"Drażnią mnie krzyże w szkołach"
Nie milkną dyskusje wokół precedensowego wyroku Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. Rozpatrując skargę na obecność krzyża w klasie, złożoną przez obywatelkę włoską pochodzącą z Finlandii, Trybunał orzekł, że wieszanie krzyży w klasach to naruszenie "prawa rodziców do wychowania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami" oraz "wolności religijnej uczniów". - Drażni mnie obecność krzyży w miejscach publicznych. Jako ateista chciałbym pobierać edukację pod państwowym godłem, a nie pod krzyżem - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Mariusz Agnosiewicz, redaktor naczelny portalu wolnomyślicielskiego Racjonalista.pl.
10.11.2009 | aktual.: 17.11.2009 13:58
WP: Joanna Stanisławska:Czy drażni pana jako ateistę obecność krzyży w miejscach publicznych, takich jak szkoły, urzędy, sądy?
Mariusz Agnosiewicz: Zdecydowanie tak. Dotyczy to jednak wyłącznie miejsc publicznych w ścisłym znaczeniu tego słowa. Religia czy światopogląd religijny nie powinny być, jak sądzę, spychane ze sfery publiczno-społecznej do prywatnej. Uważam, że symbole religijne, jak i każdy element wyznawanego światopoglądu, powinny znajdować swoje miejsce w ekspresji otwartej i publicznej. Nie oburza mnie więc sytuacja, kiedy jakaś grupa religijna zorganizuje happening religijny na stołecznym rynku. Jednak urzędy i szkoły to miejsca szczególne – są wizytówką naszego państwa. O państwie chcemy myśleć, że jest neutralne światopoglądowo, dlatego symbole religijne nie powinny być eksponowane w państwowych placówkach, gdyż stają się wówczas elementem przemocy symbolicznej. Państwo jest naszym wspólnym dobrem i nie powinno budować tego rodzaju wykluczających murów między swoimi obywatelami.
WP:
Czy krzyże powinny być usuwane z miejsc publicznych?
- Jako ateista chciałbym pobierać edukację pod państwowym godłem, a nie pod krzyżem. Czy Pan Bóg powinien patronować instytucji zajmującej się przyklejaniem znaczków do moich listów? Kiedy mówię o tym ludziom wierzącym, wielu z nich obcesowo rzuca: „Jak ci się tutaj nie podoba, to wynocha do Moskwy!”. I faktycznie tak się dzieje, że wiele osób niewierzących opuszcza Polskę, bo całkowicie przestają się z nią utożsamiać. Tyle, że nie wyjeżdżają do Rosji, ale do Wielkiej Brytanii. Niedawno rozmawiałem z parą, która jako niewierząca czuła zbyt dużą presję otoczenia, aby tutaj mieszkać. W Anglii znalazła swoją nową ojczyznę. Oczywiście poczucie presji jest często doznaniem bardzo subiektywnym, ale faktem jest, że obecną sytuację wielu niewierzących odbiera jako stronniczość wyznaniową państwa oraz faktyczne tworzenie obywateli drugiej kategorii, którzy nie mają szczęścia być reprezentowani symbolicznie w państwowych placówkach.
WP: A co sądzi pan o takim rozwiązaniu, by obok krzyża wieszać symbole innych religii oraz niewierzących?
- Jest to rozwiązanie nierealistyczne, gdyż nie da się reprezentować symbolicznie wszystkich grup obywateli, zwłaszcza, że również tacy indywidualiści, którzy mając swój światopogląd nie poczuwają związku z żadnym wyznaniem. Zawsze więc będą symbolicznie wykluczeni. Czy sytuacja, w której, na przykład nie pięć, a dwa miliony obywateli jest symbolicznie wykluczonych, to rozwiązanie jakkolwiek satysfakcjonujące? Po co w ogóle wykluczać? Tylko brak tego rodzaju symboli w państwowych placówkach może zagwarantować wolność sumienia i państwo neutralne światopoglądowo.
WP:
Czy Polska jest krajem wyznaniowym?
- Każdy kraj, w którym religia jest obecna w sferze publicznej jest krajem w jakimś stopniu wyznaniowym. W Europie istnieją kraje wyznaniowe. Ważna tutaj jest więc nie sama łatka kraju wyznaniowego, lecz stwierdzenie, iż Polska jest w zasadzie najbardziej wyznaniowym krajem Europy. Należy też zauważyć, że dekonfesjonalizacja państw europejskich jest procesem bardzo wyraźnym i nawet te kraje, które czysto formalnie mają wyznaniowy status, sukcesywnie to eliminują. W kwietniu 2008 r. Norwegia zniosła luteranizm jako religię państwową. W maju Anglia i Walia usunęły z prawa karnego przestępstwo obrazy uczuć religijnych (blasfemii). W sierpniu 2008 r. Grecja zniosła obowiązkową religię w szkołach. W Hiszpanii rewolucja Zapatero. Europejskie bastiony wyznaniowości padają jak domki z kart, bo i domkami z kart były przez ostatnie lata. I u nas nastroje się radykalizują. Co chwilę zgłaszają się do nas ludzie z prośbą o pomoc w apostazji. Nawet uczniowie pytają się, czy mogą zrywać ze ścian szkolnych krzyże, które
wiszą tam przecież „niekonstytucyjnie". Krzyże w szkole to zawsze potencjalna „wojna” religijna. Podobnie byłoby gdyby w szkole ktoś wyrył nad tablicą słynne hasło Clarence'a Darrowa: „Nie wierzę w Boga, bo nie wierzę w krasnoludki”. Spory światopoglądowe niech odbywają się w internecie, na forach dyskusyjnych, a nie w szkołach. Lepsza więc neutralność szkoły, a nie debatowanie nad tym, jaki symbol by się jeszcze w klasie przydał.
WP: Jak orzeczenie Trybunału wpłynie na polską rzeczywistość? Czy pojawią się pozwy z Polski, czy raczej osoby, które mogłyby zgłosić swój sprzeciw, będą się obawiać ostracyzmu?
- Myślę, że jest na to duża szansa, gdyż w Polsce po 1989 r. były osoby, które podejmowały liczne interwencje u naszych władz, w sprawie krzyży w szkołach. Obecnie pojawiają się nowe możliwości i nadzieje.
WP: Czy ateiści w Polsce chętniej się ujawniają? Czy dyskusja wokół wyroku może sprawić, że przestaną być społecznie napiętnowani?
- Jeden wyrok z pewnością nie wyczaruje nam państwa neutralnego światopoglądowo i nie zmieni od razu emocji społecznych wokół polskiego Kościoła. Ale proces coraz większej obecności niewierzących w polskiej przestrzeni publicznej staje się faktem.
Mariusz Agnosiewicz (właśc. Mariusz Gawlik) (ur. 1979 w Bolesławcu) - działacz ruchu humanistyczno-wolnomyślicielskiego w Polsce, dziennikarz, redaktor naczelny portalu wolnomyślicielskiego Racjonalista.pl. Założyciel i pierwszy prezes Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów. Współtwórca Internetowej Listy Ateistów i Agnostyków. Zorganizował pierwszy w Polsce tzw. ślub humanistyczny.