Dramatyczna sytuacja w Tunezji - MSZ ostrzega Polaków
Władze Tunezji ogłosiły wprowadzenie stanu wyjątkowego w związku z antyrządowymi zamieszkami. Zagrożono również użyciem wojska przeciwko protestującym, jeśli rozkazy sił bezpieczeństwa nie będą wykonywane. Armia przejęła już kontrolę nad lotniskiem w Tunisie. Wcześniej prezydent Ben Ali rozwiązał rząd i zapowiedział przeprowadzenie w ciągu pół roku wyborów parlamentarnych. Obowiązki prezydenta tymczasowo przejął premier. - Kategorycznie odradzamy Polakom w tej chwili wyjazd do Tunezji - oświadczył minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski.
14.01.2011 | aktual.: 01.02.2011 15:55
Polski minister powiedział, że obecnie w Tunezji znajduje się ok. 300 Polaków. - Apelujemy, aby nie opuszczali ośrodków wczasowych, gdzie się znajdują, i gdzie jest bezpiecznie - podkreślił minister.
Ministerstwo Spraw Zagranicznych uruchomiło infolinię dla członków rodzin obywateli polskich przebywających w Tunezji - +48 22 523 9448.
"W związku z wprowadzeniem w Tunezji stanu wyjątkowego MSZ stanowczo odradza wyjazdy do tego kraju" - głosi wydany komunikat resortu spraw zagranicznych.
"Obywatelom polskim przebywającym w tunezyjskich ośrodkach turystycznych zdecydowanie zaleca się powstrzymanie od jakichkolwiek podróży poza teren tych ośrodków, które pozostają całkowicie bezpieczne" - podano w komunikacie.
Godzina policyjna
Zamknięta została przestrzeń powietrzna kraju - podały wieczorem źródła lotnicze, cytowane przez AFP. DPA informuje o tymczasowym zamknięciu lotniska i pojawieniu się na jego terenie czołgów. Agencja powołuje się na francuską telewizję BFM.
Państwowa telewizja poinformowała, że wprowadzono godzinę policyjną, która ma obowiązywać od godz. 17 do 6 rano, zakazano również zgromadzeń powyżej trzech osób.
Zobacz galerię zdjęć z Tunezji: Ludzie chcą pracy, rząd odpowiada kulami.
Premier Tunezji Mohammed Ghannuszi ogłosił w oświadczeniu telewizyjnym, że przejmuje tymczasowo obowiązki prezydenta kraju. Poinformował, że prezydent Ben Ali jest czasowo niezdolny do wykonywania swoich obowiązków.
Ben Ali był drugim prezydentem Tunezji od czasu odzyskania przez ten kraj niepodległości w 1956 roku. Po raz ostatni zapewnił sobie reelekcję w 2009 roku, zdobywając 89,62% głosów - odnotowuje BBC.
Agencja AFP, powołując się na źródła zbliżone do tunezyjskiego rządu, podała, że prezydent wyjechał z Tunezji. Według hiszpańskiego dziennika "El Pais" odleciał on do Libii.
Tymczasowy prezydent zapowiedział respektowanie konstytucji, przywrócenie stabilności kraju, przeprowadzenie reform politycznych, gospodarczych i społecznych. Zostaną one wprowadzone - zapewnił Ghannuszi - po konsultacjach z przedstawicielami wszystkich orientacji politycznych, partiami i gremiami obywatelskimi.
Ghannuszi, urodzony w 1941 roku w Susie, z wykształcenia ekonomista, cieszy się opinią dobrego negocjatora. Jego kariera polityczna przebiegała w cieniu Ben Alego.
Premierem Tunezji Ghannuszi, ogólnie uznawany za wiernego rzecznika Ben Alego, był nieprzerwanie od 17 listopada 1999 roku.
Na początku roku 1990 został ministrem gospodarki, w rok później - finansów. Po półtora roku objął ministerstwo współpracy międzynarodowej i inwestycji zagranicznych. Stał na jego czele ponad siedem lat, do nominacji na premiera.
Jest znany w środowisku międzynarodowym, ponieważ brał udział w wielu negocjacjach z międzynarodowymi instytucjami finansowymi, zwłaszcza z Międzynarodowym Funduszem Walutowym, a także z Unią Europejską.
We wrześniu 2008 roku nominowano go na wiceprzewodniczącego Zgromadzenia Demokratyczno-Konstytucyjnego (RCD), którego szefem jest Ben Ali.
Protest przed ministerstwem
Przed budynkiem ministerstwa spraw wewnętrznych doszło do starć między policją a demonstrantami, którzy domagali się ustąpienia prezydenta (czytaj więcej)
.
Według ostatnich doniesień telewizje Al-Dżazira i Al-Arabija pokazały z centrum Tunisu sceny bratania się ludności z żołnierzami i policjantami.
Deklaracji partii opozycji
Główne tunezyjskie partie opozycyjne - zarówno legalne, jak i zdelegalizowane - ogłosiły w Paryżu wspólną deklarację. Zapowiadają w niej ustanowienie rządu tymczasowego, który w ciągu najbliższych sześciu miesięcy zorganizuje wybory.
Pod deklaracją podpisały się: Kongres na rzecz Republiki, Komunistyczna Partia Robotnicza, umiarkowany ruch islamski Ennahdha, Komitet na rzecz Poszanowania Swobód i Praw Człowieka oraz historyczna Postępowa Partia Demokratyczna (legalna, ale niereprezentowana w parlamencie).
Wg ostatnich danych władze zwolniły aresztowanego w środę szefa nielegalnie działającej Partii Pracujących Komunistów Tunezji (POCT) Hamma Hammami. Poinformował o tym z Paryża przedstawiciel tej partii Adel Thabet.
Hammami w ostatnich dniach przed aresztowaniem udzielił licznych wywiadów zagranicznym telewizjom. Krytykował w nich tunezyjski reżim prezydenta Zina el-Abidina Ben Alego.
59-letni Hammami, poszukiwany przez policję, ukrywał się od lutego zeszłego roku.
Bitwy uliczne
Tunezyjczycy od miesiąca protestują przeciw bezrobociu i kwitnącej korupcji. Zamieszki rozpoczęły się w dniu, gdy policja zabrała - za brak licencji - wózek z owocami 26-letniemu bezrobotnemu. Mężczyzna dokonał samospalenia; zmarł w rezultacie ciężkich oparzeń. Według władz od grudnia zginęły 23 osoby, według obrońców praw człowieka - 66.
Aby załagodzić napięcia związane z zamieszkami i rozpędzaniem manifestacji, prezydent Ben Ali obiecał w czwartek, że ustąpi po zakończeniu kadencji, wygasającej w 2014 roku. Zapowiedział, że nie będzie się ubiegać o kolejną. Obiecał też demokratyzację kraju, zniesienie cenzury prasy i internetu oraz redukcję cen cukru, mleka i chleba.
Jednak w piątek w stolicy i innych miastach wciąż trwały manifestacje przeciwko bezrobociu i warunkom życia, podczas których żądano natychmiastowego ustąpienia szefa państwa. Przed MSW w Tunisie około 8 tys. ludzi skandowało "Ben Ali, odejdź!" i "Ben Ali, zabójca!"
Kiedy telewizja informowała o wprowadzeniu stanu wyjątkowego, policja rozpędzała gazem łzawiącym wielką demonstrację w Tunisie, która trwała od rana do popołudnia, bez gwałtownych zajść.