Dramat młodej Ukrainki po wypadku w pralni. Zbigniew Ziobro interweniuje
Sprawę koszmarnego wypadku w pralni w Luboniu pod Poznaniem, w której magiel zmiażdżył rękę 29-letniej Ukraince, objęła nadzorem Prokuratura Krajowa. Takie polecenie wydał Minister Sprawiedliwości i Prokurator Generalny Zbigniew Ziobro - dowiedziała się Wirtualna Polska.
21.01.2018 | aktual.: 21.01.2018 16:50
- Ludzkie życie jest ważniejsze od maszyny. Jeśli okaże się, że właściciel pralni utrudniał akcję ratunkową w obawie przed uszkodzeniem magla, to będzie się musiał liczyć z konsekwencjami. Zależy mi na rzetelnym i wnikliwym śledztwie - deklaruje w rozmowie z WP minister Ziobro.
Jak mówi, postępowanie ma być też sygnałem dla wszystkich pracodawców, by nie lekceważyli zasad bezpieczeństwa i dbali o ochronę pracowników. - Pogoń za zyskiem nie może być przyczyną niedbalstwa i lekceważenia przepisów dotyczących bezpieczeństwa w pracy. W takich sprawach prokuratura zawsze będzie podejmowała działania - zapowiada minister.
Do tragedii, wskutek której młoda Ukrainka straciła rękę, doszło w połowie grudnia. - Maszyna wciągała mi rękę po kawałku. Miażdżyła i gotowała - opowiadała Alona Romanenko.
Alona Romanenko: Ważniejsze było żelastwo
Kobieta przyjechała do Polski z Ukrainy. Jest z zawodu kelnerką, ale legalną pracę znalazła w pralni w Lubomiu pod Poznaniem. Miała dostawać 10 zł za godzinę, pracując na 12-godzinnych zmianach. Jak twierdzi, nie przeszła wymaganego przepisami przeszkolenia, m.in. z zakresu BHP.
Wypadek wydarzył się w czwartym dniu jej pracy, gdy z urządzenia do prasowania próbowała wyciągnąć prześcieradło, na którym zrobił się supeł. - Maszyna wciągnęła je razem z moją rękę - relacjonowała Ukrainka.
Ręka tkwiła w maszynie prawie godzinę. Kobieta musiała znosić potworny ból. Była cały czas świadoma. - Przyjechała straż pożarna i karetka, chcieli rozciąć tę maszynę, ale właściciel pralni im zabronił. Ważniejsze było to żelastwo… - opowiadała Wirtualnej Polsce Alona Romanenko.
Ziobro: czy zrobiono wszystko, by zaoszczędzić cierpień tej pani?
Właściciel pralni zawiadomił policję dopiero osiem godzin po wypadku. - Żona była jeszcze w karetce, a właściciel już zaczął sprzątać przy tej maszynie - twierdzi mąż Alony, Andrij Romanenko. Gdy przyjechali policjanci, praca w pralni odbywała się już normalnie.
Właściciel pralni twierdzi, że Ukrainka przeszła wymagane szkolenia, a urządzenie do prasowania było właściwie zabezpieczone.
- To wszystko jest przedmiotem śledztwa. Prokuratorzy wyjaśniają, czy doszło do narażenia tej pani na utratę życia i zdrowia. Badają okoliczności wypadku. Sprawdzają też, czy zrobiono wszystko, by możliwie szybko udzielić tej pani pomocy i zaoszczędzić jej cierpień - wyjaśnia minister Zbigniew Ziobro.
Zbiórka na protezę
Żeby ratować życie Ukrainki, konieczna była amputacja ręki na wysokości ramienia. Alona Romanenko przeszła już dwie operacje. Potrzebne będą kolejne, w tym przeszczep skóry. Maszyna, wciągając rękę kobiety, zerwała jej bowiem skórę spod pachy, w okolicach piersi i na barku.
Honorowy konsul Ukrainy w Poznaniu zainicjował zbiórkę pieniędzy na protezę ręki dla Alony. Potrzeba co najmniej 200 tysięcy złotych.
Osoby, które chciałyby pomóc Alonie, mogą wpłacać pieniądze na konto Stowarzyszenia Społeczno-Kulturalnego Polska Ukraina nr 37 1090 1854 0000 0001 1451 2044 z dopiskiem „Dla Alony”.