Dramat chorych w szpitalu w Kutnie
Od rana informujemy o tym, że zarządzajacy kutnowskim szpitalem - dyrekcja, starostwo, urząd wojewódzki - nie zrobili nic, by przerwać dramat pacjentów oddziału dializ, którzy od pół roku nie dostają erytropoetyny podstawowego leku zapobiegającego anemii.
05.10.2004 | aktual.: 05.10.2004 11:33
Życie dializowanych pacjentów w Kutnie jest poważnie zagrożone - alarmuje ordynator oddziału Marek Kaniewski
Dla pacjentów brak erytropoetyny to pewna śmierć - mówi wojewódzki konsultant do spraw nefrologii i dializ Witold Chrzanowski, gdyż jeżeli chory dializowany nie otrzyma tego leku, to umrze z powodu powikłań sercowo-naczyniowych.
Była wiceminister zdrowia Ewa Kralkowska, poranny gość radia łódź, sytuację pacjentów w Kutnie określiła jako przerażającą i skandaliczną.
Jej zdaniem Narodowy Fundusz Zdrowia powinien natychmiast zerwać kontrakt ze szpitalem a dla pacjentów znależć inną stację, gdzie bezpiecznie mogliby być dializowani. Ewa Kralkowska zwróciła uwagę, że podawanie lekarstwa jest wykazywane w sprawozdaniach i za to przekazywane są pieniądze na konto szpitala w Kutnie.
Dyrektor szpitala Piotr Widawski tłumaczy, że wybrał mniejsze zło, bo mógł zamknąć oddział. Przyznaje jednak, że powinien pacjentom kupić eryto-poetynę. Gdybyśmy zamknęli tę stację dializ pacjent ma na przeżycie kilkanaście godzin, natomiast zapewniając mu dializę, nie podając erytro-poetyny w jakimś sensie ratujemy go przed takim tragicznym końcem - powiedział.
W ciągu ostatnich kilku miesięcy kilkunastu pacjentów przeniosło się już z kutnowskiego szpitala. Dializują się teraz w Płocku i Zgierzu. Pozostali z różnych przyczyn nie mogą sobie pozwolić na ucieczkę z Kutna.