ŚwiatDuchy z Korei Północnej. Dziwne pytania i spekulacje wokół państwa Kim Dzong Una

Duchy z Korei Północnej. Dziwne pytania i spekulacje wokół państwa Kim Dzong Una

Dla większości ludzi nadejście nowego roku to czas refleksji nad tym, co się sprawdza, a co wymaga zmiany. Ale nie dla mieszkańców Korei Północnej. W tym kraju "noworoczne postanowienia" nie są w gestii zwykłych obywateli. To, co ich czeka, leży całkowicie w gestii najwyższego przywódcy Kim Dzong Una i zwykle wiąże się z ponurą paranoją i zakazami - pisze była minister obrony Japonii Yuriko Koike w komentarzu dla Project Syndicate.

Duchy z Korei Północnej. Dziwne pytania i spekulacje wokół państwa Kim Dzong Una
Źródło zdjęć: © AFP | ED JONES

04.01.2016 | aktual.: 04.01.2016 09:46

Mieszkańcy Korei Północnej przeżywają rzeczy, o jakich świat może tylko spekulować. Wystarczy przypomnieć "łodzie widma", które jesienią co roku południowo-zachodnie wiatry spychają na Morze Japońskie. To proste łupinki (około dziesięciu metrów długości), wyposażone zwykle tylko w osprzęt rybacki. Niektóre są puste, w innych leżą zwłoki niezidentyfikowanych ludzi. Tylko w listopadzie odnaleziono 13 łodzi z 26 ciałami (w większości w stanie znacznego rozkładu). W 2014 r. pojawiło się ponad 60 takich łodzi.

Część łódek i wyposażenia oznaczonych jest koreańskim pismem Hangul. W jednej znaleziono pisany ręcznie szyld z informacją, że należy do 325. jednostki armii Korei Północnej. W kolejnej leżał kawał zszarganej tkaniny, który kiedyś był częścią północnokoreańskiej flagi. Jeśli dodać do tego fatalny stan jednostek i brak wyposażenia, można wysnuć niemal pewny wniosek, że pochodzą z Korei Północnej.

Trudniej rozstrzygnąć za to, do czego służą i dlaczego aż tyle ich płynęło w stronę brzegów i wód terytorialnych Japonii. W końcu wyglądają na łodzie rybackie, nie jednostki wojskowe, choć północnokoreańscy żołnierze często są także rybakami.

Powszechnie spekuluje się, że na łodziach płynęli uciekinierzy z Korei Północnej, w końcu na podobnych jednostkach docierali do Japonii żywi uchodźcy. Kolejne wyjaśnienie: na łodziach znajdowani są po prostu rybacy, którzy naciskani przez rząd, by łowić więcej, zapuścili się za daleko na otwarte morze. Niestety, to wyjaśnienie jest aż nadto prawdopodobne.

Rząd Korei Północnej robi, co może, by ukryć przerażający brak żywności w kraju. Posuwa się nawet do tego, by pokazywać zagranicznym mediom zaawansowaną szklarniową uprawę warzyw pod Pjongjangiem. Ale prawda jest taka, że od czasów masowego głodu w latach 90. i na początku tego wieku nie wdrożono trwałej poprawy produkcji żywności, poza nieco większą tolerancją dla prywatnych upraw rolnych.

I choć Kim określił "żywność dla ludu" jako jeden z trzech głównych priorytetów swojego reżimu na 2015 r., nie zainwestowano w to zbyt wiele. Nie pomogło nawet wznowienie dostaw nawozów od pewnej prywatnej organizacji z Korei Południowej.

Jałowa gleba i kiepski klimat nie sprzyjają rolnictwu, więc podobno północnokoreański rząd rzeczywiście zachęcał coraz więcej rybaków, by zapuszczali się dalej w poszukiwaniu lepszych połowów. Zważywszy na kiepską jakość łódek, nic dziwnego, że wiele z nich nie zdołało wrócić.

Łodzie widma to niejedyny powód do dziwnych pytań i spekulacji na temat Korei Północnej. Tylko w grudniu girlsband Morabong Band - podobno zorganizowany i sponsorowany przez samego Kima - odwołał swój pierwszy występ w Chinach przed wysokimi urzędnikami Komunistycznej Partii Chin. Tuż po przyjeździe pociągiem do Pekinu dziewczyny z zespołu szybko zabrano do samolotu powrotnego do Pjongjangu.

Spekuluje się, że jedna z piosenek wychwalających program jądrowy Korei Północnej była nie do przyjęcia przez chińskie przywództwo, zwłaszcza tuż po (czczych podobno) przechwałkach Kima, że jego reżim zdetonował bombę wodorową. Inni sądzą, że Kim wściekł się, kiedy dotarło do niego, że prezydent Chin Xi Jinping i inni wysocy rangą przywódcy nie wezmą udziału w koncercie. Tak czy inaczej, stosunki z Chinami, od których Korea Północna od dawna jest uzależniona, są coraz bardziej napięte.

Jeśli chodzi o stosunki Japonii z Koreą Północną, perspektywy nie rysują się różowo. W martwym punkcie utknęły rozmowy o porywaniu Japończyków przez Koreę Północną w latach 70. i 80. - a bez tego trudno mówić o nawiązaniu oficjalnych stosunków. Korea Północna uparcie trzyma się oficjalnego stanowiska, że porwano jedynie 13 Japończyków; ośmiu zmarło, a pięciu wróciło do Japonii, nie dotarłszy nawet do Pjongjangu.

Japonia upiera się - nie bez racji - że porwań było więcej. Wśród pięciu porwanych, których zwrócono w 2002 r., był Hitomi Soga - nie znajdował się on wśród 13 porwanych, do których przyznaje się reżim północnokoreański. To stwarza wrażenie, że Korea Północna może nadal przetrzymywać część ofiar porwań, by używać ich jako argumentów przetargowych w rozmowach o współpracy gospodarczej.

Japonia wciąż domaga się nowego szeroko zakrojonego śledztwa w tej sprawie, choć Korea Północna nie jest specjalnie skora do współpracy. W czasie rozmów dwustronnych w Sztokholmie w 2014 r. reżim Kima zgodził się wdrożyć nowe śledztwo, w zamian za zgodę Japonii na zniesienie części sankcji, kiedy tylko rozpocznie się dochodzenie. W lipcu jednak Korea Północna powiadomiła japoński rząd, że zamierza opóźnić termin przedstawienia jego wyników.

Jeśli raport w końcu powstanie i będzie zawierał nazwiska jednego lub dwóch porwanych gotowych do odesłania do Japonii, to jak powinien zareagować rząd premiera Shinzo Abego? Tego rodzaju manipulacja może wykluczać jego wizytę w Korei Północnej czy zniesienie sankcji.

I tak kończy się kolejny dziwny rok w historii Korei Północnej (podobny do lat poprzednich). Jedyne, co może sugerować zmianę w 2016 r., jest ochłodzenie stosunków Północy z Chinami. Być może Japonia mogłaby wykorzystać to napięcie, by posunąć się naprzód w innych negocjacjach, np. w kwestii broni jądrowej. Podstawowe pytanie brzmi jednak, czy Kim jest w stanie i chce przedłożyć prawdziwy interes swojego kraju nad własne fantazje.

Yuriko Koike - była minister obrony Japonii i doradczyni premiera ds. bezpieczeństwa narodowego, pełniła funkcję przewodniczącej Partii Liberalno-Demokratycznej. Obecnie jest członkinią japońskiego Zgromadzenia Narodowego.

Źródło artykułu:Project Syndicate
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (57)