Dwa razy uniewinniona, trzy razy oskarżona
Sprawa zabójstwa w sklepie Ultimo będzie rozpatrywana po raz trzeci. Warszawski Sąd Apelacyjny uchylił we wtorek wyrok warszawskiego Sądu Okręgowego uniewinniający Beatę K. od zarzutu zabójstwa Daniela Jaźwińskiego i postrzelenia jego żony Anny w 1997 roku.
20.01.2004 | aktual.: 20.01.2004 17:20
Sąd Okręgowy w Warszawie dwukrotnie uniewinnił Beatę K. od popełnienia zarzuconego jej czynu. Po raz pierwszy w październiku 1999 r. (sąd wyższej instancji uchylił ten wyrok i nakazał ponowne zbadanie sprawy) i po raz drugi w maju 2003.
Kluczowe dowody dla sprawy to zeznania Anny Jaźwińskiej, która w rozmowie z policjantami niedługo po odzyskaniu przytomności wskazała jako zabójczynię Beatę K. Sądowi ani prokuraturze i policji nie udało się jednak ustalić, z jakiej broni padły strzały i jaki był motyw zabójstwa.
Sąd Apelacyjny uznał, że sąd niższej instancji, orzekając wyrok, nie uwzględnił całokształtu sprawy i ocenił materiał dowodowy wbrew zasadom logiki i życiowego doświadczenia. Przyjął także, że kluczowe dla sprawy zeznania żony zamordowanego Jaźwińskiego mogły być sugerowane. Nie uwzględnił przy tym ani opinii biegłych, które taką tezę wykluczały, ani też - jak powiedziała sędzia Barbara Lubańska-Mazurkiewicz - konsekwentnych i zgodnych zeznań policjantów, potwierdzających, że Anna Jaźwińska sama wskazała Beatę K.
Sąd Apelacyjny zwrócił także uwagę, że w należyty sposób nie rozpatrzono kolejnego dowodu w sprawie - śladu zapachowego pozostawionego na kasetce, z której podczas feralnego dnia zginęły pieniądze. Według prokuratury, należał on do Beaty K., podczas procesu nie obalono jednak tego ani nie potwierdzono.
Anna Jaźwińska po wyjściu z sali rozpraw powiedziała, że przypuszczała, iż Sąd Apelacyjny uchyli wyrok Sądu Okręgowego. "Będę walczyć. Nie spodziewam się zbyt wiele, ale ciągle mam nadzieję" - powiedziała dziennikarzom. Dodała, że ma już dość ciągłego udowadniania, że Beata K. zabiła jej męża i strzelała do niej.
Beata K. nie chciała komentować wyroku. Jej obrońca Tadeusz Cupryk powiedział jedynie, że chciałby, aby "ten koszmar", trwający od 7 lat wreszcie się skończył.
Wcześniej, prosząc Sąd Apelacyjny o utrzymanie wyroku uniewinniającego Beatę K., zarzucił policji popełnienie błędów podczas zabezpieczania śladów w sklepie Ultimo, a prokuraturze - że nie rozszerzyła postępowania o inne wątki, które mogłyby doprowadzić do prawdziwego zabójcy. Podkreślił, że jego klientka nie miała żadnego motywu, a Jaźwińska, zeznając na samym początku procesu, wahała się. "Pani Jaźwińska w swoich zeznaniach myli się, nie twierdzę, że kłamie, ale mija się z prawdą" - podkreślił.
Konsekwencją uchylenia wyroku uniewinniającego Beatę K. jest takie samo orzeczenie wobec trojga pozostałych oskarżonych w tej sprawie - jej konkubenta Piotra N. oraz jego rodziców Haliny i Andrzeja K. Prokuratura zarzuciła im utrudnianie śledztwa i składanie fałszywych zeznań, dających alibi głównej oskarżonej. "Beata nie mogła popełnić tej zbrodni. Jestem w 100 procentach pewna, że była tego dnia w moim domu. Ubolewam, że prawdziwy sprawca dotychczas nie poniósł kary" - mówiła we wtorek Halina K.
Sąd Okręgowy "zapomniał" też o rozstrzygnięciu zarzutu nielegalnego posiadania broni przez oskarżoną. Ponieważ jednak apelacja dotyczyła wyroku, Sąd Apelacyjny nie odniósł się do tej kwestii.
Sprawa głośnego zabójstwa w butiku Ultimo na Nowym Świecie w Warszawie z grudnia 1997 r. ma długą historię. Do tragedii doszło w grudniowy wieczór. Według ustaleń prokuratury i zeznań Anny Jaźwińkiej, Beata K. weszła do sklepu, zastrzeliła Daniela Jaźwińskiego i postrzeliła jego żonę. Wzięła też pieniądze z kasetki znajdującej się w sklepie.
Ciężko ranna Jaźwińska po raz pierwszy rozmawiała z policjantami 17 grudnia 1997 r. po godz. 22, niedługo po tym, jak odzyskała przytomność. Wtedy też wskazała Beatę K. jako zabójczynię swego męża.