Dostał mandat w autobusie, choć nie było go w Polsce
- Takie praktyki są bulwersujące i niesprawiedliwe - mówi Jarosław Buksa o działalności pracowników Zakładów Wielobranżowych "Renoma", którzy kontrolują przejazdy środkami komunikacji miejskiej m.in. na terenie Trójmiasta. Mężczyzna jest oburzony, ponieważ dostał mandat za przejazd autobusem bez biletu w Gdańsku, mimo że nie było go wtedy w Polsce. Przedstawiciele ZW Renomy tłumaczą zaś, że takie sytuacje się zdarzają. Jak twierdzą, ktoś inny podał się za pana Jarosława, a współpasażer te dane potwierdził.
08.12.2011 | aktual.: 09.12.2011 09:48
Jarosław Buksa na co dzień mieszka za granicą. Do Polski przyjeżdża raz w roku, na tydzień. Tym razem przyjazd do Polski miał być okazją do uporządkowania spraw, m.in. zapłaty za zaległy mandat za przejazd siostry na gapę. Gdy jednak mężczyzna wracał z siedziby Renomy w Gdańsku, gdzie spłacił dług siostry, pracownik Renomy zadzwonił do jego matki z informacją, że zaległy mandat czeka również na pana Jarosława.
- Zostałem pomówiony! Nie było mnie w Polsce, gdy wystawiono na mnie mandat. Ktoś mnie w to wrobił. Czy tak trudno sprawdzić moje dane choćby w książce telefonicznej?! - denerwuje się mężczyzna. Opowiada też, że aby wyjaśnić sytuację, od razu ponownie udał się do siedziby ZW Renoma w Gdańsku. - Pracownikom Renomy pokazałem dowód odprawy z lotniska, który świadczył o tym, że do Polski przyleciałem dopiero 29 listopada, więc nie mogłem jechać komunikacją miejską w Gdańsku 23 listopada. Ale tam powiedziano mi, że nikt nie będzie ze mną rozmawiał, bo zachowuję się niegrzecznie. Ani prośbą, ani groźbą nie zdziałałem nic - opowiada rozgoryczony.
Reprezentujący ZW Renoma Łukasz Syldatk przyznaje, że nastąpiła pomyłka. Kontrolerzy Renomy zostali bowiem oszukani przez innego pasażera, który podał się za pana Jarosława.
- Pasażer jadący tego dnia bez biletu nie miał przy sobie dokumentu tożsamości. Przedstawił się jako Jarosław Buksa, a jego współpasażer te dane potwierdził - mówi Łukasz Syldatk z Kancelarii Prawnej Gotkowicz Kosmus Kuczyński i Partnerzy Adwokaci. - Kontrolerzy, jak to bywa w takich sytuacjach, spisali również dane jego współpasażera. Ponieważ, jak się potem okazało, wprowadzono ich w błąd, sprawa zostanie przekazana policji, więc oszuści nie mogą się czuć bezkarni. Mandat pana Jarosława został natomiast anulowany od razu, gdy prawda wyszła na jaw - zaznacza.
Pan Jarosław mimo takiego obrotu spraw nie czuje się jednak usatysfakcjonowany. - Jakim prawem pracownicy Renomy dzwonili i niepokoili moją chorą matkę? Przecież tego samego dnia byłem u nich i spłacałem dług siostry. Nie mogli powiedzieć mi osobiście, że na to samo nazwisko wystawiono jeszcze jeden mandat? - pyta zbulwersowany.
Łukasz Syldatk w imieniu kontrolerów tłumaczy natomiast, że informacja trafiła do matki pana Łukasza przy okazji. Gdy dzwoniono do kobiety w sprawie mandatu siostry pana Buksy, zauważono, że z zapłatą zwleka również jej syn.
- Zawsze najpierw przesyłamy pocztą pisemne wezwanie do zapłaty mandatu. Jedną z form windykacji jest też informacja telefoniczna, która jednak ma miejsce dopiero po pisemnym wezwaniu.