PolskaDożywocie dla 23-latki, oskarżonej o zabójstwo koleżanki

Dożywocie dla 23‑latki, oskarżonej o zabójstwo koleżanki

Kary dożywotniego więzienia zażądała
prokurator dla 23-letniej Patrycji S., oskarżonej o brutalne
zabójstwo koleżanki. Obrońcy i oskarżona wnieśli o uniewinnienie.
W Sądzie Okręgowym w Kielcach zakończył się proces w
tej sprawie.

Dożywocie dla 23-latki, oskarżonej o zabójstwo koleżanki
Źródło zdjęć: © PAP

23.06.2005 | aktual.: 23.06.2005 17:10

W kwietniu 2003 roku w Lesie Winiarskim koło Buska Zdroju (Świętokrzyskie) znaleziono zwłoki 21-letniej Justyny. Sprawca zadał dziewczynie 139 ciosów nożem. Prokuratura oskarżyła o tę zbrodnię koleżankę ofiary. Motywem zabójstwa miała być obawa Patrycji S., że Justyna ujawni, iż ta ukradła jej kartę bankomatową i pieniądze z konta. Oskarżona przyznała się do kradzieży karty.

Sąd odczytał na rozprawie opinię o oskarżonej z aresztu śledczego w Kielcach. W dokumencie napisano, że zachowanie Patrycji S. jest naganne, oskarżona była dziewięć razy karana dyscyplinarnie m.in. za próby wysyłania nieocenzurowanej korespondencji, zakłócanie ciszy nocnej, tatuaże, niestosowne zachowanie. Kobieta stwarza problemy wychowawcze, nie jest zainteresowana losem dziecka, które urodziła podczas aresztowania, prowadzi konsumpcyjny tryb życia, jest despotyczna. Oskarżona nie zgodziła się z tą opinią.

W mowie końcowej prokurator oznajmiła, że zgromadzone dowody w sposób ewidentny potwierdzają winę oskarżonej, która w początkowym etapie śledztwa przyznała się do zabójstwa, a potem zmieniała wyjaśnienia, dopasowując je do gromadzonego materiału dowodowego.

Prokurator podkreśliła wyjątkowo podły charakter czynu oskarżonej, która sama miała doskonałą sytuację finansową i choć znała trudną sytuację materialną koleżanki, zdecydowała się podstępnie ją okraść, a pieniądze roztrwoniła na modne ubrania i kosmetyki. Zbrodnia - zdaniem prokurator - była "bestialska", "haniebna".

Prokurator wniosła o karę dożywotniego pozbawienia wolności dla oskarżonej, gdyż uważa, że w jej wypadku nie można mówić o wychowawczym aspekcie kary i należy wyeliminować ją ze społeczeństwa.

Obrońcy wnieśli o uniewinnienie, gdyż - ich zdaniem - w materiale dowodowym nie ma nie budzących wątpliwości dowodów. Według nich, dziewczyna przyznała się, bo po wielogodzinnych przesłuchaniach chciała zadzwonić do domu, i był to efekt "targu" z prokuratorem.

Obrońcy zwrócili uwagę na DNA należące do mężczyzny znalezione pod paznokciami ofiary oraz na to, że na ubraniu, bucie i plecaku oskarżonej były tylko "minimalne" ślady krwi ofiary. Tymczasem według biegłego po dokonaniu takiego czynu sprawca powinien "broczyć" krwią.

Obrona zaznaczyła, że wątpliwości należy rozpatrywać na korzyść oskarżonego, sąd musi mieć absolutną pewność. Sąd ma brać wyrok na swoje sumienie - powiedział mecenas Wojciech Czech i dodał: Sąd może powiedzieć: "nie wiem".

Oskarżona w ostatnim słowie powiedziała, że wstydzi się tego, że okradła koleżankę, która jej ufała, i wstydzi się, że jej rodzina ponosi tego konsekwencje. Ale nie płacze, bo nie czuje się winna śmierci Justyny, gdyż jej nie zabiła. Sąd ogłosi wyrok 30 czerwca.

Obie dziewczyny mieszkały w sąsiednich miejscowościach, znały się jeszcze ze szkoły, razem studiowały fizjoterapię w filii Akademii Świętokrzyskiej w Busku Zdroju.

Jak wynika z aktu oskarżenia, w lutym 2003 roku S. ukradła koleżance kartę bankomatową i wybrała z jej konta 5,7 tys. zł. Kiedy poszkodowana zorientowała się, kto ukradł kartę, zażądała od S. zwrotu pieniędzy grożąc, że w przeciwnym wypadku powiadomi o kradzieży jej rodziców.

Według prokuratury, oskarżona zaplanowała zabójstwo. W tym celu 16 kwietnia wywabiła dziewczynę do lasu. Zwłoki znaleziono dwa dni później. Wtedy też zatrzymano podejrzaną. S. zmieniała wyjaśnienia, ostatecznie przed sądem powiedziała, że tylko pobiła się z Justyną i zostawiła ją w lesie żywą.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)