Donald Trump "wycofa USA ze świata"? Konieczna może być broń atomowa w Niemczech

Jak zauważa w komentarzu redakcyjnym Berthold Kohler, Donald Trump, mimo że "nie ma zielonego pojęcia, o czym mówi", w swoich przedwyborczych deklaracjach obiecał "wycofanie USA ze świata". To mogłoby oznaczać, że Stany Zjednoczone, które do tej pory grały rolę światowego "policjanta" - czasem opieszałego w działaniach wobec Rosji i Chin, ale jednak - mogą pozostawić Europę samą sobie.

Dziennikarz "FAZ" przypomina, że podczas kampanii wyborczej Trump złożył wiele obietnic dotyczących polityki zagranicznej i bezpieczeństwa. W ocenie Kohlera, jeśli po objęciu urzędu nowy prezydent USA te zapowiedzi zrealizuje, to zrobi wielki prezent Chinom i Rosji. To te kraje, po ewentualnym wycofaniu zaangażowania USA w Azji i Europie, będą miały większe szanse na swoją ekspansję. To z kolei - zdaniem "FAZ" - poważnie narusza jeden z najważniejszych filarów zachodniej architektury bezpieczeństwa, czyli siłę odstraszania, która gwarantowała do tej pory względny pokój.

Jak zaznacza Berthold Kohler, aby skutecznie negocjować z Rosją, trzeba mieć w rękach poważne argumenty. USA miały je poprzez pokazywanie zdolności do zdecydowanych działań i obrony własnych interesów i sojuszników. Tymczasem, jeśli tej współpracy ze Stanami Zjednoczonymi zabraknie, dla Europy będzie to pod względem bezpieczeństwa najgorsza sytuacja od 1945 r.

Zdaniem dziennikarza niemieckiej gazety, dla krajów europejskich oznaczałoby to m.in. wyższe wydatki na obronność, przywrócenie powszechnego obowiązku służby w wojsku i - być może najtrudniejsze - wyznaczenie nieprzekraczalnych granic. Z kolei Niemcy, jako europejski lider, mogą zostać zmuszone do czegoś, co do tej pory było nie do pomyślenia, a mianowicie stworzenia własnego arsenału nuklearnego. Siły Francji i Wielkiej Brytanii są niewystarczające i zbyt słabe, a Rosja ciągle się zbroi - ostrzega komentator dziennika "Frankfurter Allgemeine Zeitung".

Magdalena Wojnarowska