Dwie wizje Polski, jedna demokracja
Niedzielne wybory nie grożą dramatem. Lecha
Kaczyńskiego i Donalda Tuska łączy najważniejsze: obaj są
uczestnikami polskiej demokracji - ocenia komentator "Gazety
Wyborczej" Marek Beylin.
21.10.2005 | aktual.: 21.10.2005 07:17
Ale dzieli ich dużo. Liberalne poglądy Tuska kłócą się z nieufnością Kaczyńskiego do gospodarki rynkowej i jego pomysłami centralizowania władzy w państwie. W polityce zagranicznej Kaczyński przedstawia się jako zwolennik twardego, nawet napastliwego kursu wobec Niemiec i Rosji. Natomiast Tusk deklaruje, że będzie otwarty i elastyczny wobec UE i poszuka zgody z Rosją. Zapewnia też, że będzie strażnikiem praw i wolności obywatelskich. Kaczyński większe znaczenie nadaje problemom socjalnym, zwłaszcza walce z biedą. A walka z korupcją oraz Komisja Prawdy i Sprawiedliwości to dla niego główne narzędzia naprawy państwa - zaznacza komentator.
Jego zdaniem, różnią się też ich elektoraty. Tusk skupia ludzi młodszych i wykształconych, bardziej otwartych na świat. Przyciąga też sfery biznesu. Z kolei Kaczyński postawił na wyborców Samoobrony, LPR i zwolenników czarnosecinnego Radia Maryja.
Mimo tych różnic dziś trudno jednoznacznie osądzić, jakim każdy z kandydatów byłby prezydentem, jak wpłynie na nich poczucie odpowiedzialności za państwo. (PAP)