Donald Tusk zabrał głos w sprawie kryzysu z Izraelem
Przewodniczący Rady Europejskiej w ostrych słowach skomentował nowelizację ustawy o IPN, która zakłada kary m.in za słowa typu "polskie obozy śmierci" - Autorzy ustawy wypromowali to podłe oszczerstwo na cały świat, skutecznie jak nikt dotąd. A więc, zgodnie z ustawą - napisał na Twitterze Tusk.
01.02.2018 | aktual.: 01.02.2018 11:58
W piątek Sejm przyjął nowelizację, która wprowadza karę grzywny lub karę do 3 lat więzienia za słowa typu "polskie obozy śmierci". Ustawa umożliwi też wszczynanie postępowań karnych m.in. za negowanie zbrodni dokonywanych przez ukraińskich nacjonalistów. Za przyjęciem nowelizacji było 279 posłów, 5 było przeciw, 130 wstrzymało się od głosu.
Zgodnie z proponowanymi przepisami, każdy kto publicznie i wbrew faktom przypisuje Polsce odpowiedzialność lub współodpowiedzialność za zbrodnie popełnione przez III Rzeszę Niemiecką lub inne zbrodnie przeciwko ludzkości, pokojowi i zbrodnie wojenne – będzie podlegał karze grzywny lub pozbawienia wolności do lat trzech. Taka sama kara grozi za "rażące pomniejszanie odpowiedzialności rzeczywistych sprawców tych zbrodni".
W środę najpierw senackie komisje poparły nowelizację ustawy o IPN bez poprawek, a po nich swoją aprobatę wyraził Senat. Za zmianami głosowało 57 senatorów, 23 było przeciw, a dwóch wstrzymało się od głosu. Teraz dokument trafi na biurko prezydenta Andrzeja Dudy, który zdecyduje czy go podpisać.
Kontrowersje w Polsce i na świecie
O wycofanie przyjętych przez Polskę rozwiązań apelował premier Izraela Benjamin Netanjahu. W jego ocenie ustawa stanowi próbę "zmieniania historii". Głos zabrał równiez ambasador Izraela podczas uroczystych obchodów 73. rocznicy wyzwolenia Auschwitz. Według Anny Azari polski rząd chce ustanowić "kary dla świadectw ocalałych z zagłady".
Z tym nie zgadza się polska strona. - Żydzi, Polacy i wszystkie ofiary powinny być strażnikami pamięci o tych wszystkich, którzy zostali zamordowani przez niemieckich nazistów. Auschwitz-Birkenau to nie jest polska nazwa, a Arbeit Macht Frei to nie jest polskie zdanie - tak premier Mateusz Morawiecki skomentował kryzys dyplomatyczny.
- Kwestia projektu ustawy o IPN była już od dłuższego czasu dyskutowana, były również rozmowy z ambasador Izraela w Polsce. Dlatego nie rozumiem tej gwałtownej i nieprzychylnej reakcji. Mamy prawo, jako Naród, bronić się przed ewidentnym pomówieniem, zakłamaniem prawdy historycznej - wyjaśnił z kolei prezydent Andrzej Duda.
Marszałek Senatu, Stanisław Karczewski, przyznał, że sytuacja związana z burzą wokół ustawy o IPN jest "trudna i zagmatwana". Jak zapewnił, w czwartek rząd ma wydać oświadczenie, w którym "jeszcze dokładniej wskaże, jaki jest sens, czego dotyczy, czego oczekujemy po tej ustawie".
Co więcej, w środę narodowcy zapowiedzieli wspólną manifestację przed ambasadą Izraela pod hasłem "Stop antypolonizmowi". Wojewoda mazowiecki Zdzisław Sipiera zdecydował jednak o zamknięciu ulic przy placówce dyplomatycznej. Ostatecznie protest się nie odbędzie. - Podjęliśmy suwerenną decyzję o odwołaniu pikiety – poinformował poseł Robert Winnicki z Ruchu Narodowego.
W opublikowanym na stronie state.gov oświadczeniu Departament Stanu USA pisze: "Rozumiemy, że stwierdzenie 'polskie obozy zagłady' jest niedokładne, błędne i bolesne. Obawiamy się jednak, że procedowana ustawa może być zagrożeniem dla wolności słowa i badań naukowych. Nie wolno w żadnym wypadku hamować dyskusji i komentarzy na temat Holokaustu. Wierzymy, że otwarta debata i edukacja to najlepsza metoda walki z niedokładnymi i bolesnymi określeniami".