Duma polskich gór w polskich rękach. Historia jednej transakcji

Po pięciu latach pracownicy Polskich Kolei Linowych znów będą mogli powiedzieć, że pracują w rodzimej firmie. Zakup akcji przez Polski Fundusz Rozwoju, to kolejna inwestycja w polską gospodarkę. Fundusz już wcześniej odzyskał na rzecz naszego kraju kluczowy bank, firmę produkującą nowoczesne autobusy jak i tabor kolejowy

Duma polskich gór w polskich rękach. Historia jednej transakcji
Źródło zdjęć: © Wikimedia Commons CC BY | Jacek Synowiec

Po pięciu latach pracownicy Polskich Kolei Linowych znów będą mogli powiedzieć, że pracują w rodzimej firmie. Zakup akcji przez Polski Fundusz Rozwoju, to kolejna inwestycja w polską gospodarkę.

Fundusz już wcześniej odzyskał na rzecz naszego kraju kluczowy bank, firmę produkującą nowoczesne autobusy jak i tabor kolejowy

Symbol gór. Spółka historia. Historia głównie ludzi, którzy nadludzkim wysiłkiem zbudowali ją w niecałe sześć i pół miesiąca. Kolejka na Kasprowy Wierch i Polskie Koleje Linowe wracają w ręce państwa.

To kolejna inwestycja Polskiego Funduszu Rozwoju, który stał się kołem zamachowym projektu repolonizacji. Fundusz działa dwa lata a na koncie ma już inwestycje w Pekao, Polskie Koleje Linowe, bydgoską Pesę, producenta autobusów Solaris, BGK Nieruchomości, zakłady H. Cegielskiego oraz obwodnicę Krakowa.

- Stawiamy na wszechstronność grupy PFR w realizacji inwestycji mających na celu zwiększanie potencjału gospodarczego i inwestycyjnego Polski z wieloma różnymi partnerami, zarówno prywatnymi jak i publicznymi, a także jednostkami samorządowymi oraz graczami polskimi i zagranicznymi - mówi Paweł Borys, szef Polskiego Funduszu Rozwoju.

Góry to kolejki, kolejki to Polska

Polskie Koleje Linowe powstały w 1936 roku i na stałe wpisały się w krajobraz polskich gór. Dziś PKL to bowiem całe polskie góry: Gubałówka, Jaworzyna Krynicka, Góra Parkowa w Krynicy Zdrój, Palenica, Góra Żar i Mosorny Groń. A zaczęło się od budowy kolejki linowej na Kasprowy Wierch.

Jej budową zajmowało się aż 1000 osób. Z Podhala, Sądecczyzny, Krakowa, Tarnowa, a nawet z Wileńszczyzny.

Maszyny do kolejki wybudowała stocznia w Gdańsku, która była współinwestorem, a liny Fabryka Lin i Drutu z Sosnowca. Prace toczyły się na 2-3 zmiany, w sumie robotnicy działali blisko 16 godzin dziennie. I nie było łatwo. Jedynym nowoczesnym, jak na tamte czasy, usprawnieniem była droga na Myślenickich Turniach. Tam dojeżdżały materiały budowlane. Dalej, już na plac budowy, robotnicy wnosili już na własnych plecach.

W Narodowym Archiwum Cyfrowym można znaleźć zdjęcia górali transportujących budulec na szczyt. Na głowie rzecz jasna mają charakterystyczne góralskie kapelusze. Na szczycie Kasprowego ustawiono prowizoryczne baraki, w których robotnicy mieszkali po kilka, kilkanaście dni. W tym czasie nie schodzili niżej, tylko działali na budowie. Tu żyli, tu spali.

Obraz
© NAC

Zdjęcie z początku budowy PKL

W budowę i rozkręcenie spółki zaangażowany był na przykład Aleksander Kodelski. To polski architekt - przedstawiciel modernizmu. Kodelski ma na koncie nie tylko kolejkę na Kasprowy Wierch.

