Donald Tusk: PO powinna znać swoje miejsce w parlamencie
(RadioZet)
14.05.2004 | aktual.: 14.05.2004 10:06
Posłuchaj wywiadu
Gościem Radia Zet jest wicemarszałek Sejmu, Donald Tusk. Witam, Monika Olejnik. Dzień dobry. Dzień dobry. Czy z czystym sumieniem zagłosuje Pan przeciwko Markowi Belce? Cieszę się, że jest jeszcze ktoś, kto wierzy w sumienie posłów. Mało jest takich osób. Mało, ale to nie jest kwestia sumienia w tej chwili, tylko poważnego pomysłu, co jest najmniej szkodliwe dla Polski, jaki scenariusz. Marek Belka jest szkodliwy dla Polski? Rząd SLD wsparty o malejący autorytet pana Kwaśniewskiego, to jest scenariusz zły dla Polski. Tak uważam i proszę mnie nie wprowadzać w pułapkę roztrząsania czy Marek Belka jest kompetentny, sympatyczny, spokojny. Tak, bo to wszystko prawda. I ma duże poparcie według badań opinii publicznej. I ma duże poparcie, co w najmniejszym stopniu nie gwarantuje, że rząd wyrastający z SLD, będący w dużej mierze kontynuacją rządu Millera, będzie rządem dobrym dla Polski. Przypominam zresztą, że pan Marek Belka to nie jest ta wymarzona przez Polaków twarz, która zrobi porządek. To jest człowiek...
Ostatnie badania wskazują, że jest to jednak twarz, która się podoba Polakom. Ale nie jest to konkurs piękności i nie mówimy o badaniach, tylko jak trzeźwo ocenić jak Marek Belka jego rząd, taki staro-nowy rząd, może przysłużyć się Polsce. Marka Belkę Polska i Polacy poznali w czasie jego ministrowania w rządzie Leszka Millera. Marek Belka był jednym z głównych, żeby nie powiedzieć głównym, politykiem w rządzie Leszka Millera od spraw gospodarczych i finansowych. Nie mamy najlepszych wspomnień z pierwszego roku rządów Leszka Millera. No, ale może konsekwencje rządów Marka Belki są teraz takie, że wzrost gospodarczy jest coraz większy. Możemy godzinami, chociaż akurat nie Pani i nie ja, ale fachowcy godzinami wiodą spór, nie tylko w Polsce, o źródła wzrostu gospodarczego. Wydaje się, nie chcę być niepotrzebnie złośliwy, że działania rządu Leszka Millera nie mają nic wspólnego z tym wzrostem gospodarczym. Nawet fachowcy, którzy są nieprzychylni rządom Leszka Millera mówią, że tak. Wracając do Marka Belki: czy
ma Pan czyste sumienie, Panie Marszałku? Ja bym stanowczo wrócił do tego wątku, bo to jest kluczowa sprawa. Pani byłaby prawdopodobnie skłonna poprzeć rząd Marka Belki, ponieważ uwierzyła Pani, że Polska po pierwsze jest krajem sukcesu gospodarczego w tej chwili, i że ten sukces gospodarczy jest spowodowany jakimiś tajemniczymi decyzjami Millera, Belki, Kołodki, Hausnera. A to jest jak manna z nieba? Jest Pani być może w 1 proc. Polaków, którzy żyją w poczuciu, że w Polsce ludziom manna z nieba spada. Mówimy o wzroście gospodarczym, a nie o bezrobociu, bo ja doskonale wiem jakie jest bezrobocie, i że wzrost gospodarczy nie przekłada się na zmniejszenie bezrobocia. To każde dziecko w Polsce wie. Nie każde. Dobrze by było. Większość polityków i dziennikarzy tego nie wie. No nie. Myślę, że wiedzą już. Nie obrażajmy do końca i polityków i dziennikarzy. Panie Marszałku, proszę powiedzieć czy będzie Pan miał czyste sumienie? Z całą pewnością miałbym nieczyste sumienie, gdybym przyłożył rękę do tego, że Sojusz
