PolitykaDorn był pijany? "To wina nałaźliwych dziennikarzy"

Dorn był pijany? "To wina nałaźliwych dziennikarzy"

Do sejmowej komisji etyki nie wpłynął na razie wniosek dotyczący „dziwnego” zachowania Ludwika Dorna podczas wieczornego głosowania w sejmie. Poseł siedział w ostatnim rzędzie i drzemał. Po głosowaniu uciekał przed dziennikarzami, nie chciał odpowiedzieć na pytanie czy jest pod wpływem alkoholu, a na koniec wyrwał kabel od jednej z kamer telewizyjnych. Dorn uważa jednak, że to dziennikarze zachowali się niewłaściwie i mówi, że marszałek powinien chronić posłów przed takimi sytuacjami.

Dorn był pijany? "To wina nałaźliwych dziennikarzy"
Źródło zdjęć: © wp.pl

17.12.2010 | aktual.: 03.01.2011 16:29

Zachowanie Ludwika Dorna podczas czwartkowego głosowania nad nowelizacją ustawy o finansowaniu partii politycznych zdziwiło samego marszałka sejmu – Grzegorza Schetynę. W RMF FM przyznał, że Dorn siedział w ostatnim rzędzie, „najdalej jak mógł od stołu prezydialnego”. Dodał, że będzie wyjaśniał sprawę. Marszałek ma bowiem najwięcej instrumentów do egzekwowania porządku na całym obszarze sejmu i wydaje stosowne zarządzenia z tym związane.

Grzegorz Schetyna zapowiedział, że chce, by komisja spotkała się z Ludwikiem Dornem. Elżbieta Witek (PiS), przewodnicząca Komisji Etyki Poselskiej mówi w rozmowie z Wirtualną Polską, że na razie żaden wniosek ws. posła do komisji nie wpłynął. Pytana o to, czy często spotyka się z podobnymi sytuacjami, mówi, że nie. - Za mojej kadencji nie wpłynął żadnej wniosek dotyczący posła, który przyszedłby do pracy pod wpływem alkoholu. Jeśli jednak marszałek skieruje do nas wniosek w tej sprawie, zajmiemy się nim – mówi posłanka. Dodaje, że nie zauważyła by w czwartek poseł dziwnie się zachowywał.

"Marszałek powinien chronić posłów przed takim zachowaniem dziennikarzy"

Dorn, po spotkaniu z marszałkiem powiedział PAP, że "nie została podana żadna podstawa w jego zachowaniu, by rozmawiać z komisją etyki poselskiej". "Zaczekam na pismo. Jeśli to nie będzie w zakresie działania komisji etyki, to rozmowy z mojej strony nie będzie" - podkreślił. "Korzystając z okazji przedstawiłem marszałkowi kwestię niekonwencjonalnego zachowania dziennikarzy wczoraj wobec mnie. Postulowałem, że marszałek powinien posłów przed takim zachowaniem chronić" - dodał Dorn.

Rano pytany przez dziennikarzy czy wieczorem był pod wpływem alkoholu, wzdychał: "Mój Boże", upomniał jednego z reporterów by ten nie deptał mu po butach i powiedział, że dziennikarze są "nałaźliwi".

W jaki sposób komisja może ukarać posła? Elżbieta Witek przyznaje, że sankcje mają wymiar filozoficzno-moralno-etyczny. - Naszą rolą jest upowszechnianie dobrych obyczajów i uświadamianie posłom, że ich zachowanie jest niewłaściwe. Możemy jedynie zwrócić posłowi uwagę, udzielić upomnienia lub nagany. W większości przypadków spotykamy się jednak autorefleksją posłów, którzy wstydzą się swojego zachowania – mówi przewodnicząca.

Pracownicy innych zawodów są w znacznie gorszej sytuacji niż posłowie. Pracodawcy nie są bowiem tak wyrozumiali jak komisja etyki. Za przyjście do pracy pod wpływem alkoholu są często natychmiast zwalniani. Co na to przewodnicząca komisji? – Jeśli ktoś zostanie przyłapany na tym, że jest pod wpływem alkoholu, powinien ponieść konsekwencje. Prawda jest jednak taka, że media nie opisują tego, co dzieje się w poszczególnych zakładach pracy a skupiają na politykach. Wybierają łakome kąski pomijając dokonania posłów, ich ciężką pracę, czasami do późna w nocy – odpowiada posłanka.

Dla zdecydowanej większości posłów spotkania z komisją zdarza się sporadycznie. Są jednak i tacy, którzy częściej się przed nią stawiają, np.Janusz Palikot czy Stefan Niesiołowski. – Najczęstszym gościem komisji jest pan Palikot, który miał zwyczaj przepraszania i obiecywania, że zmieni swoje zachowanie, a pół godziny później jechał do telewizji i prezentował się ze świńskim ryjem. Wiedzieliśmy, że próby upominania go nic nie dadzą – mówi przewodnicząca.

Jak przyznaje posłanka sprawy, z którymi zgłaszają się do komisji posłowie dotyczą najczęściej nieparlamentarnego języka kolegów. Ostatnio na cenzurowanym znalazł się Robert Węgrzyn, poseł PO, który w odniesieniu do koleżanki z Wiejskiej – posłanki PiS Marzeny Wróbel powiedział „Kuźwa, jak ona się ubrała”. Poseł został ukarany uwagą i przeprosił.

Posłowie chcą zaostrzenia kar za brutalny język

Komisja etyki ma dość jadu płynącego z ust parlamentarzystów i chce zaostrzenia kar za nieetyczne zachowanie lub używanie brutalnego języka. Nad zmianami pracuje nieformalny zespół powołany przez posła Sławomira Rybickiego (PO). Członkowie mają wiele pomysłów na karanie posłów słynących z niewybrednych komentarzy – np. zakaz występowania w imieniu klubu lub niewystawienie danego posła na listach wyborczych.

Większe pole do działania mają – jak tłumaczy posłanka - kluby danych partii, które mogą za niewłaściwe zachowanie posła m.in. zawiesić go w prawach członka. Ostatnim głośnym przypadkiem zawieszenia posła w prawach przez klub była historia posła PSL Andrzeja Pałysa. „Dziwne” zachowanie ludowca od razy wychwycił dziennikarz TVN24. Na pytanie reportera jak się czuje odpowiedział: „Czuję się się dobrze”. Od posła, który próbował w drodze do hotelu sejmowego wsiąść nie do swojego samochodu, czuć było zapach alkoholu. Stanisław Żelichowski, szef klubu PSL skwitował zachowanie posła krótko: „jestem zszokowany”.

W ciągu obecnej kadencji sejmu komisji ukarała m.in. Janusza Palikota, Stefana Niesiołowskiego, Zbigniewa Chlebowskiego, Beatę Kempę, Marka Suskiego czy Aleksandra Szczygłę.

Agnieszka Niesłuchowska, Wirtualna Polska
Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (816)