Dowód nagrany z kieszeni
Na wczorajszej rozprawie sąd odtworzył rozmowę z gabinetu Ryszarda Zembaczyńskiego, którą potajemnie zarejestrował Remigiusz Promny.
Przed opolskim sądem pracy toczy się proces o przywrócenie do pracy w urzędzie miasta Remigiusza Promnego, byłego naczelnika wydziału przetargów. Promny utrzymuje, że został zwolniony z przyczyn politycznych, czego zabrania kodeks pracy. Natomiast ratusz twierdzi, że powodem była reorganizacja magistratu, w wyniku której zlikwidowano wydział przetargów.
Czołowy polityk SLD, zwolniony przez prawicową ekipę, chce przywrócenia do pracy na równorzędne stanowisko, z tą samą płacą. Nie żąda odszkodowania.
Na poprzedniej, grudniowej rozprawie Promny złożył jako dowód płytę CD z zapisem 40-minutowej rozmowy, do której doszło siódmego kwietnia 2003 r. w gabinecie Zembaczyńskiego (fragmenty rozmowy niżej). Prezydent wezwał wówczas Promnego i Adama Czaczkowskiego, byłego zastępcę naczelnika wydziału organizacyjnego, i wręczył im zwolnienia.
Ostatnio w rozmowie z „NTO” Zembaczyński stwierdził, że nie miał zarzutów natury politycznej i o polityce nie rozmawiał z Czaczkowskim i Promnym. Potajemne nagrywanie rozmów w gabinecie prezydenta określił jako metody sowieckie.
Sąd dopuścił wczoraj nagranie jako dowód. Pełnomocnik ratusza nie sprzeciwiał się. 40-minutową rozmowę odtworzono.
Pełnomocnik ratusza nie kwestionował autentyczności nagrania (dzięki czemu uniknąć można było powoływania biegłego, który by się wypowiedział w tej sprawie).
- Mam natomiast spore wątpliwości co do wartości dowodowej nagrania. Część jest nieczytelna. W którym miejscu jest stwierdzenie, że zwolnienie nastąpiło z przyczyn politycznych? - mówił prawnik ratusza. - Panowie robili wszystko, żeby sprowokować prezydenta do rozmowy o polityce. Przyczyną, która zadecydowała o ich zwolnieniu, jest reorganizacja - dodał.
Kolejną rozprawę sąd zaplanował na 20 lutego br. Wówczas przesłuchany zostanie Remigiusz Promny. Do sądu wzywany nie będzie natomiast Ryszard Zembaczyński.
Maciej T. Nowak
Fragmenty rozmowy zarejestrowanej w gabinecie prezydenta Ryszarda Zembaczyńskiego
Ryszard Zembaczyński: - Dzień dobry, panie Remku. Zapraszam panów.
Adam Czaczkowski: - O ironio, można powiedzieć, panie prezydencie.
Zembaczyński: - No, można powiedzieć, są takie różne sytuacje.
Remigiusz Promny: - Trudne.
Zembaczyński: - Jest kwiecień.
Promny: - Zima.
Zembaczyński: - No, ale nie w tym sensie..., że nie listopad, nie grudzień, jakiś czas już żeśmy współpracowali, z panem naczelnikiem bliżej, z panem w dalszej odległości, no, ale myślę, że był to okres, w którym się wiele rzeczy krystalizowało i zastanawialiśmy się, jak to wszystko poukładać. Ocena na pewno w miarę upływu czasu coraz bardziej obiektywna z obu stron, bo najlepiej zawsze nabrać takiego dystansu i rezerwy. Oczywiście to, że mamy się rozstać, to jest wynikiem wielu spraw, które w większej mierze mają charakter polityczny niż merytoryczny. Zdajemy sobie sprawę z tego, że gdyby nie polityka, gdybyśmy rozmawiali w Polsce generalnie o służbie cywilnej, jak o tej służbie, która na poziomie samorządów miałaby powiedzmy... to być może... Nie ma co tu ukrywać, że odium spraw, z którymi się borykamy i będziemy się borykali, na pewno ciąży nad tym wszystkim i gdyby tego nie było, nie było Dobrych Domów i Bomi (chodzi o spółkę Bomi Investment - red.), różnych innych spraw, to może byśmy stali inaczej,
ale to wszystko są pewne okoliczności, które mają niestety swój wpływ na dalszy ciąg. Historia pisze kolejne karty rozdziału tego wszystkiego. Tak też wprowadziliśmy tę reorganizację, zdając sobie sprawę z tego, że jest to zabieg organizacyjny.
