Dramatyczny apel premiera Francji. Mocne słowa o "społecznym apartheidzie"
- We Francji istnieje terytorialny, społeczny i etniczny apartheid, który sprzyja rozpowszechnianiu się ekstremizmu - powiedział premier Francji Manuel Valls. Dziennik "Le Figaro" przypomina, że Valls od wielu lat zwracał uwagę na ten problem.
20.01.2015 | aktual.: 20.01.2015 17:38
To kolejny dramatyczny apel Vallsa w 10 lat po wybuchu gwałtownych zamieszek na francuskich przedmieściach. Od tego czasu Valls wiele razy powtarzał, że "pęknięcia społeczne", wykluczenie imigrantów i ich potomków, zamknięcie ich w podmiejskich gettach doprowadzi do eksplozji - pisze "Le Figaro".
- Te ostatnie dni uwidoczniły wiele chorób, które trawią nasze społeczeństwo i wiele wyzwań, które musimy podjąć (...). Napięcie i społeczne rozłamy rosną od zbyt dawna i niewiele się o nich mówi - powiedział premier.
"Musimy walczyć z tym okrutnym poczuciem odrzucenia, że są tu obywatele drugiej kategorii, ponieważ to właśnie popycha młodych ludzi w ramiona dżihadystów" - cytuje wystąpienie Vallsa agencja EFE.
Zdaniem Vallsa odizolowanie mniejszości muzułmańskiej na przedmieściach, które zmieniły się w getta, to forma apartheidu.
- Do tego dokłada się nędza i codzienna dyskryminacja w różnej formie: bo nie pochodzi się z dobrej rodziny, nie ma się właściwego koloru skóry albo dlatego że jest się kobietą - mówił z naciskiem premier.
Uważa on, że "segregacja terytorialne, społeczna i religijna (mniejszości muzułmańskiej) pogarsza się". Valls pisał o tym w wydanej w 2005 roku książce "La laicite en face" (w dowolnym tłumaczeniu: Twarz laicyzmu).
W 2009 roku, będąc wiceburmistrzem Evry, gminy na przedmieściach Paryża, Valls ponownie ostrzegał, że zamieszki, które "zdarzyły się w 2005 roku mogą wydarzyć się ponownie, pomnożone przez dziesięć, jeśli nie rozwiążemy fundamentalnych problemów Francji".
Po zamachach w Paryżu wzrosła popularność premiera, o którym pisano, że okazał się w sytuacji kryzysowej prawdziwym mężem stanu.
Historyk i publicysta Benoit Rayski napisał wówczas, że premier okazał się znakomitym mężem stanu, co poznać można było "po woli działania, po zdolności mówienia prawdy, całej prawdy".