Lewicy Demokratycznej na następny rok funduje nam swoje rządy. Nie znam nikogo w tym Sejmie, poza działaczami SLD, kto by miał czyste sumienie mówiąc: tak, SLD będzie rządziło jeszcze rok. Czyli nie ufa Pan prezydentowi i nie daje się mu przekonać, gdy apeluje do nas przez telewizję, żeby uwierzyć w Marka Belkę? Apeluje przede wszystkim do posłów. Rzeczywiście w Polsce rozpoznaję ludzi, do których mam większe zaufanie, niż do pana Aleksandra Kwaśniewskiego. Dlaczego tak źle się dzieje miedzy Panem a Aleksandrem Kwaśniewskim? Nic się nie dzieje między panem Aleksandrem Kwaśniewskim a mną, tak jak nigdy się za bardzo nie działo. Nie ma Pan zaufania, bo...? Musiałbym odwrócić pytanie. Znowu mam problem patrząc Pani głęboko w oczy, czy to na pewno jest tak, że dzisiaj w Polsce trzeba tłumaczyć się, dlaczego ma się małe, ograniczone zaufanie do pana prezydenta Kwaśniewskiego czy pana Janika lub Millera. Nie, nie musi się Pan tłumaczyć. Uczciwa rozmowa w sprawie SLD Aleksandra Kwaśniewskiego, premiera Millera czy
przyszłego premiera Marka Belki, to nie jest pytanie o to, dlaczego nie poprzecie, dlaczego nie macie zaufania. To jest raczej pytanie ze strony tych, którzy są tak sceptyczni: pokażcie chociaż jeden powód, dla którego należałoby uwierzyć Sojuszowi, Aleksandrowi Kwaśniewskiemu czy panu Belce. Chociaż jeden poważny powód. A czy może mi pokazać marszałek Tusk, lider Platformy Obywatelskiej, co zrobić, żeby wybory nie były 8 sierpnia? Bardzo chętnie, Pani Redaktor, pokażę i pokazywałem od wielu miesięcy pewne wyjście. Tak, ale teraz mamy taki historyczny moment, że wyjścia sprzed wielu miesięcy już nie można pokazać. Czy ma Pan scenariusz na przyszłość? Czy PO poprze na przykład Janusza Wojciechowskiego, żeby był krótkotrwałym premierem? Ponieważ namawia mnie Pani do większego zaufania wobec prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego... Nie. Tylko pytam dlaczego. ...musimy oboje uznać, że dzisiaj splot decyzji i przyszłość dotyczących wyborów, parlamentu - tego czy innego - jest w rękach prezydenta Aleksandra
Kwaśniewskiego. Nie Donalda Tuska, dlatego przyznaję się do bezradności. Namawialiśmy i prosiliśmy pana prezydenta, żeby dotrzymał słowa, kiedy obiecywał wybory po referendum, żeby zgodził, że wybory 13 czerwca będą dobrym terminem. Ale tak się nie stało. Tak się nie stało. Teraz czekamy na pana prezydenta, żeby zaproponował coś, co pozwoli wybrnąć Polsce z tego zakrętu. Upór przy panu Belce, to jest upór pana prezydenta Kwaśniewskiego przy swoim koledze. A zadaniem pana prezydenta jest raczej propozycja, która ma szansę przejść. Kto byłby do zaakceptowania przez PO, a wskazany przez Aleksandra Kwaśniewskiego? Dobre pytanie. Dzisiaj trzeba byłoby mieć większą ode mnie wyobraźnię, żeby tego typu wariant plastycznie, z nazwiskiem konkretnym, sobie wyobrazić. Tu w studiu Radia Zet jestem w stanie zadeklarować, że jeśli pojawi się propozycja, co do której będziemy mieli zaufanie. Nie propozycja: Rokita, Gilowska czy Olechowski. Może ona paść z ust nawet nielubianego przez nas polityka ze strony lewicy, to
Platforma nie będzie mówiła na złość Polsce: nigdy, żaden. Dzisiaj jednak jest to mało prawdopodobny scenariusz, taka patriotyczna wyobraźnia prezydenta Kwaśniewskiego, który znalazłby człowieka i siły, by przekonać swoich kolegów i swoje koleżanki w Sejmie, żeby zagłosowali za wariantem obywatelskim, a nie za wariantem swojej partii. Tak czy siak, Platforma chce, żeby wybory odbyły się na jesieni, czyli musi to być taka osoba, nawet Marek Belka, byleby zadeklarowała, że chce rządzić tylko do jesieni. Prawda? Według mojej wiedzy, Marek Belka zadeklarował jednoznacznie, że chce rządzić rok, ponad rok. Po drugie, należałoby szukać takiego rozwiązania, które uchroni posłów przed ewidentnym dyskomfortem, czyli głosowania w czasie wakacji. Jeśli trzeba będzie głosować w sierpniu, to chciałbym, żeby to było jasne, to Platforma, i jak sądzę wyborcy Platformy, i tak byliby optymistami. Wiem, że wszystko zależy od prezydenta, ale drugi ruch należy do opozycji. Nie do opozycji. Drugi raz. Belka pada, jest drugi raz i
