Dopalacze u bram politechniki, studenci kuszeni odlotem
Tuż przy campusie Politechniki Łódzkiej robotnicy kończą prace remontowe w lokalu, w którym mają być sprzedawane tzw. dopalacze.
04.01.2010 | aktual.: 04.01.2010 12:25
Tym razem nie chodzi jednak tylko o sklep z legalnymi zamiennikami narkotyków. Właściciel zapowiada, że dopalacze będą do zażycia na miejscu. Oburzenie wyrażają władze uczelni, przeciwny jest samorząd studentów. Niestety, lokal należy do prywatnego właściciela i nie ma prawnych możliwości zablokowania nowego "pubu". Właściciel klubu na swojej stronie internetowej już zaprasza na "drinka i nie tylko".
Firma, która uruchamia klub, nie kryje, że wybór miejsca nie jest przypadkowy. Kamila Bryła, PR menedżer spółki rozprowadzającej dopalacze, już kilka miesięcy temu przyznała, iż adresatami oferty lokalu mają być głównie studenci.
Niewielkim pocieszeniem są budowlane kłopoty inwestora. który pierwotnie planował otwarcie lokalu już we wrześniu. - Mieliśmy zalanie remontowanego lokalu - mówi Dawid Bratko, menedżer spółki.
Bratko utrzymuje, że nikt na politechnice nie dał odczuć firmie, że jej działalność jest niemile widziana.
Skontaktowaliśmy się z prof. Wojciechem Wolfem, prorektorem PŁ ds. studentów.
- Jesteśmy pełni niepokoju. W przypadku sklepu z alkoholem możemy złożyć protest, gdy właściciel ubiega się o licencję. Tu prawo nie daje nam takiej możliwości - wzdycha prof. Wolf.
Prorektor najbardziej obawia się, że studenci będą łączyć dopalacze z alkoholem, aby potęgować działanie tych substancji. I zastanawia się, jak można nazwać tych, którzy chcą zarobić na zdrowiu studentów. Swoich obaw nie kryje również dr Anna Krakowiak, kierowniczka oddziału toksykologii Instytutu Medycyny Pracy im. Nofera w Łodzi. Ostatnio jej pracownicy walczyli o życie kobiety i mężczyzny, którzy zażyli dopalacze w otwartym w zeszłe wakacje sklepie w Zgierzu. Feralna placówka należy do tej samej sieci, która planuje uruchomienie klubu u bram politechniki.
- Tamta dwójka spożyła substancje z pochodnymi piperazyny - wspomina dr Krakowiak. - Pacjenci opowiadali, iż na opakowaniu był umieszczony napis, że substancje nie są przeznaczone dla ludzi i mogą powodować nudności, bóle brzucha oraz wymioty.
Pacjenci zgłosili się do IMP pobudzeni, z kołatającym sercem i bólem głowy. Dopiero po kilku godzinach podawania leków i monitorowania czynności życiowych mogli zostać przeniesieni z intensywnej opieki na zwykły oddział.
Joanna Kącka z biura prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji zapowiada współpracę z uczelnią w wyjaśnianiu niepokojących sygnałów, związanych z działalnością klubu. Kajus Augustyniak, rzecznik prezydenta Łodzi, twierdzi, że Jerzemu Kropiwnickiemu wciąż zależy na delegalizacji dopalaczy. W listopadzie prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie sklepów, wszczęte na podstawie prezydenckiego donosu sprzed ponad roku.
Na razie najmocniejszym akcentem w walce z dopalaczami były akcje urzędów skarbowych w całej Polsce, które w styczniu i wrześniu 2009 r. rozpoczęły kontrole w 115 punktach dystrybucji tych substancji. Skarbówki koncentrowały się na przeglądaniu dokumentacji podatkowej. Podczas kontroli sklepy nie mogły pracować, ale później wszystko wracało do "normy".