Donos do sanepidu pogrążył księdza. Kręcił lody, by zebrać pieniądze na remont kościoła
Mieszkańcy Gnojna szukają na własną rękę kapusia, który powiadomił sanepid i w efekcie zatrzymał produkcję lodów w parafii. Zysk ze sprzedaży lodów miał sfinansować remont kościoła. - Apeluję aby powstrzymać emocje. Jeśli nie lodami, to w inny sposób zbierzemy pieniądze - mówi ksiądz.
02.08.2019 | aktual.: 02.08.2019 16:45
Ksiądz Marcin Chudzik z Gnojna (woj. lubelskie) zrobił własnoręcznie lody i po niedzielnej mszy sprzedał, osiągając około 1200 zł zysku. Pieniądze mają zasilić fundusz przeznaczony na remont zabytkowego, prawie 300-letniego kościoła we wsi Stary Bubel. Na ten cel potrzeba ponad 260 tys. zł.
Donos na księdza. Robił lody, zarobił 1200 zł.
O akcji zrobiło się głośno, napisały lokalne gazety, a także Wirtualna Polska. Nawet wierni z Lublina przyjechali po lody. Ks. Chudzik nie spodziewał się, że sympatyczna akcja postawi na nogi sanepid w Białej Podlaskiej.
Najpierw inspektorzy przeczytali o produkcji lodów w mediach. Interwencję wymusił jednak donos, na który musieli już oficjalnie zareagować. Nakazali zakończenie sprzedaży lodów, ze względu na amatorskie warunki produkcji.
Według Marcina Nowika, dyrektora Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej możliwa jest jednorazowa sprzedaż domowych lodów np. na odpuście, czy festynie. Na plebanii w Gnojnie doszło jednak do "cyklicznej produkcji", z którą wiążą się rygory sanitarne.
- Jak mi przeczytali, jakie wymagania są niezbędne do produkcji lodów to ręce mi opadły. Kilka pomieszczeń, oddzielne chłodnie na produkty i wyrób końcowy, etykietki z listą alergenów itp. Nie da się na tym zarobić - mówi WP ks. Marcin Chudzik.
Niezłomny proboszcz. Będzie dziergał skarpety
Nie poddaje się jednak. Zapowiada rozpoczęcie produkcji wełnianych skarpet. Nie wiadomo jednak, czy ten sam kapuś za chwilę nie ściągnie do parafii w Gnojnie Urzędu Skarbowego. Urzędnicy tej służby też mają narzędzia do storpedowania akcji (kasa fiskalna, faktury, rachunki, rozliczenia itd).
- Jakby co, to jestem już przygotowany. Już poprzedniej jesieni sprawdziłem możliwość sprzedaży skarpet poprzez aukcje w internecie. Nie powinno to budzić zastrzeżeń skarbówki - dodaje ks. Chudzik. - Pojawiają się nowe pomysły. Może będziemy robić nalewki, soki lub dżemy - zwierza się ksiądz.
Wiadomo, że interwencja urzędników zdenerwowała sympatyków akcji zbierania na kościół. Ksiądz musiał apelować o powstrzymanie emocji i zaprzestanie poszukiwań donosiciela.
Parafia w Gnojnie liczy około 700 osób. Z własnych środków byli w stanie zebrać około 12 tysięcy zł. Zbiórka w internecie i nagłośnienie sprawy przyniosło im 27 tys. zł. Do finału jeszcze daleko. Koszt najpilniejszych robót to 260 tys. zł. Żeby kościół odzyskał świetność potrzeba nawet pół miliona.
Ks. Marcin Chudzik chce na remont uzyskać dotację z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Dofinansowanie wiąże się z wymogiem posiadania wkładu własnego (nawet 60 proc. całego budżetu). Im więcej środków zbiorą parafianie i proboszcz, tym większa szansa na pozytywną decyzję.
Masz newsa , zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl