Druga osoba zatrzymana ws. wypadku w Kielcach, w którym zginęły dwie kobiety
37-letni mieszkaniec Kielc został zatrzymany w związku z wypadkiem w Kielcach, w którym zginęły dwie starsze kobiety, a kierowca uciekł z miejsca zdarzenia. Według prokuratury mężczyzna pomógł ukryć się sprawcy wypadku. Grozi mu za to nawet do pięciu lat więzienia.
37-latek został doprowadzony do prokuratury i przesłuchany; przedstawiono mu zarzut poplecznictwa - poinformował Paweł Kuncewicz z Prokuratury Kielce-Zachód. Mężczyzna przyznał się do winy i okazał skruchę.
Według prokuratury mężczyzna, wiedząc o wypadku, pomagał sprawcy uniknąć odpowiedzialności karnej - niedługo po zdarzeniu wywiózł go swoim samochodem z miasta. Jak wyjaśnił szef Prokuratury Kielce-Zachód Artur Feigel, przez to nie można było pobrać od kierowcy materiału do badań toksykologicznych, które miały wykazać, czy w momencie potrącenia był on pod wpływem narkotyków i alkoholu.
Podczas wtorkowego przesłuchania 37-latek mówił, że sprawca wypadku dopiero podczas jazdy opowiedział mu o tym, co się wydarzyło.
Mężczyzna został wypuszczony, jednak został zastosowany w stosunku do niego zakaz opuszczania kraju, dozór policji i poręczenie majątkowe.
34-letni kierowca BMW, który jest podejrzany o to, że śmiertelnie potrącił dwie kobiety i uciekł z miejsca wypadku, został w środę aresztowany na trzy miesiące. Mężczyzna przyznał się do winy. Podczas przesłuchania mówił, że gdy doszło do wypadku, był pod wpływem narkotyków i alkoholu; twierdził, że wydarzenia niedzielnego popołudnia pamięta wyrywkowo. Grozi mu do 12 lat więzienia.
Do wypadku doszło 9 czerwca przy ul. Chrobrego w Kielcach. Dwie starsze kobiety zostały potrącone przez BMW, kiedy szły chodnikiem. Obie zginęły na miejscu. Sprawca wypadku odjechał z miejsca zdarzenia. Spalony samochód policja odnalazła dwa kilometry dalej.
Świadkowie twierdzą, że samochodem jechały trzy albo cztery osoby. Na razie nie wiadomo, kto jeszcze był w samochodzie podczas wypadku i kto podpalił pojazd.