ŚwiatDonald Tusk ma pokazać jedność Zachodu wobec kryzysu na Ukrainie

Donald Tusk ma pokazać jedność Zachodu wobec kryzysu na Ukrainie

Szef Rady Europejskiej Donald Tusk złoży w poniedziałek wizytę w Waszyngtonie. Z jego spotkania z prezydentem USA Barackiem Obamą ma popłynąć przesłanie, że Zachód jest zgodny w obliczu konfliktu na Ukrainie i polityki Rosji, choć w UE widać rysy w tej sprawie.

Donald Tusk ma pokazać jedność Zachodu wobec kryzysu na Ukrainie
Źródło zdjęć: © WP.PL | Łukasz Szełemej

- Przewodniczący Rady Europejskiej od początku swojej kadencji zapowiadał, że pogłębienie relacji transatlantyckich będzie jednym z jego priorytetów - wskazał w rozmowie z PAP doradca ds. politycznych i komunikacji w gabinecie przewodniczącego Rady Europejskiej Paweł Graś.

Kryzys na Ukrainie i polityka wobec Rosji będą wśród głównych tematów wizyty Tuska w Waszyngtonie. Kolejne tematy to walka z dżihadystami z Państwa Islamskiego, sytuacja w południowym sąsiedztwie UE, negocjacje na temat umowy o partnerstwie handlowym i inwestycyjnym między UE a USA (TTIP) oraz możliwość ich zakończenia jeszcze w tym roku, jak również sytuacja gospodarcza i bezpieczeństwo energetyczne, w tym możliwości eksportu gazu skroplonego z USA do Unii.

Według Grasia rozmowy z Obamą mają po raz kolejny potwierdzić przesłanie, że UE i USA są zgodne i koordynują działania w sprawie kryzysu ukraińskiego i wobec Rosji. Temu celowi służyła też niedawna półtoragodzinna wideokonferencja z udziałem amerykańskiego prezydenta, szefa Rady Europejskiej i przywódców Niemiec, Wielkiej Brytanii, Francji i Włoch. We wspólnym oświadczeniu potwierdzili oni m.in. gotowość do zaostrzenia sankcji wobec Rosji, jeżeli porozumienie o zawieszeniu broni z Mińska będzie łamane, a także, że "istnieje ścisły związek" między obowiązującymi sankcjami oraz pełnym wdrożeniem porozumienia z Mińska. Oznacza to, że sankcje nie zostaną też złagodzone, jeżeli sytuacja na wschodniej Ukrainie znacząco się nie poprawi.

Zarówno to oświadczenie przywódców, jak i przeprowadzone przez Tuska konsultacje z liderami unijnymi mają być podstawą do przygotowania projektu dokumentu końcowego szczytu UE, który odbędzie się 19 i 20 marca - poinformował Graś.

Otoczenie Tuska raczej nie spodziewa się, że prezydent USA poruszy sprawę ewentualnych dostaw broni na Ukrainę. W tej kwestii UE jest zresztą podzielona, co zaburzyłoby też nieco obraz jedności między Europą a Ameryką w sprawie konfliktu ukraińskiego.

Ale za Atlantykiem dyskusja na ten temat nie milknie. Według relacji dziennika "Guardian" z minionego tygodnia dowódca wojsk USA w Europie generał Frederick Hodges ocenił, że wysłanie amerykańskich czołgów na wschodnią granicę NATO będzie skutecznym środkiem odstraszającym Rosję przed ewentualną formą agresji.

Zdaniem niektórych brukselskich komentatorów amerykańska dyskusja o broni dla Ukrainy może też być formą wywierania presji na Unię Europejską, bo USA wątpią w jej jedność i determinację w sprawie konfliktu na Ukrainie oraz sankcji wobec Rosji. Taki pogląd wyraziła niedawno szefowa frakcji Zielonych w europarlamencie Niemka Rebecca Harms na spotkaniu z dziennikarzami.

O rysach w unijnej jedności w sprawie Rosji świadczyć mogą niedawne wypowiedzi premiera Węgier Viktora Orbana. Po lutowej wizycie prezydenta Rosji Władimira Putina w Budapeszcie, Orban powiedział, że rozdźwięk w UE, jeśli chodzi o relacje z Rosją, jest "bardzo głęboki i ma charakter strategiczny". Według niego Węgry, podobnie jak Czechy, Słowacja i Austria, uważają współpracę z Moskwą za konieczną. Zaś "po drugiej stronie" linii podziału jest obecny szef Rady Europejskiej i były premier Polski Donald Tusk.

Zdaniem komentatorów także nowy lewicowy rząd Grecji z premierem Aleksisem Ciprasem na czele jest bardziej przychylny wobec Rosji. Z kolei Cypr zawarł pod koniec lutego szereg porozumień o współpracy gospodarczej i wojskowej z Rosją.

Takie głosy stawiają pod znakiem zapytania to, czy za kilka miesięcy UE będzie gotowa nie tylko zaostrzyć restrykcje, ale nawet przedłużyć obowiązywanie wygasających z końcem lipca sankcji gospodarczych wobec Rosji, jeżeli konflikt na Ukrainie nie ustanie - ocenił jeden z brukselskich polityków w rozmowie z dziennikarzami.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (278)