"Drogi europejskich członków NATO i USA rozchodzą się"
"Misja NATO, przynajmniej w Europie, nie jest dokładnie sprecyzowana. W kontekście zachodzących w świecie głębokich zjawisk gospodarczych, politycznych i społecznych, sojusz jest w stanie zawieszenia i zepchnięty na dalszy plan" - ocenia ośrodek badawczy Stratfor.
22.05.2012 13:53
Za ważne wydarzenie chicagowskiego szczytu NATO amerykański ośrodek badawczy uznaje ustanowienie stałych, natowskich patroli lotniczych nad republikami bałtyckimi. To, jak pisze, "jest wyrazem niepewności na granicy NATO i Rosji, choć nie jest powrotem do zimnej wojny".
Oznaką napięć w stosunkach NATO-Rosji było zdaniem Stratforu zbojkotowanie szczytu przez Rosję i jej sojuszników (Białoruś i Armenię), jednak napięć nie należy wyolbrzymiać.
"Europa jest zbyt zajęta wewnętrznym ekonomicznym i politycznym kryzysem, by kierować uwagę na zagrożenie stwarzane przez Rosję. Niezależnie od działań NATO nad bałtyckim niebem, wiele państw europejskich, zwłaszcza Niemcy, i tak nie uznaje, że Rosja jest istotnym problemem" - napisali analitycy ośrodka.
Komentarze brytyjskie uwypuklają afgański aspekt szczytu - decyzję o przekazaniu odpowiedzialności operacyjnej afgańskim siłom bezpieczeństwa do połowy 2013 r. i wycofaniu sił bojowych NATO do końca 2014 r. Po tym terminie w Afganistanie pozostanie 15-20 tys. natowskiego personelu - wobec 130 tys. żołnierzy obecnie - z zadaniem szkolenia afgańskich sił, co kosztować będzie 4 mld USD rocznie.
Caroline Wyatt z BBC mówi o trudnym zadaniu zrównoważenia dwóch rzeczy: z jednej strony wysłania sygnału pod adresem zachodniej opinii publicznej, że wojna ma się ku końcowi, a z drugiej - przekonania Afgańczyków, że nie zostaną pozostawieni sami sobie. Za ważne w tym kontekście uznaje to, że nikt w Chicago nie mówił o "afgańskim zwycięstwie".
"Guardian" wskazuje na wzrost napięcia między USA a Pakistanem, który odmawia otwarcia dróg zaopatrzenia dla sił natowskich w Afganistanie przez pakistańskie terytorium. Szczyt zakończył się bez porozumienia w tej sprawie.
Gazeta pisze nawet, że sprawa ta "przyćmiła" chicagowskie spotkanie, a wyrazem tego było to, że prezydent Barack Obama odmówił spotkania się z prezydentem Pakistanu Asifem Ali Zardarim. Głównymi powodami napięć w stosunkach USA-Pakistan są naloty amerykańskich droneów, atak z listopada ub.r., w którym zginęli pakistańscy żołnierze oraz pakistańskie żądanie, by Amerykanie więcej płacili za tranzyt.
"Financial Times" w niedawnym komentarzu pisał o "afgańskiej traumie", zauważając, że jest to "niepopularna wojna" i w świetle jej doświadczeń nie zanosi się na to, by NATO w krótkim czasie mogło zaangażować się wojskowo poza tradycyjnym terenem operacji.
"FT" zauważa też, iż drogi europejskich członków sojuszu i USA rozchodzą się. USA widzą siebie w coraz większym zakresie jako mocarstwo na Pacyfiku, dla którego wyzwaniem są Chiny, a nie w Europie. Tymczasem europejscy członkowie NATO tną budżety obronne, by stawić czoło kryzysowi finansów publicznych.
"Tendencje te pchają NATO w stronę kryzysu. USA dochodzą do wniosku, że Europa jest coraz mniej użyteczna z punktu widzenia interesów obronnych Waszyngtonu. Z kolei Europa nie słucha amerykańskich ostrzeżeń o tym, że stary kontynent musi wydawać więcej na swoje potrzeby obronne" - stwierdza "FT".