PolskaDwoje bezrobotnych otwiera schronisko dla zwierząt

Dwoje bezrobotnych otwiera schronisko dla zwierząt

Pomogą w rozwiązywaniu problemu bezpańskich psów i stworzą miejsca pracy Już niebawem pod Dzierżoniowem powstanie prywatne schronisko dla zwierząt. Dwoje bezrobotnych jest coraz bliżej jego otwarcia.

Dwoje bezrobotnych otwiera schronisko dla zwierząt
Źródło zdjęć: © SP-GW

09.03.2007 08:34

Bezrobotny Robert Bienias już od kilku miesięcy remontuje stary cielętnik w Uciechowie. Chce, by wyglądał tak, jak schroniska dla zwierząt, jakie widział w Anglii i Niemczech, gdzie był przez rok, po tym jak sześć lat przepracował w dzierżoniowskim schronisku "Azyl". – Zwierzęta to całe moje życie. W "Ośrodku dla Zwierząt Porzuconych i Niechcianych", jaki chcę tu stworzyć, będzie miejsce dla 50 psiaków. Cel jest prosty – jak najszybciej znaleźć dla nich dom, bo w schronisku przeżywają dramat – tłumaczy Robert Bienias. W remoncie pomaga mu Justyna Wawrzyniak. Przyjechałam. Popatrzyłam. I zostałam. Nie sądziłam, że tak się zaangażuję – przyznaje z uśmiechem Justyna.

Nie jest im łatwo, bo nie dostają dotacji. Jedyne co mają, to własne zaangażowanie i wsparcie osób prywatnych i firm. Ale chcą w maju otworzyć schronisko. Do remontowanej obory doprowadzili już wodę i prąd. Prawie gotowe są ambulatorium i nowe boksy. W kilku wyglądających jeszcze mało efektownie mieszka osiem psów. To spadek po moim byłym koledze i niedoszłym wspólniku Adamie K. – przyznaje Robert. Mieliśmy wspólnie założyć to schronisko. Kiedy byłem za granicą, on prowadził firmę odłowu psów. Brał za to niezłe pieniądze, ale nie zapewnił zwierzakom żadnych warunków. Kiedy zaczęły się kłopoty, zostawił 22 psy i zniknął. Co było robić, musiałem się nimi zająć – opowiada Bienias. Adam K. przetrzymywał odłowione psy w starym, pozbawionym prądu i wody cielętniku. Działalność tamtego pseudoschroniska była nielegalna, a zwierzęta przetrzymywano w skandalicznych warunkach – przyznaje Tomasz Cierzak z dzierżoniowskiego urzędu gminy. Ciężka praca

W lipcu 2006 roku do Uciechowa razem z policjantami przyjechał powiatowy lekarz weterynarii, kazał wstrzymać działalność i przekazać psy do schronisk. Dla większości znaleźliśmy już domy. Każdy, kto zechce przygarnąć psa, powinien przyjechać do nas z dowodem osobistym. Dostanie zaszczepionego zwierzaka za darmo – zachęca Justyna Wawrzyniak. Ciężka praca jej i Roberta Bieniasa została zauważona. Chwali ich Czesław Barwicki, dzierżoniowski powiatowy lekarz weterynarii. W Uciechowie kilka dni temu był nasz inspektor i stwierdził, że psy mają dobre warunki. Jeśli zostaną spełnione wszystkie formalności, nic nie będzie stało na przeszkodzie, aby ci państwo dostali zgodę na prowadzenie schroniska – mówi. Kiedy ośrodek ruszy, będzie mógł podpisać umowy z gminami, a to oznacza pieniądze. Za każdego psa od 500 do 1000 złotych.

Dużo serca

Mam w domu swoje dwa psy, ale kocham zwierzęta i chcę też pomóc tym – mówi Małgorzata Sikora, wolontariuszka z Bielawy. Przyjeżdża do Uciechowa od trzech tygodni. Kiedy rozmawialiśmy, właśnie karmiła psy przywiezionymi przez siebie parówkami i wybierała się na spacer z rocznym, rudym kundelkiem Rybakiem i jego trochę mniejszym ojcem Dingo.

Dramatycznie mało

W regionie wałbrzyskim działają zaledwie dwa schroniska dla zwierząt – w Dzierżoniowie i Wałbrzychu. Są tak przepełnione, że pękają w szwach. Tylko ostatnio zwróciło się do nas 35 gmin, które chciały, byśmy przyjmowali od nich psy. Nie jesteśmy w stanie tego robić – mówi Jerzy Thomalla, prezes Stowarzyszenia Przyjaciół Zwierząt zarządzającego schroniskiem "Azyl" w Dzierżoniowie.

Paweł Gołębiowski

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (2)