Droga władza
Małopolski Urząd Wojewódzki nie kupi w tym roku żadnego nowego auta, w dodatku będzie musiał zwolnić 100 urzędników - trudna sytuacja budżetu państwa wymusza oszczędności także w terenie. Za to administracja samorządowa, której przybywa zadań, rozrasta się. Ci ludzie wypełniają swe obowiązki dla nas i w naszym imieniu. Ale ich utrzymanie kosztuje coraz więcej. Płacą za to podatnicy, czyli my wszyscy.
13.01.2004 08:32
- Już wcześniej nie byliśmy rozrzutni - zapewnia Jakub Krzyszycha z Małopolskiego Urzędu Wojewódzkiego.
Dyrektorzy wydziałów i ich zastępcy mają już limity rozmów telefonicznych. W przypadku dyrektorów to 200 zł - jeżeli rachunki są wyższe, pozostałą kwotę muszą płacić sami. Wicedyrektorzy mają limit o połowę niższy. Własnymi autami na koszt podatników dyrektorzy mogą przejechać 300 km miesięcznie, ich zastępcy - 200. Paliwo na kolejne tankują za własne pieniądze. Już w ubiegłym roku nie kupiono żadnego nowego służbowego auta. W tym roku także nie ma takich planów.
W MUW jest zatrudnionych 903 pracowników, w 2001 r. było ich mniej - 854. Ale szykują się redukcje. Urząd będzie musiał zwolnić 100 osób, najprawdopodobniej w drugim półroczu. Nie jest w tym odosobniony, MSWiA poleciło zmniejszyć zatrudnienie także w innych urzędach w kraju.
Zgodnie z projektem budżetu Urząd ma na swoje utrzymanie dostać 46 mln 999 tys. O blisko 1 mln. wzrosną koszty osobowe, które zamkną się łączną kwotą 31 mln 599. Jak nam wyjaśniono, spowodowane jest to 3 proc. waloryzacją płac. To kwota nie uwzględnieniająca planowanych zwolnień.
W Urzędzie Marszałkowskim liczba urzędników jest względnie stała - w granicach 305 osób. W tym roku nowi urzędnicy wspomogą departament pomocy z funduszów strukturalnych, w związku z wejściem Polski do UE - rozbudowywany. Utrzymanie Urzędu Marszałkowskiego kosztowało nas w ub. roku 20 mln 450 tys. 422 zł ( w tym 14 mln 164 tys 322 zł - to płace). Projekt budżetu na 2004 przewiduje zwiększenie tej ogólnej kwoty o 4 mln zł. Ale marszałek Janusz Sepioł zapewnia, że w tym roku budżet nie ma sztywnych ram. Możliwe będą korekty i przesunięcia w różnych jego działach. W większym stopniu niż dawniej, będą go tworzyć lokalne podatki od przedsiębiorców, a więc w większym stopniu będzie zależny od gospodarczej koniunktury.
Frankownica do stemplowania poczty za 5 tys. zł, komputery za 15 tys. zł, klimatyzatory za 10 tys. zł - to tylko niektóre wydatki zaplanowane przez zakopiański Urząd Miasta. Ale to nic w porównaniu z tym, ile z publicznej kasy trzeba wydać na urzędników. Ich pracę oszacowano na ponad 5 mln mln zł. Wchodzą w to pensje pracowników i diety radnych.
W Krakowie wydatki na administrację publiczną mają wzrosnąć w tym roku o 15 mln zł. Na inwestycje w infrastrukturę Urzędu Miasta władze chcą wydać 7 mln (w zeszłym roku wydały 4 mln). Radni protestują, prezydent i jego pracownicy tłumaczą jednak, że konieczne jest też zwiększenie zatrudnienia. 30 nowych pracowników zyska Biuro Planowania Przestrzennego, 25 - Wydział Architektury i Urbanistyki. 10 urzędników dołączy do Oddziału Windykacji, 25 osób - na stanowiska związane z wymianą dowodów osobistych, praw jazdy i dowodów rejestracyjnych, 5 - do służb audytu i kontroli wewnętrznej. Według dyrekcji magistratu - wzrost zatrudnienia oznacza zwiększenie tempa obsługi mieszkańców i efektywności działań urzędu.
KaK, AK, HAK