Donald Tusk: dla bojaźliwych nie ma miejsca w polityce
Dla bojaźliwych nie ma za bardzo miejsca w polityce, a szczególnie w polskiej polityce, bo jest wystarczająco dużo powodów, żeby zwykli ludzie bali się polityków, więc jeśli już człowiek za tę pracę się bierze, no to musi mieć świadomość, że ona wymaga także odwagi i czasami grubej skóry, twardości. Jeśli obawiam się jakiś złych tendencji w polskiej polityce to na pewno boję się ewentualnego zwycięstwa polityków, którzy nie ukrywają, że chcieliby powrotu socjalizmu - powiedział wicemarszałek Sejmu Donald Tusk w "Poranku w Radiu TOK FM".
22.06.2005 | aktual.: 22.06.2005 09:53
Dorota Gawryluk: Władysław Frasyniuk mówi, że ma pan w oczach strach i dlatego nie zostanie pan prezydentem. Boi się pan przegranej?
Donald Tusk: Gdybym miał na każdą zaczepkę Władysława Frasyniuka odpowiadać, to bym nie mógł się niczym innym zajmować, także zwolni mnie pani od odpowiedzi na to pytanie, bo bym musiał o wczesnych godzinach porannych wymyślać jakieś złośliwości, a to nie jest moja pasja.
Dorota Gawryluk: Kiedyś jako liberał bał się pan socjalistów, bał się pan również Kościoła. Mówił pan, że oceny z religii na świadectwie, to jest zamach na wolność.
Donald Tusk: Jak pani będzie powtarzała za Władysławem Frasyniukiem, że się boję, to się zezłoszczę.
Dorota Gawryluk: Czy dziś jest coś, czego pan się boi w polityce? Co jest dzisiaj zagrożeniem dla polskiej polityki?
Donald Tusk: Dla bojaźliwych nie ma za bardzo miejsca w polityce, a szczególnie w polskiej polityce, bo jest wystarczająco dużo powodów, żeby zwykli ludzie bali się polityków, więc jeśli już człowiek za tę pracę się bierze, no to musi mieć świadomość, że ona wymaga także odwagi i czasami grubej skóry, twardości. Jeśli obawiam się jakiś złych tendencji w polskiej polityce to na pewno boję się ewentualnego zwycięstwa polityków, którzy nie ukrywają, że chcieliby powrotu socjalizmu.
Dorota Gawryluk: Braci Kaczyńskich pan się boi, tak wynika przynajmniej z ostatnich państwa wystąpień. Socjalizm w wykonaniu braci Kaczyńskich jest rzeczywiście zagrożeniem dla Polski?
Donald Tusk: Musiałaby pani posłużyć się cytatem, powiem szczerze zgubiłem się trochę.
Dorota Gawryluk: Nie było takich wystąpień takich wystąpień pod adresem braci Kaczyńskich, że ich program gospodarczy jest socjalistyczny? Były.
Donald Tusk: Bracia Kaczyńscy nieraz podkreślają swoje przywiązanie do takiego gospodarczego socjalizmu. Byłem świadkiem wielu spotkań i publicznych wypowiedzi, w których obaj bracia Kaczyńscy mówili zupełnie jednoznacznie, że dla nich wolny rynek, wolna konkurencja, przedsiębiorcy to nie są kategorie budzące ich zaufanie. Dlatego nie jest to problem moje obawy, zresztą moim zadaniem jest zatrzymać takie tendencje, które mogłyby doprowadzić w Polsce do recydywy socjalizmu. Ale ja nie jestem odkrywcą tego problemu, to każdy, kto przygląda się polskiej polityce widzi gołym okiem, że na dobrą sprawę z tych istotnych sił politycznych i istotnych polityków, dzisiaj poza Platformą wszyscy w większym lub mniejszym stopniu obiecują powrót socjalizmu. To jest oczywiście poważny problem.
Dorota Gawryluk: Dlaczego Platforma Obywatelska zdecydowała się na atak pod adresem PiS, a nie atakuje na przykład SLD? Dlatego, że SLD jest słabe, a PiS wam zagraża?
Donald Tusk: To nie jest problem ataku, bo jeśli to jest problem bardzo przejrzystego i stanowczego podkreślania własnej wizji Polski po to, żeby ludzie mieli przekonanie i wiedzę, co będą wybierali. Jeśli będziemy w najbliższych tygodniach i miesiącach tłumaczyli, na czym polega różnica między Platformą Obywatelską, a PiS to także dlatego, że dzisiaj oczywiście walczą o przywództwo zmian, one najprawdopodobniej wygrają wybory, bardzo prawdopodobne, że będą tworzyły koalicję. Ale zanim dojedzie do tego momentu, w którym będzie rodziła się koalicja rządowa, Polacy mają prawo, a my mamy obowiązek wyraźnie tłumaczyć, kto co Polsce proponuje. Od tego, kto wygra wybory, czy PO czy PiS będzie zależał także charakter tej koalicji. Jeśli zwycięży Prawo i Sprawiedliwość to zgodnie z zasadą, którą żeśmy przyjęli premierem zostanie polityk PiS. Ten, kto w Polsce decyduje o kształcie rządu, czyli premier ma władzę rzeczywiście bardo, bardzo dużą. Ja wolałbym, żeby wyborca zdawał sobie sprawę, czym się różni ta
przyszła Polska Tuska i Rokity od Polski braci Kaczyńskich, bo te różnice są.