Duńska oficer przyznaje się do dręczenia jeńców
Oskarżona o dręczenie irackich jeńców kapitan armii duńskiej Annemette Hommel przyznała w wywiadzie prasowym, że odmówiła jednemu z nich wody, a innych sadzała na podłodze, ale nie miało to charakteru tortur.
Jak oświadczyła 37-letnia Hommel bulwarowemu dziennikowi "B.T.", dowódca duńskiego kontyngentu aprobował jej metody przesłuchań, ale "nagle zmienił zdanie i odesłał mnie do domu".
Dowódca jednostki, pułkownik Henrik Flach oraz oficerowie odpowiedzialni za policję wojskową oraz służby wywiadowcze i prawne kontyngentu zostali odwołani ze stanowisk w ostatni wtorek, gdy nasiliły się informacje o domniemanym dręczeniu Irakijczyków. Duński minister obrony Soeren Gade uzasadnił to posunięcie "brakiem osądu" u odwołanych.
Liczący blisko 500 żołnierzy duński kontyngent stacjonuje w rejonie Basry pod zwierzchnim dowództwem brytyjskim.
Śledztwo wszczęto po tym, gdy kilku duńskich żołnierzy poskarżyło się swym przełożonym na stosowane przez Hommel metody przesłuchań. Władze wojskowe nie ujawniły jej tożsamości, ale uczyniły to duńskie media.
Według "B.T.", Flach dowiedział się o zarzutach wobec Hommel 20 lipca z listu, wysłanego do niego w tej sprawie przez tłumacza jednostki. 30 lipca panią kapitan odwołano do Danii, dwa tygodnie przed jej planowanym powrotem.
Hommel powiedziała "B.T.", że odmówiła jeńcowi wody, ponieważ za każdym razem, kiedy pytania stawały się dla niego kłopotliwe, prosił dla zwłoki o wodę. Przyznała też, że kazała "na krótko" siadać przesłuchiwanym na ziemi, "ale jest całkiem normalne, że miejscowi ludzie siadają na ziemi".