"Donald Tusk utrwalił swój wizerunek męża stanu"
Donald Tusk utrwalił swój wizerunek polityka wyważonego, męża stanu, który nie ulega chwilowym emocjom - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską dr Agnieszka Kasińska-Metryka. Zachował stosowny dystans, nie uległ psychologicznym naciskom ze strony części opinii publicznej i polityków PiS - dodaje politolog prof. Kazimierz Kik. - Poniósł symboliczną porażkę z Rosjanami - uważa z kolei dr Norbert Maliszewski. W ten sposób eksperci komentują wystąpienie Donalda Tuska nt. raportu MAK. Reakcję premiera opozycja określiła z kolei jako totalną kompromitację i "zhańbienie" Polski.
15.01.2011 | aktual.: 25.01.2011 17:58
- Raport MAK nie jest kompletny; Polska zwróci się do Rosji z wnioskiem o podjęcie rozmów w celu uzgodnienia wspólnej wersji raportu - zapowiedział w czwartek premier Donald Tusk. Nie wykluczył, że gdyby rozmowy się nie powiodły, Polska odwoła się do "instytucji międzynarodowych". Szef rządu zapowiedział też, że wszelkie wnioski personalne za działania, które złożyły się na przyczyny katastrofy smoleńskiej, wyciągnie dopiero po opublikowaniu polskiego raportu w tej sprawie.
Odmienne zdanie nt. raportu MAK ma Jarosław Kaczyński. W opinii prezesa PiS nie tylko mówi on nieprawdę, ale także zniesławia Polskę. Prezes PiS obwinił także Donalda Tuska za brak natychmiastowej reakcji. - Premier totalnie się skompromitował. (...) Winny jest, bo dopuścił do tego, że raport poszedł w świat i teraz cały świat się śmieje, że pijany generał doprowadził do katastrofy - mówił w rozmowie z Wirtualną Polską poseł Jan Dziedziczak (PiS).
Eksperci, z którymi rozmawiała Wirtualna Polska, stoją na stanowisku, że reakcja premiera na raport MAK była odpowiednia. W związku z tym nie będzie to, jak sugeruje opozycja, "początek jego końca". - Tusk postąpił odpowiedzialnie. Tak, by nie szkodzić polskim interesom i nie narażać stosunków z Rosją na palpitację. Zachował stosowny dystans, nie uległ psychologicznym naciskom ze strony części opinii publicznej i polityków PiS, nie zareagował na nadinterpretacje dokonywane przez media (o sprawie raportu pisano jako o "porażce strategii Tuska", że to dokument "fatalny dla polskiego wizerunku", wieszczono też koniec ocieplenia między Warszawą a Moskwą - przyp. J.S.). Jednocześnie zapowiedział starania o wspólny raport polsko-rosyjski - uważa prof. Kazimierz Kik, politolog z Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach. Ekspert twierdzi, że wcześniejsze wystąpienie premiera nt. wstępnej wersji MAK było "absolutnie niedopuszczalne".
Poszukiwanie złotego środka
Z tą oceną zgadza się dr Kasińska-Metryka. Jak mówi, Tusk próbował chłodzić emocje. - Kierował się regułami polityki przez duże "P", przyjmując perspektywę długoterminową. Chodziło mu o to, by dać odczuć Rosjanom nasze niezadowolenie, ale nie eskalować, nie zaogniać sytuacji, wskazać dalsze możliwości działania. To było poszukiwanie złotego środka - podsumowuje.
Zdaniem politologa prof. Kika Donald Tusk wykazał się dalekowzrocznością i poczuciem odpowiedzialności za nasze interesy narodowe. - Premier powinien robić wszystko, by tragedia smoleńska nie zaważyła negatywnie na naszych relacjach z Rosją. Prowadzić taką politykę, by wyjaśnianie tego narodowego nieszczęścia nie wywołało jeszcze większych negatywnych konsekwencji dla Polski - mówi. Dodaje, że pogorszenie relacji polsko-rosyjskich odbiłoby się na stosunkach naszego kraju z Unią Europejską, która szuka dróg zacieśnienia relacji z naszym wschodnim sąsiadem.
Wyraża opinię, że większość społeczeństwa nie postrzega zachowania Tuska w taki sposób, jak widzi je opozycja. Polacy, zdaniem prof. Kika, mają swój punkt widzenia na zasadnicze przyczyny katastrofy smoleńskiej, który nie pokrywa się z punktem widzenia PiS.
Tusk rozminął się z nastrojami społecznymi
- Reakcja premiera to kolejna odsłona realizowanej przez niego strategii polaryzowania społeczeństwa, umiejętnego dzielenia sceny politycznej na rozsądną i pragmatyczną Platformę, w opozycji do histerycznego, radykalnego PiS-u - uważa z kolei dr Norbert Maliszewski. Zwraca uwagę, że premier choć nie stracił w sondażach, doznał starty wizerunkowej. Jak nigdy dotąd rozminął się ze społecznymi nastrojami, poniósł symboliczną porażkę z Rosjanami. Ta strata może spowodować, że podczas wyborów, podobnie jak to było w przypadku wyborów samorządowych, część wyborców PO pozostanie w domu. - Bycie mniejszym złem niż Jarosław Kaczyński, może nie wystarczyć, aby ten elektorat poszedł zagłosować - mówi.
Ekspert ds. marketingu politycznego z Uniwersytetu Warszawskiego wskazuje, że z punktu widzenia Donalda Tuska czas publikacji raportu przez MAK był bardzo niedogodny. - Sytuacja była dla niego o tyle trudna, że akurat przebywał na urlopie, co sprawiło, że powrócił często artykułowany argument o tym, że premier nic nie robi - zauważa ekspert ds. marketingu politycznego.
Czy mógł wcześniej zareagować? - Tak, ale wówczas jego reakcja mogłaby być nieprzygotowana, błędna. Późniejsze wystąpienie sugeruje, że premier miał czas na refleksję i konsultację z ekspertami, a jego reakcja była racjonalna i wyważona. W ten sposób zadowolił rozum, ale nie serce. Nie słysząc na czas głosu premiera, wielu Polaków, co znalazło wyraz w sondażach (według sondażu MB SMG/KRC dla TVN24 43% Polaków źle ocenia reakcję premiera na raport MAK, 31% ocenia ją dobrze, a 26% nie ma zdania na ten temat - przyp. J.S), poczuło się upokorzonych, przegranych w związku z symboliczną porażką polskiego rządu w konfrontacji z Rosjanami - tłumaczy.
Paradoksalnie, zdaniem Maliszewskiego, gwałtowny atak opozycji będzie jednak korzystny dla Tuska i jego rządu. Nie dojdzie też do spadku jego notowań. - Zadziała efekt oblężonej twierdzy. Opozycja mając poczucie, że premier jest ugotowany, zacznie postępować w sposób jeszcze bardziej emocjonalny. W takiej sytuacji wyborcy nawet, jeżeli wcześniej mieli Tuskowi coś do zarzucenia, staną po jego stronie - wyjaśnia.
Joanna Stanisławska, Wirtualna Polska