Dorota Schewe apeluje do rządu ws. medycznej marihuany
- Miałabym prośbę do zawiązującego się rządu: o ułatwienie nam podawania medycznej marihuany, do ministra zdrowia, by pochylił się nad problemem, by pomógł leczyć się nie tylko dzieciom chorym na padaczkę, ale wszystkim potrzebującym tego leku. Chciałbym też, żeby można było chociaż trochę go nam zrefundować - zaapelowała w programie #dziejesienazywo Dorota Schewe, mama chłopca leczonego medyczną marihuaną.
- Mam znajomych, którzy nie mogą podjąć leczenia, bo ich na to nie stać. To jest płacz i zgrzytanie zębów, to jest stanie pod ścianą. To jest coś strasznego - patrzeć na śmierć najbliższej osoby, nie móc podać leku, na który cię nie stać - powiedziała Schewe.
Chłopiec od 5. miesiąca życia choruje na padaczkę lekooporną. Był leczony wszystkimi możliwymi metodami, łącznie ze sterydem sprowadzanym specjalnie z zagranicy - bez zadowalających skutków.
- Dziecko wpadło w stan padaczkowy. Miesiąc spędziliśmy na intensywnej terapii i został oddany do domu. Powiedziano nam, że dziecko nie rokuje, że zrobili wszystko, co mogli i koniec - teraz możemy już tylko czekać na śmierć - opowiadała kobieta w programie Wirtualnej Polski.
- Wprowadziliśmy medyczną marihuanę. Moje dziecko z 200 napadów na dobę, to jest około 5000 napadów w miesiącu (...), ma w tej chwili 15 napadów na dobę. To jest super - coś, co ja chciałam osiągnąć - mówi Schewe.
O zwolnieniu doktora Marka Bachańskiego z Centrum Zdrowia Dziecka, który leczył chłopca marihuaną, powiedziała: - Zatrzymaliśmy się pod ścianą. Terapia mojego syna kosztuje w tej chwili 5 tys. miesięcznie, a jest to terapia przewlekła, nie da się tego wyleczyć.