Uczestniczył na przykład w pracach projektowych przy budowie Stadionu Wojska Polskiego w Warszawie. Dziś obiekt znany jest po prostu jako stadion Legii Warszawa. Odpowiada również za budowę kilkunastu willi i domów w Warszawie.

40 milionów pasażerów

I właśnie dlatego kolejka na Kasprowy Wierch, podobnie jak krzyż na Giewoncie czy Morskie Oko, to symbol polskich gór. Na górnej stacji umieszczono w 1936 roku polskie godło. Zachowało się tam do dziś. W sumie przez ponad 80 lat historii kolejki na Kasprowy Wierch, podróżowało nią już ponad 40 mln osób. Kolejka ma w sumie 4 kilometry, maksymalna prędkość wagoników to 28 km na godzinę. Powstała w… sześć i pół miesiąca.

„Historia budowy, to historia ludzi”. To pierwsze słowa wspominkowego filmu dotyczącego budowy kolei - „Ku szczytom tatrzańskim”. Powstał z okazji 40-lecia budowy.

Pięć lat w zagranicznych rękach

Nasz narodowy skarb, czyli Polskie Koleje Linowe zostały sprywatyzowane w maju 2013 roku, po 77-latach działalności. Za 215 mln zł PKL zostały kupione przez fundusz inwestycyjny Mid Europa Partners. Inwestuje on np. kapitał Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju oraz Europejskiego Banku Inwestycyjnego. Kolejami zarządzał za pomocą luksemburskiej spółki Altura.

Mid Europa Partner znany w Polsce jest między innymi z inwestycji takich jak Żabka i Lux Med (w przeszłości), czy obecnie w Allegro i Hortex. Kolejki w rękach inwestora zagranicznego były przez pięć lat. I właśnie wracają w polskie ręce.

Na początku października Polski Fundusz Rozwoju zawarł umowę ze spółką zależną funduszu Mid Europa Partners na zakup 99,77 proc. akcji Polskich Kolei Linowych. Zamknięcie transakcji jest planowane w najbliższych miesiącach. Będzie to możliwe po uzyskaniu przez PFR zgody prezesa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów.

- Transakcja nabycia Polskich Kolei Linowych wpisuje się w strategię inwestycyjną funduszy Polskiego Funduszu Rozwoju w obszarze infrastruktury - mówi Paweł Borys, szef PFR.

- PKL to wyjątkowa spółka z długoletnią historią i unikatową infrastrukturą na niepowtarzalnych krajobrazowo terenach polskich Tatr i Beskidów. PFR jest długoterminowym inwestorem, zainteresowanym rozwojem infrastruktury narciarskiej i turystycznej PKL przy zachowaniu naturalnych walorów środowiskowych regionu i we współpracy z lokalną społecznością - zaznacza Borys.

Będziemy rozwijać ofertę PKL

Wiceprezes zarządu Polskiego Funduszu Rozwoju Marcin Piasecki podkreśla, że inwestycja ma charakter długoterminowy. - Zakładamy unormowanie sytuacji prawnej kluczowych aktywów w posiadaniu spółki PKL, takich jak np. kolejka na Kasprowy Wierch, współpracę z lokalnymi gminami, powiatem, Tatrzańskim Parkiem Narodowym i zarządem PKL w celu dalszego rozwoju w obecnych i nowych lokalizacjach, z korzyścią dla lokalnej społeczności oraz ku zadowoleniu krajowych i zagranicznych turystów coraz chętniej odwiedzających polskie góry - mówi.

Jak wyjaśnia Paweł Borys, misją Polskiego Funduszu Rozwoju jest zwiększanie potencjału inwestycyjnego i gospodarczego Polski. I właśnie dlatego PFR zdecydował się na zakup Kolei Linowych.

- PLK to atrakcyjna inwestycja, zapewniająca wysokie stopy zwrotu. PFR jako stabilny inwestor będzie rozwijał infrastrukturę i ofertę PKL we współpracy z lokalną społecznością i dbałością o środowisko naturalne - zapewnia Borys.

