Dwaj Brytyjczycy zginęli bohatersko w Sołedarze. Trafił ich pocisk

Dwaj Brytyjczycy zginęli w Ukrainie, udzielając pomocy w regionie dotkniętym intensywnymi działaniami wojennymi. Ich samochód został trafiony przez pocisk podczas próby ratowania starszej kobiety w Sołedarze.

Dwaj Brytyjczycy zginęli w Sołedar, mieście położonym w obwodzie donieckim w Ukrainie
Dwaj Brytyjczycy zginęli w Sołedar, mieście położonym w obwodzie donieckim w Ukrainie
Źródło zdjęć: © East News | Libkos
Monika Mikołajewicz

Bądź na bieżąco z wydarzeniami w Polsce i na wojnie w Ukrainie, klikając TUTAJ

Brytyjczycy, 28-letni Chris Parry oraz 47-letni Andrew Bagshaw, ostatnie miesiące spędzili na terenie Ukrainy, gdzie zajmowali się pomocą humanitarną. Ostatni raz byli widziani 6 stycznia, w okolicach miasta Sołedar, będącego obszarem najcięższych walk na froncie wschodnim. Od tego czasu uznawano ich za zaginionych, choć jeszcze na początku miesiąca członkowie grupy Wagnera twierdzili, że znaleźli ciało jednego z nich.

Zginęli podczas "próby humanitarnej ewakuacji"

Jak podaje BBC, o śmierci dwóch mężczyzn poinformowały ich rodziny za pośrednictwem oświadczenia wydanego przez brytyjskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

"Z wielkim smutkiem musimy ogłosić, że nasz ukochany Chrissy został zabity wraz ze swoim kolegą Andrew Bagshawem podczas próby humanitarnej ewakuacji z Sołedaru, we wschodniej Ukrainie" - napisali Rob, Christine i Katy Parry.

Bliscy Parry'ego nie tylko pożegnali zmarłego członka rodziny, ale też zaznaczyli, jak wielkim, dobrym i pomocnym był człowiekiem. "Nigdy nie wyobrażaliśmy sobie, że będziemy żegnać się z Chrisem, kiedy miał przed sobą tak długie życie. Był troskliwym synem, fantastycznym bratem, najlepszym przyjacielem dla tak wielu osób oraz kochającym partnerem dla Olgi" - napisano w pożegnaniu, dodając, że mężczyzna "trafił do Ukrainy w marcu, w jej najciemniejszej godzinie, na początku rosyjskiej inwazji. Pomógł tym najbardziej potrzebującym, ratując ponad 400 ludzi oraz wiele porzuconych zwierząt".

Bagshaw natomiast przebyła na terenie Ukrainy od kwietnia zeszłego roku. Jego rodzice, Dame Sue oraz prof. Phil Bagshaw, poinformowali, że zadaniem Brytyjczyków w Ukrainie było dostarczanie żywności, leków oraz pomoc osobom starszym. "Próbowali uratować starszą kobietę z Sołedaru, w obszarze intensywnych działań wojskowych, kiedy ich samochód został trafiony przez pocisk artyleryjski. (...) Andrew bezinteresownie podjął dużo osobistego ryzyka i uratował wiele istnień ludzkich. Kochamy go i jesteśmy bardzo dumni z tego, co zrobił" - napisali we wspomnianym wyżej oświadczeniu, dodając apel do całego świata, by wspierać zbrojnie Ukrainę, a po wojnie pomóc w jej odbudowie.

Nieustanne narażanie życia

Jak podaje dalej BBC, brytyjskie władze zalecają, by wszyscy obywatele Królestwa opuścili teren Ukrainy. O tym, jak ryzykowne jest przebywanie na terenach objętych wojną, wspominał kilka dni przed zaginięciem Parry:

"Wczoraj miałem drona w odległości około dziesięciu metrów od mojej twarzy, co było jednym z moich najstraszniejszych momentów tutaj (...) Przy nieustannym bombardowaniu nad głową po prostu nie masz czasu ani sił, by chociaż się wzdrygnąć. Inaczej spędziłbyś pół życia, siedząc na podłodze".

Wybrane dla Ciebie