Dymisja w MSZ. Setki tysięcy wiz może budzić podejrzenia
Centralne Biuro Antykorupcyjne bada sprawę wiz wydawanych przez MSZ. Jak przekazali posłowie opozycji, którzy byli na kontroli w resorcie, aż 350 tys. wiz może budzić wątpliwości, czy nie zostało załatwionych za łapówki.
W piątek poinformowano, że wiceminister Piotr Wawrzyk został odwołany z MSZ. Okazało się, że było to bezpośrednią konsekwencją wizyty agentów Centralnego Biura Antykorupcyjnego w resorcie. Oprócz Wawrzyka stanowisko stracił dyrektor departamentu konsularnego Michał Jakubowski.
Jak podawała "Gazeta Wyborcza", CBA prowadzi śledztwo w sprawie wydawania wiz dla pracowników. To Wawrzyk był autorem projektu rozporządzenia w sprawie ułatwień dla pracowników tymczasowych z 20 krajów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
350 tys. wiz budzi podejrzenia
Kontrolę poselską w siedzibie MSZ przeprowadzili dwaj posłowie Koalicji Obywatelskiej Marcin Kierwiński i Jan Grabiec. Jak podaje "Gazeta Wyborcza", otrzymali oni wykaz wiz, które wydano przez ostatnie trzy lata. Łącznie chodzi o 2 miliony zezwoleń. Według polityków, ze wstępnych obliczeń wynika, że podejrzenia może budzić 350 tys. wiz wydanych dla osób z krajów Afryki i Bliskiego Wschodu.
- Mamy do czynienia z hipokryzją i, jak wiele wskazuje, z korupcją - powiedział Kierwiński.
"Rzeczpospolita" podaje, że system ułatwień wizowych miał charakter "korupcjogenny" i pozwalał "omijać kolejkę". Firmy rezerwowały wolne miejsca, a następnie sprzedawali je cudzoziemcom. Za otrzymanie wizy mogli płacić 4-5 tys. dolarów, a mieszkańcy Bangladeszu czy Pakistanu jeszcze więcej.
Jak zauważa "GW", w sprawie na razie nie wypowiada się minister spraw zagranicznych Zbigniew Rau. Według pracowników MSZ - kiedy powstawał system, był na zwolnieniu chorobowym, a na problematyce wizowej się nie zna.
Czytaj więcej: