Dr Grzegorz Kostrzewa-Zorbas dla WP.PL: reakcja Obamy nie jest bezwartościowa, ale za słaba
- Sojusz Północnoatlantycki i Amerykanie są w ostatniej dobie bardzo przywiązani do wyrazu: "deeskalacja". Wzywają Rosję do "deeskalacji" konfliktu na Krymie. To może brzmieć jak puste słowo, ale ma w dyplomacji i w strategii wojskowej konkretne znaczenie. Nie można wykluczać, że to w rezultacie tych wezwań rosyjskie wojsko na Krymie, zarówno to działające jawnie, w mundurach, pod rosyjskimi flagami, jak i to działające w przebraniu, nie oddało ani jednego strzału - ocenia w rozmowie z Wirtualną Polską dr Grzegorz Kostrzewa-Zorbas, politolog i publicysta "wSieci".
- Reakcja prezydenta Baracka Obamy i administracji amerykańskiej jest wystarczająca. Nie jest bezwartościowa, ale jako całość stosunkowo za słaba - komentuje dotychczasowe kroki przywódcy USA i jego rządu dr Grzegorz Kostrzewa-Zorbas, amerykanista i specjalista ds. bezpieczeństwa narodowego. Ekspert ocenia, że polityka Obamy zawiera „elementy słuszne i pożyteczne”. Jako mocne punkty wymienia wyraźne wskazanie Rosji, że poważnie narusza prawa międzynarodowe, w szczególności Kartę Narodów Zjednoczonych.
Politolog przypomina, że w niedzielę Rada Północnoatlantycka, w składzie 28 państw, dołączyła do sformułowań, które dzień wcześniej wypowiedział amerykański sekretarz USA. John Kerry potępił wtedy "niewiarygodny akt agresji" Rosji wobec Ukrainy i zagroził "bardzo poważnymi konsekwencjami" ze strony USA i innych państw, w tym sankcjami w celu izolacji gospodarczej Rosji.
Grzegorz Kostrzewa-Zorbas wskazuje również słabe ogniwa działań władz USA i NATO wobec Rosji. - To chociażby brak konkretnych kroków politycznych i wojskowych, na przykład takich jak zapowiedź pomocy wojskowej dla Ukrainy w różnej postaci; niekoniecznie w formie wysłania wojsk państw NATO - mówi w rozmowie z WP.PL. Dodaje jednak, że niewypowiedziane wprost słowa o oczekiwanym wsparciu nie oznaczają jego brak.
- Sojusz Północnoatlantycki, jak i sami Amerykanie są w ostatniej dobie bardzo przywiązani do wyrazu: "deeskalacja". Wzywają Rosję do "deeskalacji" konfliktu na Krymie. To może brzmieć, jak puste słowo, ale ma w dyplomacji i w strategii wojskowej konkretne znaczenie. Nie można wykluczać, że to w rezultacie tych wezwań rosyjskie wojsko na Krymie, zarówno to działające jawnie, w mundurach, pod rosyjskimi flagami, jak i to działające w przebraniu, nie oddało ani jednego strzału, nie zdobyło przemocą żadnej placówki ukraińskiej. Rosjanie zatrzymują się jak dotąd przed zamkniętymi drzwiami albo bramami - jeśli są solidne - mówi politolog.
Na pytanie, czy te sankcje okażą się wystarczające, ekspert nie odpowiada jednoznacznie. - Można oceniać jedynie prawdopodobieństwo różnych scenariuszy, choć są one bardzo rozbieżne. Putin może się cofnąć w rezultacie uznania przez całe NATO jego działań za złamanie podatkowych norm prawa międzynarodowego, czyli również gróźb sankcji ekonomicznych. One nie są wypowiadane przez rządy państw zachodnich, ale wypływają z ust wpływowych ekspertów i polityków, chociażby opozycyjnych w USA. Doszło do jednego rodzaju sankcji dyplomatycznych, czyli odwołania udziału większości państw zachodnich w szczycie G-8. To już konkretny krok, a nie samo mnożenie słów - ocenia Grzegorz Kostrzewa-Zorbas. Dodaje jednak, że jedną z możliwości jest również eskalacja. - Jeśli po upływie kolejnych godzin Putin uzna reakcję Zachodu za "miękką", to posunie się dalej - komentuje politolog.
Zaznacza przy tym, że prezydent Rosji jest "nieprzewidywalny". Uważa, że Putin "zachowuje się nieracjonalnie, a to jest zwykle początkiem końca władców". - Niestety, czasem ten koniec trwa wiele lat, co wiąże się z wielkimi kosztami dla kraju szalonego władcy - ocenia Grzegorz Kostrzewa-Zorbas.
Wciąż trudno ocenić dalsze działania prezydenta Rosji. - Nie widać reakcji Putina na dzisiejsze obrady Rady Północnoatlantyckiej. Nie widać nawet reakcji na liczne sygnały polityki amerykańskiej. W działaniach Putina na razie się nic nie zmieniło, ale to może wynikać z analizowania sytuacji. Jesteśmy w momencie zawieszenia i trzeba trochę czasu, żeby wydarzenia przybrały jakiś określony kierunek - podsumowuje ekspert.
Dr Grzegorz Kostrzewa-Zorbas - politolog, amerykanista, publicysta tygodnika "wSieci". Kształcił się w dziedzinie bezpieczeństwa narodowego na Uniwersytecie Georgetown w Waszyngtonie. Uzyskał doktorat ze stosunków międzynarodowych Uniwersytetu Johns Hopkins, także w Waszyngtonie. Był uczniem m.in. Zbigniewa Brzezińskiego, amerykańskiego politologa polskiego pochodzenia i doradcy prezydenta Cartera ds. bezpieczeństwa narodowego USA. Pełnił m.in. stanowisko dyrektora departamentu planowania i analiz MSZ i dyrektora biura Ministra Obrony Narodowej ds. polityki obronnej, a w roku 2010 został powołany do prezydenckiej Komisji Strategicznego Przeglądu Bezpieczeństwa Narodowego.