Dwie osoby zginęły w incydencie na lotnisku w Manili
Filipińskie siły bezpieczeństwa odbiły w
nocy wieżę kontrolną w międzynarodowym porcie
lotniczym w Manili, opanowaną przez uzbrojoną grupę, której
przewodniczył były szef Urzędu Transportu Powietrznego, Panfilo
Villaruela. Sytuacja na lotnisku wróciła do normy w sobotę rano.
Villaruela został zastrzelony, zginął też drugi napastnik. Wcześniej Villaruela oświadczył, że dość ma już korupcji w rządzie i że reprezentuje Filipińczyków, którzy "boją się otworzyć usta".
Incydent ten wzmógł obawy o zaostrzenie się sytuacji w kraju, choć prezydent Gloria Macapagal Arroyo zbagatelizowała go twierdząc, że nie był on próbą przewrotu.
27 lipca na Filipinach doszło do buntu kilkuset oficerów armii, stłumionego przez władze.
Zdaniem rządu Filipin, trwający 19 godzin bunt żołnierzy, którzy w lipcu zajęli budynek luksusowego hotelu w manilskiej dzielnicy handlowej Makati, miał na celu dokonanie przewrotu i wyniesienie do władzy 15-osobowej junty wojskowej.
Buntownicy motywowali swe wystąpienie w końcu lipca potrzebą zwrócenia uwagi społeczeństwa Filipin na korupcję administracji i złe warunki panujące w wojsku. Oskarżyli rząd w Manili o korupcję, sprzedaż broni rebeliantom i plany wprowadzenia stanu wyjątkowego w celu zachowania władzy przez Arroyo i jej ekipę. Po negocjacjach zbuntowani wojskowi zgodzili się na powrót do koszar.
Prokuratura oskarżyła o próbę dokonania zamachu stanu 321 żołnierzy-uczestników buntu.