PolskaDożywocie za zabójstwo sąsiadów

Dożywocie za zabójstwo sąsiadów

Na karę dożywocia skazał Sąd Apelacyjny w Krakowie Andrzeja K., oskarżonego o zabójstwo dwóch sąsiadów i ciężkie zranienie sąsiadki, która również zmarła. W ten sposób sąd utrzymał w mocy wyrok sądu pierwszej instancji, który zapadł we wrześniu 2004 roku.

12.07.2006 | aktual.: 12.07.2006 20:17

Sąd apelacyjny zmienił kwalifikację czynu, uznając, iż sprawca działał w stanie znacznie ograniczonej poczytalności co do możliwości pokierowania swoim czynem. Uznał jednak, że wina oskarżonego była tak znaczna, że kara dożywocia nie może być złagodzona. Przypomniał także, że oskarżony przez kilka lat trwania procesu nadal ubliżał ofiarom i ich bliskim, nie okazał skruchy i obwiniał je za to, że doprowadziły do tragedii.

Do zabójstwa doszło 27 września 2001 roku w centrum Krakowa. Andrzej K. zastrzelił na klatce schodowej dwóch sąsiadów: Artura R. i jego ojca Jana, oraz ciężko postrzelił Agnieszkę R., żonę Artura, która została sparaliżowana i po kilku latach zmarła. Jak ustaliła prokuratura, tłem była nienawiść oskarżonego do sąsiadów, którzy kupili mieszkanie w jego kamienicy.

Do ataku doszło po wyroku w procesie cywilnym z sąsiadami. Oskarżony pierwszy wrócił do domu, wysłał żonę z małymi dziećmi do rodziny, zabrał broń i cztery magazynki nabojów i usiadł na schodach czekając na wracających z sądu sąsiadów. Kiedy zjawili się pod drzwiami swojego mieszkania, zaczął do nich strzelać.

Przed sądem Andrzej K. nie przyznał się do winy. Z jego wyjaśnień wynikało, że sam czuje się ofiarą swoich sąsiadów, którzy utrudniali mu spokojne życie i chcieli, żeby umarł na serce.

We wrześniu 2004 roku Sąd Okręgowy skazał go na karę dożywotniego pozbawienia wolności. Zastrzegł w wyroku, że oskarżony może ubiegać się o warunkowe przedterminowe zwolnienie dopiero po odbyciu 35 lat kary. Pozbawił go także na 10 lat praw publicznych. W uzasadnieniu wyroku podkreślił, że oskarżony jest skrajnie niebezpieczny i tylko wyeliminowanie go ze społeczeństwa będzie skuteczną karą.

Przed Sądem Apelacyjnym Andrzej K. domagał się uniewinnienia. W czerwcu ub. roku sąd odroczył posiedzenie w tej sprawie i postanowił zasięgnąć dodatkowej opinii biegłych psychiatrów. Z tego powodu kolejna rozprawa apelacyjna odbyła się po ponad roku od pierwszej. Biegli wskazali, że oskarżony działał w stanie znacznie ograniczonej możliwości pokierowania swoim czynem.

W ostatnim słowie przed sądem Andrzej K. długo odczytywał plik zapisanych przez siebie kartek i pokazywał sędziom sterty przyniesionych podręczników psychiatrii i prawa karnego. Utrzymywał, że padł ofiarą długotrwałego stresu, spowodowanego sześcioletnim konfliktem z sąsiadami. Jako przykład podobnej reakcji przywoływał zachowanie francuskiego piłkarza Zinadine'a Zidana podczas finałowego meczu Mistrzostw Świata. Szczegółowo analizował oznaki paniki i stresu, jakie stwierdził u siebie samego, i domagał się uniewinnienia lub uchylenia wyroku.

W uzasadnieniu wyroku sąd podkreślił, że fakt czytania przez oskarżonego książek psychiatrycznych nie czyni go ekspertem co do własnego zdrowia i jego wywody nazwał "dyletanckimi".

Zdaniem sądu, oskarżony powinien resztę życia spędzić w zamknięciu, ponieważ jest człowiekiem niebezpiecznym, który mógłby zrealizować swoje spaczone poczucie sprawiedliwości wobec wszystkich, którym groził w trakcie procesu. Dlatego sąd utrzymał w mocy warunek, by o warunkowe przedterminowe zwolnienie oskarżony mógł ubiegać się po odbyciu 35 lat kary.

Sąd wyraził uznanie rodzicom ofiar, że wytrzymały kalumnie i obelgi oskarżonego. Matka Artura R. i ojciec Agnieszki R. przyjęli te słowa ze łzami w oczach. Nie wyobrażałam sobie innego wyroku - przyznała Jadwiga R.

Źródło artykułu:PAP
sądprawozabójstwo
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)