Solaris jak polska Tesla

Dla PFR i Pawła Borysa ostatnie miesiące to naprawdę gorący okres. PFR został właścicielem na przykład spółki BGK Nieruchomości. To na jej barkach spoczywa zadanie zrealizowania inwestycji w ramach programu Mieszkanie+.

Przejęcie BGK Nieruchomości przez PFR to efekt umowy zawartej z Bankiem Gospodarstwa Krajowego.

- Celem jest integracja narzędzi inwestycyjnych w jednej grupie kapitałowej i przyśpieszenie realizacji inwestycji w przystępne cenowo budownictwo mieszkaniowe – zapewnia Borys.

Chwilę wcześniej PFR został akcjonariuszem polskiego Solarisa. Producenta autobusów PFR przejął w porozumieniu z hiszpańskim Construcciones y Auxiliar de Ferrocarriles (w skrócie CAF).

Po nabyciu 100 proc. akcji w Solaris Bus & Coach S.A. przez CAF, hiszpańskiego producenta pojazdów szynowych, notowanego na giełdzie papierów wartościowych w Madrycie, Polski Fundusz Rozwoju zawarł z CAF porozumienie, na mocy którego PFR nabędzie pakiet 35 proc. akcji w Solaris. Tym samym PFR, dołączając do CAF, stanie się znaczącym mniejszościowym akcjonariuszem Spółki.

- Mamy szansę w tym obszarze, by to była polska marka, która jest znana na całym świecie. Rynek się konsoliduje i taki scenariusz, w którym Solaris to wspólne przedsięwzięcie polsko-hiszpańskie to dobre rozwiązanie. W kwestii autobusów elektrycznych Solaris będzie centrum technologicznym, CAF daje dostęp do rynków i umożliwi Solarisowi dynamiczny rozwój - mówi w rozmowie z money.pl Paweł Borys.

Solaris będzie polskim odpowiednikiem Tesli? - To możliwe. Trzeba docenić to, co zrobili właściciele Solarisa. Ma szansę konkurować z największymi koncernami jak równy z równym i właśnie w warstwie nowoczesnych technologii - deklaruje Paweł Borys.

Pekao, czyli sztandarowy projekt PFR

17 lipca 2018 Polski Fundusz Rozwoju i PESA Bydgoszcz podpisały umowę inwestycyjną. PFR zaangażuje się w finansowanie producenta z branży kolejowej. Cel? Przejęcie kontroli nad spółką, umocnienie jej pozycji i dalszy rozwój. Fundusz zarządzany przez PFR zainwestuje w spółkę docelowo kwotę 300 mln zł, przejmując blisko 100 proc. akcji spółki.

- Inwestycja PFR w PESA Bydgoszcz to ważny krok w rozwoju tego sektora - tłumaczą przedstawiciele funduszu. - Jesteśmy przekonani, że inwestycja ta przyniesie Polsce pozytywne efekty społeczne i gospodarcze - dodają. Firma ma się nastawić na rozwój na rynkach zagranicznych. Celem są Włochy, Niemcy, Czechy i Rumunia.

Sztandarowym projektem PFR jest oczywiście inwestycja w bank Pekao. W czerwcu ubiegłego roku PZU i PFR sfinalizowały zakup 32,8 proc. akcji banku Pekao SA za łączną kwotę 10,6 mld złotych. Cena nabycia jednej akcji wynosi 123 złote. Jest to jedna z największych transakcji w sektorze bankowym w Europie w ostatnich latach.

W efekcie po kilkunastu latach Pekao SA znów jest polskim bankiem. Na dodatek na rynek wróciła znana klientom marka żubra. Udział rodzimego kapitału w sektorze bankowym zwiększył się do ponad 50 procent, co - jak wskazują eksperci - jest istotne z punktu widzenia stabilności sektora bankowego oraz zrównoważonego rozwoju gospodarczego.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (591)