Czaczkowski: - Kosmetyczny trochę...
Zembaczyński: - Trochę kosmetyczny, trochę celowy, ale wszyscy tak robią. Nikt jeszcze lepszego sposobu na to nie wynalazł. Stąd też chciałem bezpośrednio z panami się spotkać i spojrzeć w twarz i w oczy, i powiedzieć, że tak się poukładało. Może być za dwa, trzy lata zupełnie inaczej i odwrotnie. Wszyscy jesteśmy świadomi, że w polityce to wszystko ewoluuje, kto by wyobrażał sobie, że wybory do Sejmu będą za rok i powiedzą to najważniejsze osoby w państwie. [...]
Zembaczyński: - Nikt nie ma uwag, mówię tutaj w liczbie mnogiej, zastrzeżeń do panów kompetencji, panowie, prawda, macie doświadczenie, no, tutaj kompetencje były odpowiednie do zajmowanych stanowisk, natomiast, no, kwestia tego anturażu.
Czaczkowski: - Panie prezydencie, to znaczy, że gdzie drwa rąbią, tam wióry lecą i ja jestem tym wiórem, który przy okazji też odlatuje tu w tej sytuacji, bo tak to rozumiem. Gdzieś tam jest jakaś zawierucha polityczna, jakieś niedomówienia, no i przy okazji coś trafiło we mnie, bo jakichś takich głębszych uzasadnień politycznych, jeśli chodzi o moją osobę, to nie bardzo widzę, ale przyjmuję to, co pan mówi i niech tak będzie.
Zembaczyński: - Są jakieś zarzuty...
Czaczkowski: - Wobec mnie?
Zembaczyński: - Nieudowodnione.
Czaczkowski: - Wobec mnie?
Zembaczyński: - Wobec pana, wobec pana. Ja nie jestem ich w stanie udowodnić. [...]
Zembaczyński: - Natomiast, no, jeszcze jeden taki element, to znaczy kwestia zaufania.
Promny: - No, oczywiście.
Zembaczyński: - Stoimy troszeczkę jak gdyby po dwóch stronach, dwóch biegunach, ja rozumiem, że...
Promny: - Ja na pewno, natomiast co do pana naczelnika się nie wypowiadam.
Czaczkowski: - Ja z panem prezydentem rozmawiałem, swego czasu powiedziałem, co myślę o naszej współpracy, jak nam się współpracowało, miałem nadzieję, że pan prezydent podzielił mój pogląd. A wracając do tego, co pan przed chwileczką powiedział, panie prezydencie, jest tzw. zasada domniemania niewinności. Ja nie sądzę, żeby jakikolwiek organ w tym mieście, organ, powtarzam, prowadził przeciwko mnie jakąkolwiek sprawę.
Zembaczyński: - Na pewno nie prowadzi?
Czaczkowski: - Na pewno nie prowadzi. Tak że nie wiem już kompletnie, jakie pan ma doniesienia, czy może inne informacje, że coś, co się koło mnie dzieje, że być może to są jakieś anonimy, które szkalują moją osobę. [...]
Zembaczyński: - Wiele spraw będzie miało swój finał w opinii ludzkiej. Z punktu widzenia interesów tego miasta i tego państwa ja również pragnę, aby panów opinia była pozytywna. Natomiast, no, jak mówię, pewne rzeczy stały się faktem. Faktem jest to, że jest przygotowane pismo do pana naczelnika z informacją o reorganizacji i że jest to przyczyną wypowiedzenia stosunku pracy. [...]