicznymi, a to pozwoli w sposób jednoznaczny rozliczyć tych, którzy z tego procederu zrobili sobie dodatkowe źródła dochodu - mówił.
Bogusław Tyka został dyrektorem łódzkiego pogotowia w połowie października 2001 roku. Już wtedy chciał ukrócić proceder handlu informacjami o zgonach pacjentów, tworząc przy pogotowiu kostnicę, do której trafiałyby zwłoki. Rodzina miałaby czas zastanowić się w jakiej firmie pogrzebowej załatwiać formalności. Sprzeciwili się temu niektórzy pracownicy pogotowia.
Zaniepokoił się również faktem dużego zużycia przez pracowników pogotowia leku o nazwie pavulon - zwiotczającego mięśnie i wstrzymującego oddychanie. Na trop "afery z pavulonem" latem 2001 roku wpadł jego zastępca, Janusz Morawski. O swoich podejrzeniach Tyka powiadomił prokuraturę.