Dramatyczna rozmowa matki zagłodzonej Magdy z pogotowiem
- Spałam z nią. I ona nie budzi się - mówiła dyspozytorowi pogotowia matka półrocznej Magdy z Brzeznej. Dramatyczny przebieg rozmowy z dyspozytorem pogotowia świadczy o tym, że matka i ojciec próbowali ratować dziecko. Wyniki sekcji zwłok wykazały, że dziecko zmarło z niedożywienia. Rodzice usłyszeli zarzuty znęcania się ze szczególnym okrucieństwem i nieumyślnego spowodowania śmierci. Grozi im do 10 lat więzienia. Sąd zdecydował o tymczasowym aresztowaniu małżeństwa na dwa miesiące.
Jak poinformował rzecznik Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie Piotr Kosmaty, w trakcie przesłuchania ojciec dziecka nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień. Do winy nie poczuwa się też matka dziewczynki, ale złożyła wyjaśnienia. - Z uwagi na początkową fazę śledztwa nie ujawniamy treści tych wyjaśnień - zaznaczył Kosmaty. Poinformował jedynie, że dziecko wcześniej zostało wypisane przez ojca z miejscowego ośrodka zdrowia, nie było też szczepione.
Wstępne ustalenia biegłych po sekcji zwłok wskazują, że jedyną wstępną przyczyną zgonu było totalne zaniedbanie dziecka i jego niedożywienie. Stan taki, według biegłych, musiał trwać co najmniej od kilku tygodni. Prawdopodobnie od kilku tygodni dziecku nie dostarczano pokarmu, ani nie zapewniono mu opieki lekarskiej. Jak oceniono, od co najmniej dwóch tygodni "dziecko nie miało sił wykazywać jakichkolwiek oznak życiowych".
Biegli nie stwierdzili u dziecka żadnych obrażeń - zarówno zewnętrznych, jak i wewnętrznych - których skutkiem mogła być śmierć. Nie stwierdzili też oznak żadnej choroby ani wady wrodzonej, która mogłaby wpłynąć na stan zdrowia dziecka.
Według nieoficjalnych informacji rodzice dziewczynki stosowali niekonwencjonalne zasady żywienia i alternatywne metody lecznicze, mieli się m.in. konsultować u miejscowego uzdrowiciela. Małżeństwo ma jeszcze 5-letniego syna, który znajduje się pod opieką dziadków.