ŚwiatDwie eksplozje w Bagdadzie - 8 zabitych

Dwie eksplozje w Bagdadzie - 8 zabitych

Osiem osób zginęło, a 41
zostało rannych w eksplozjach dwóch bomb
samochodowych w szyickiej części Bagdadu.

10.07.2006 | aktual.: 10.07.2006 11:07

Dzień wcześniej w stolicy Iraku doszło do krwawej eskalacji przemocy na tle wyznaniowo-politycznym. Najpierw w ciągu dnia bojówki szyickie urządziły w jednej z dzielnic Bagdadu polowanie na arabskich sunnitów i zabiły co najmniej 40 osób, a w odpowiedzi ekstremiści sunniccy zdetonowali wieczorem w pobliżu szyickiego meczetu dwa samochody-pułapki, zabijając 19 osób i raniąc 59.

Eksplodowało auto zaparkowane w pobliżu warsztatu samochodowego na skraju ubogiej szyickiej części Bagdadu zwanej Miastem Sadra. Kilka minut potem terrorysta samobójca wjechał samochodem w tłum zebrany w pobliżu miejscu zamachu i wysadził się w powietrze.

Miejsce ataku, dzielnica Talbija w Mieście Sadra, jest bastionem Armii Mahdiego, milicji podporządkowanej radykalnemu duchownemu szyickiemu Muktadzie as-Sadrowi.

Przedstawiciele ruchu Sadra odrzucili oskarżenia przywódców arabskiej mniejszości sunnickiej i policji, że to jego bojówki masakrowały w niedzielę sunnitów w stołecznej dzielnicy Dżihad. Bandy zamaskowanych fanatyków utworzyły tam fałszywe posterunki kontrolne, wyciągały ludzi z samochodów, sprawdzały ich dokumenty i zabijały tych, którzy mieli typowo sunnickie imiona lub nazwiska.

Bojówkarze zatrzymywali też przechodniów i wpadali do domów. Świadkowie widzieli, jak grupę mężczyzn zapędzono w jeden z zaułków i tam zastrzelono.

Chociaż w zamachach bombowych niejednokrotnie ginęły w Bagdadzie dziesiątki ludzi, a od kilku miesięcy ofiarą skrytobójczych zamachów na tle wyznaniowo-politycznym pada tu każdej doby 30-50 osób, to nigdy dotychczas w stolicy nie doszło do zabijania cywilów w biały dzień na taką skalę.

Nowa eskalacja przemocy nastąpiła po kilku dniach ataków ekstremistów obu stron na meczety szyickie i sunnickie oraz po serii obław przeprowadzonych w piątek i sobotę przez wojska amerykańskie i irackie w Bagdadzie i Hilli w poszukiwaniu lokalnych dowódców Armii Mahdiego, podejrzanych o uprowadzanie sunnitów.

Dzielnica Dżihad jest zamieszkana głównie przez sunnitów. Napastnicy pojawili się w tej jej części, która sąsiaduje z szyickim meczetem, gdzie w sobotę wybuchła bomba samochodowa i zabiła trzy osoby.

Anonimowy wysoki rangą polityk szyicki powiedział agencji Reutera, że bojowcy Armii Mahdiego przybyli z Miasta Sadra do dzielnicy Dżihad, ale twierdził, iż rozprawiali się tylko z sunnickimi ekstremistami, winnymi zabijania szyitów.

W dzielnicy Dżihad jest wiele grup terrorystycznych zabijających szyickie rodziny, więc [milicja] udała się tam, aby z tymi grupami walczyć - oświadczył ów polityk.

Sam Muktada as-Sadr, którego zwolennicy wszczęli w 2004 roku dwie rebelie przeciwko wojskom amerykańskim, oświadczył, że do niedzielnych aktów przemocy doszło za sprawą "zachodniego planu zmierzającego do rozpętania wojny domowej i wyznaniowej między braćmi".

Kilka kilometrów od Dżihadu, w szyickiej enklawie Szula leżącej pośród sunnickich dzielnic zachodniego Bagdadu, milicjanci z Armii Mahdiego przegrodzili ulice zaporami z płonących opon i ostrzegli mieszkańców, by pozostali w domach, najwidoczniej w obawie przed odwetowymi atakami ekstremistów sunnickich.

Irackie siły bezpieczeństwa wydłużyły w Dżihadzie godzinę policyjną, a prezydent Iraku Dżalal Talabani, który jest Kurdem, zaapelował do obu stron konfliktu o powściągliwość i potępił przemoc na tle wyznaniowym jako próbę pogrążenia kraju w wojnie domowej.

Rozkręcająca się spirala przemocy na tle wyznaniowym zagraża rządowemu planowi pojednania narodowego, ogłoszonemu w zeszłym miesiącu przez premiera Nuriego al-Malikiego.

Maliki, przedstawiciel dominującego w parlamencie bloku szyickich partii religijnych, zapowiedział już w końcu maja rozwiązanie wszystkich milicji, w tym szyickich, oskarżanych przez sunnitów o wysyłanie przeciwko nim szwadronów śmierci. Dotychczas jednak nie poczynił żadnych konkretnych kroków w tym kierunku.

Zabójstwa [niedzielne] ukazują bezradność rządu w sprawie likwidacji ugrupowań paramilitarnych - powiedział Adnan ad- Dulajmi, przywódca koalicji sunnickich partii politycznych w parlamencie, Irackiego Frontu Zgody. Front ten już drugi tydzień bojkotuje obrady parlamentu na znak protestu przeciwko uprowadzeniu sunnickiej deputowanej Tajsir Maszhadani przez - jak twierdzą sunnici - szyickie bojówki.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)