opozycja wybiera. Nie opozycja. Sejm, więc większość sejmowa. No dobrze. I proszę mi wierzyć, że to jest jedyny kraj na świecie, Polska, gdzie rządzący i część opinii publicznej i mediów, uważa, że to opozycja jest ciągle odpowiedzialna za powstawanie rządu. Dobrze. Do parlamentu należy, ale w parlamencie jest opozycja i do niej należy też wybór kolejnego kandydata. Czy Platforma Obywatelska zgodzi się na wybór Janusza Wojciechowskiego? Nie. Mówiłem też o tym publicznie, że rząd oparty o Samoobronę, Ligę Polskich Rodzin i PSL, za plecami: PiS, a w roli premiera Janusz Wojciechowski – to nie jest rząd, który PO chciałaby Polsce zafundować. A Tomasz Nałęcz jako premier? Wiem, że pojawiły się informacje, że Platforma sugeruje, że jeśli pojawią się takie postaci, oczywiście z lewicy, bo lewica ma dzisiaj większość, co do których moralności, kompetencji i politycznej szlachetności, nie będzie wątpliwości, jeśli to byłyby osoby, które mówią: dobrze, w tym trudnym momencie bierzemy rząd na kilka miesięcy, ale
wybory tak szybko, jak to możliwe, np. jesienią - to będziemy dyskutowali. Czyli Tomasz Nałęcz mógłby być takim kandydatem? Źle bym się czuł, gdybyśmy uznali, że redaktor Monika Olejnik i Donald Tusk, zastępują prezydenta i większość sejmową w wystawianiu kandydata na premiera. Ale w drugim rozdaniu, to Sejm wysuwa kandydata. Z tym, że nie jesteśmy teraz w Sejmie. Ale pytam Pana o warianty. Jest Pan politykiem. Pytam Pana o scenariusze. Wydaje mi się i nie ma w tym cienia przekory, że PO powinna znać swoje miejsce w parlamencie. To jest miejsce średniej wielkości klubu opozycyjnego. Nie chciałbym, żebyśmy występowali w roli przemądrzałych, że zawsze na każdą sytuację mają dobre wyjście i swojego człowieka. Otóż nie. Dzisiaj nie znajdujemy dobrego wyjścia, nie mamy palety postaci, co do których przekonamy większość w tym Sejmie. To będzie, daj boże, nasza rola po następnych wyborach. Skoro tak brzydzi Platformę, SLD, to... Nie brzydzi, tylko okazał się do niczego! Niech Pan na mnie nie krzyczy. Wszyscy
krzyczą na mnie ostatnio... Chciałabym uciąć te zwyczaje. Panie Marszałku, dlaczego PO zdecydowała się na poparcie Grzegorza Kurczuka na przewodniczącego komisji ustawodawczej, a nie Zbigniewa Ziobro? PiS pyta: dlaczego? Osoby, do której Jan Rokita ma pretensje w swoim raporcie. Proszę wierzyć, że to nie jest moja decyzja, ale posłowie klubu uznali, takie tłumaczenie usłyszałem, że kandydatura pana Ziobry nie ustalona i nie zgłoszona wcześniej, nie wzbudziła ich zaufania, jako, konkretnie, szefa komisji ustawodawczej. I uznali, ze widocznie pan Kurczuk, co do którego w Sejmie nie ma nikt wątpliwości nie będzie złym szefem komisji ustawodawczej. Gdybym był członkiem tej komisji, głosowałbym za panem Ziobro. Ma Pan żal do swoich kolegów, że tak zrobili? Nie rozumiem takiej komisyjnej polityki, ale to nie jest pierwszy i ostatni raz, kiedy nie rozumiem działań poszczególnych posłów. Swoich kolegów z PO nie rozumie wicemarszałek Donald Tusk. Dziękuję bardzo.