Dramat we Włoszech. 12‑latek i jego rodzice wpadli do krateru wulkanu
Podczas zwiedzania kaldery wulkanu Solfatara di Pozzuoli 12-letni chłopiec oddalił się od rodziców i stanął na brzegu jednego z kraterów, tzw. solfatar. Gdy podbiegli do niego rodzice, by go stamtąd zabrać, zapadła się pod nimi ziemia. Zginęli na oczach 7-letniego syna małżeństwa.
Solfatara di Pozzuoli to jeden z wulkanów, znajdujących się gigantycznej kalderze superwulkanu Campi Flegrei w pobliżu Neapolu. Jego atrakcją są "dymiące" solfatary, rozpadliny w ziemi, z których wydobywa się przegrzana para wodna, dwutlenek węgla i siarkowodór.
Jak informuje "La Repubblica", czteroosobowa rodzina z Turynu - rodzice z dwójką synów - wybrała się na wycieczkę w okolice Neapolu. Zwiedzanie Solfatara di Pozzuoli było jej ostatnim elementem, tuż przed powrotem do domu.
W kalderze wulkanu znajduje sie kilka solfatar. Są one ogrodzone barierką, by nie zbliżali się do nich zwiedzający. 12-letni chłopak zlekceważył jednak ostrzeżenia, przeszedł pod barierką i postanowił zajrzeć do wnętrza jednej z rozpadlin w ziemi. Gdy zauważyli to jego rodzice, ruszyli mu na pomoc. Niestety, gdy znaleźli się obok chłopca, tuż na brzegu solfatary, jej brzeg zapadł się pod nimi. Cała trójka runęła do głebokiej prawie na trzy metry dziury.
Dramat rozegrał się na oczach siedmioletniego syna pary, który pozostał za barierka. Gdy zobaczył co się dzieje, ruszył w kierunku innych turystów płacząć i wzywając pomocy.
Służbom ratunkowym udało się wyciągnąć z solfatary ciała rodziców i 12-latka. Prawdopodobnie zabiły ich trujące wyziewy z wnętrza ziemi.
7-letni syn pary został oddany pod opiekę dziadków.
Władze pobliskiego miasteczka podkreślają, że nigdy wcześniej nie doszło do tak tragicznego wypadku. Eksperci podejrzewają, że do tragedii mogły przyczynić się ulewne deszcze, które nękają Włochy. To one mogły być przyczyną osunięcia się brzegu solfatary.
Źródło: "La Repubblica"