ŚwiatDramatyczny apel premiera Francji. Mocne słowa o "społecznym apartheidzie"

Dramatyczny apel premiera Francji. Mocne słowa o "społecznym apartheidzie"

- We Francji istnieje terytorialny, społeczny i etniczny apartheid, który sprzyja rozpowszechnianiu się ekstremizmu - powiedział premier Francji Manuel Valls. Dziennik "Le Figaro" przypomina, że Valls od wielu lat zwracał uwagę na ten problem.

Dramatyczny apel premiera Francji. Mocne słowa o "społecznym apartheidzie"
Źródło zdjęć: © AFP | PATRICK KOVARIK

To kolejny dramatyczny apel Vallsa w 10 lat po wybuchu gwałtownych zamieszek na francuskich przedmieściach. Od tego czasu Valls wiele razy powtarzał, że "pęknięcia społeczne", wykluczenie imigrantów i ich potomków, zamknięcie ich w podmiejskich gettach doprowadzi do eksplozji - pisze "Le Figaro".

- Te ostatnie dni uwidoczniły wiele chorób, które trawią nasze społeczeństwo i wiele wyzwań, które musimy podjąć (...). Napięcie i społeczne rozłamy rosną od zbyt dawna i niewiele się o nich mówi - powiedział premier.

"Musimy walczyć z tym okrutnym poczuciem odrzucenia, że są tu obywatele drugiej kategorii, ponieważ to właśnie popycha młodych ludzi w ramiona dżihadystów" - cytuje wystąpienie Vallsa agencja EFE.

Zdaniem Vallsa odizolowanie mniejszości muzułmańskiej na przedmieściach, które zmieniły się w getta, to forma apartheidu.

- Do tego dokłada się nędza i codzienna dyskryminacja w różnej formie: bo nie pochodzi się z dobrej rodziny, nie ma się właściwego koloru skóry albo dlatego że jest się kobietą - mówił z naciskiem premier.

Uważa on, że "segregacja terytorialne, społeczna i religijna (mniejszości muzułmańskiej) pogarsza się". Valls pisał o tym w wydanej w 2005 roku książce "La laicite en face" (w dowolnym tłumaczeniu: Twarz laicyzmu).

W 2009 roku, będąc wiceburmistrzem Evry, gminy na przedmieściach Paryża, Valls ponownie ostrzegał, że zamieszki, które "zdarzyły się w 2005 roku mogą wydarzyć się ponownie, pomnożone przez dziesięć, jeśli nie rozwiążemy fundamentalnych problemów Francji".

Po zamachach w Paryżu wzrosła popularność premiera, o którym pisano, że okazał się w sytuacji kryzysowej prawdziwym mężem stanu.

Historyk i publicysta Benoit Rayski napisał wówczas, że premier okazał się znakomitym mężem stanu, co poznać można było "po woli działania, po zdolności mówienia prawdy, całej prawdy".

Zobacz wideo. Policja boi się patrolować przedmieścia Paryża
Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (14)