Dwaj polscy żołnierze zginęli w Hilli, pięciu rannych
Dwaj polscy żołnierze zginęli,
a pięciu zostało rannych rano w wypadku samochodowym,
do którego doszło, gdy ich patrol został ostrzelany w Hilli, pięć
kilometrów od Obozu Babilon.
19.08.2004 | aktual.: 19.08.2004 17:30
Zginęli starszy szeregowy nadterminowy Grzegorz Rusinek i szeregowy nadterminowy Sylwester Kutrzyk z 18. batalionu desantowo- szturmowego z Bielska-Białej. Obaj pochodzili z Gliwic. Do Iraku wyjechali 3 sierpnia.
Premier Marek Belka przekazał na ręce szefa MON oraz dowódcy dywizji Centrum-Południe wyrazy najgłębszego współczucia dla rodzin i bliskich ofiar, a także życzenia szybkiego powrotu do zdrowia dla rannych. Minister obrony Jerzy Szmajdziński złożył kondolencje najbliższym poległych żołnierzy. Ich rodzinom udzielono pomocy.
Napad na patrol
Polski patrol, poruszający się dwoma pojazdami, został zaatakowany z broni maszynowej. Jak powiedział dowódca wielonarodowej dywizji Centrum-Południe gen. Andrzej Ekiert, po ostrzale w wyniku zwiększenia prędkości jeden z pojazdów wywrócił się, a drugi najechał na niego.
Na konferencji prasowej w Sztabie Generalnym WP w Warszawie dowódca wojsk lądowych gen. Edward Pietrzyk podkreślił, że polscy żołnierze nie odpowiedzieli ogniem na ostrzał, by nie narazić na niebezpieczeństwo mieszkańców miasta.
Pietrzyk przypomniał, że zgodnie z ustaleniami, w takiej sytuacji żołnierze zwiększają prędkość samochodów i opuszczają rejon ostrzału. Tak się uczyliśmy i tak wiele razy wychodziliśmy z opresji - powiedział. Trwa wyjaśnianie, dlaczego tym razem finał był tragiczny.
Na miejsce ataku wysłano siły szybkiego reagowania. Nie ma jednak informacji o schwytaniu sprawców wypadku.
Komisja i żałoba
Rannych żołnierzy przewieziono natychmiast do szpitala w Karbali. Ich życiu nie grozi niebezpieczeństwo.
Żaden z żołnierzy, którzy zginęli, ani żaden ranny nie ma ran postrzałowych.
Aby wyjaśnić okoliczności zdarzenia, gen. Ekiert powołał specjalną komisję. Postępowanie prowadzi również prokurator wojskowy i żandarmeria. Minister Szmajdziński polecił dowódcy dywizji przeanalizować szczegóły wypadku i procedury obowiązujące patrole i konwoje.
W 18. batalionie desantowo-szturmowym w Bielsku-Białej ogłoszono dzień żałoby i przerwano wszystkie zajęcia. Flagi opuszczono do połowy masztu.
Szmajdziński powiedział, że nasilenie działań zbrojnych w Iraku to wyraz walki o władzę. Jego zdaniem czas wysokiego ryzyka może potrwać do wyborów powszechnych, zaplanowanych na styczeń. W tej chwili najważniejsze jest szkolenie przez NATO irackich sił bezpieczeństwa, by mogły przejmować zadania od wojsk koalicji.
Potrzebne jest wypełnienie zobowiązań przez państwa NATO i energiczne przystąpienie do szkolenia i wyposażania armii irackiej - powiedział minister. - Ubolewam, że ten proces z powodu obstrukcji niektórych członków Sojuszu się przedłuża.
Ciężka służba
Od września zeszłego roku, kiedy wielonarodowa dywizja pod polskim dowództwem przejęła od Amerykanów odpowiedzialność za środkowo-południową strefę stabilizacyjną, zginęło w Iraku dziewięciu polskich żołnierzy. Zginęli także dwaj byli komandosi GROM pracujący dla firmy Blackwater USA i dwaj dziennikarze TVP.
Dywizja Centrum-Południe straciła dotychczas ogółem 32 żołnierzy: dziewięciu Polaków, siedmiu Ukraińców, sześciu Bułgarów, trzech Słowaków, dwóch Tajlandczyków, dwóch Hiszpanów, Łotysza, Salwadorczyka i Węgra.
W dywizji służy obecnie 6500 żołnierzy z 16 krajów, w tym przeszło 2400 z Polski.