Dr Karolczak: terroryści wiedzą, że szczyt NATO będzie dobrze chroniony
W przyszłym roku w Polsce mają odbyć się masowe i ważne spotkania, w tym Światowe Dni Młodzieży, Mistrzostwa Europy w Piłce Ręcznej i szczyt NATO. Czy w kontekście zdarzeń, jakie miały miejsce we Francji, jesteśmy przygotowani na organizowanie tak poważnych zgromadzeń publicznych?
20.11.2015 | aktual.: 24.11.2015 16:22
Zdaniem Andrzeja Mroczka, eksperta Centrum Badań nad Terroryzmem Collegium Civitas, mamy doświadczenie w przygotowywaniu imprez masowych. - Istnieją schematy i procedury, które powinny być weryfikowane. Powinna być również robiona stała analiza ryzyka - mówi. Taka analiza, jak podkreśla Mroczek, odbywa się na podstawie informacji, które spływają od rodzimych służb i partnerów zagranicznych. - W kwestii bezpieczeństwa duży nacisk należałoby położyć na podmioty komercyjne, które będą świadczyły usługi podczas zgromadzeń publicznych. Nie mogą być to podmioty, które nie mają przygotowania, ani środków na to, aby skutecznie zapobiec próbom zakłócenia którejś z imprez - dodaje.
Natomiast wydarzenia sportowe odbywają się zazwyczaj w obiekcie zamkniętym. Według Mroczka, jeżeli organizatorzy i osoby odpowiedzialne za bezpieczeństwo dostosują się do określonych procedur przy wpuszczaniu do obiektu ludzi, mogą zapobiec powstaniu dużych zagrożeń. - Większe niebezpieczeństwo byłoby generowane ze strony osób, które zmierzają na tego typu imprezy, jak również tych, którzy z nich wychodzą - zaznacza.
Ryzyko zagrożenia podczas ME, zdaniem rozmówcy, może również pojawić się także przy okazji imprez towarzyszących temu wydarzeniu. - Mam na myśli spotkania w kawiarniach, restauracjach czy ogródkach, w których będą transmitowane mecze dla kibiców - mówi ekspert.
Mroczek zaznacza, że mamy doświadczenie w organizowaniu dużych spotkań masowych, dlatego z pewnością poradzimy sobie w przygotowaniu się do Światowych Dni Młodzieży w Krakowie. - Zwłaszcza w Krakowie z uwagi na liczne wizyty papieży. Jednak i w tym przypadku, ogromny ciężar spoczywa przede wszystkim na podmiotach komercyjnych, które będą współpracować i będą również odpowiedzialne za bezpieczeństwo już na terenie imprez - mówi.
W przypadku organizacji szczytu NATO w Polsce, dr Krzysztof Karolczak z Uniwersytetu Warszawskiego uważa, że większe zagrożenie zamachem czy atakiem terrorystycznym można byłoby upatrywać np. przed szczytem NATO, masową imprezą lub po zakończonym wydarzeniu. Wówczas, jak sugeruje Karolczak, służby mogą poczuć się nieco spokojniejsze i przez moment mogą być mniej czujne.
Zdaniem Andrzeja Mroczka, jeżeli potencjalny terrorysta miałby w planie zaatakować, to na pewno jego celem nie byłyby osoby uczestniczące w szczycie NATO. Jak zaznacza specjalista, podczas organizacji tego typu spotkania funkcjonują zbyt ścisłe procedury, aby mogła stać się krzywda zaproszonym gościom.
- To terroryści wybierają sobie miejsce i czas do atakowania. Oni wiedzą, że szczyt NATO będzie bardzo dobrze chroniony i będzie trudno przeprowadzić jakąkolwiek akcję. Można byłoby próbować, jednak będzie ona nieudana - zaznacza z kolei dr Karolczak.
Według Mroczka, wszystko będzie uzależnione od rozwijającej się sytuacji w Europie i na świecie oraz od tego, jakie będzie wówczas zaangażowanie Polski w walkę ze światowym terroryzmem. - Zagrożenia nie można oceniać z dzisiejszej perspektywy. Analizy przeprowadza się na bieżąco i taka analiza ryzyka może rekomendować odwołanie poszczególnej imprezy czy spotkań kilka godzin przed planowaną datą. Ogromny ciężar spoczywa na organizatorach oraz na służbach, które będą zabezpieczały tego typu uroczystość - zaznacza ekspert.
Jak twierdzi Karolczak, jeżeli ktoś planuje przeprowadzenie zamachu w Polsce w określonym czasie, to człowiek bądź grupa, która ma taki zamach wykonać, jest już na terytorium Polski. - Oni nie przyjadą dzień wcześniej, aby zaatakować - dodaje.
Czy dobrym rozwiązaniem byłoby zrezygnowanie z organizowania przyszłorocznych spotkań? - W momencie kiedy rezygnujemy z jakichś imprez kulturalnych czy sportowych w kontekście tej nakręcającej się spirali strachu, to pokazujemy swoją słabość - mówi Mroczek.
- Odwołanie tego typu imprezy byłoby najlepszym rozwiązaniem dla wszystkich, ale wtedy w perspektywie czasu pokazujemy, że państwo nie ma narzędzi, aby przeciwdziałać kilku osobom, które mogą sterroryzować polskie społeczeństwo. Jestem negatywnie nastawiony do rezygnacji z tego typu imprez, chyba, że faktycznie pojawiają się bezpośrednie przesłanki, które są podparte realnością zagrożenia - podkreśla Mroczek.