Donald Trump: Po co nam imigranci z gównianych krajów?
"Shithole" to słowo, którego w tytułach unikają media na całym świecie. Ale dla amerykańskiego prezydenta zrobiono wyjątek. Telewizyjne paski i nagłówki gazet od czwartku pełne są g...
12.01.2018 | aktual.: 12.01.2018 10:35
W ten nieelegancki sposób Donald Trump określił kraje, z których imigrantów nie chciałby widzieć w Ameryce. Chodzi m.in. o Haiti i ubogie państwa Afryki, bo wedle pomysłu opozycji ws. statusu obywatele tych krajów mieliby zostać objęci dodatkową ochroną. Byłaby to część kompromisowej umowy z prezydentem i Republikanami w sprawie polityki imigracyjnej i programu DACA, chroniącego dzieci nielegalnie przybyłych imigrantów.
Według osób obecnych na spotkaniu Trumpa z senatorami: Demokratą Dickiem Durbinem i Republikaninem Lindsey Grahamem, prezydent zareagował oburzeniem.
- Dlaczego miałbym przyjmować wszystkich tych ludzi z gównianych krajów ["shithole countries"], a nie takich jak Norwegia? - zapytał, odnosząc się do swojego czwartkowego spotkania z norweską premier Erną Solberg.
Słowa Trumpa wywołały wielkie oburzenie wśród komentatorów i polityków z obu stron barykady.
Demokratyczny Kongresmen Cedric Richmond stwierdził, że Trump dowiódł, że jego hasło wyborcze "Uczyńmy Amerykę znowu wielką" tak naprawdę oznacza, by uczynić ją na powrót białą. Jego republikańska koleżanka Mia Love, dziecko imigrantów z Haiti, stwierdziła natomiast, że komentarz Trumpa był "niemiły, dzielący, elitarystyczny" i godzi w amerykańskie wartości. Swój zawód zachowaniem prezydenta wyrazili także m.in. jedyny czarnoskóry Republikanin w Senacie Tim Scott, a także jego partyjny kolega James Lankford.
Ale byli też tacy, którzy starali się bronić prezydenta. Tucker Carlson, jedna z gwiazd prawicowej telewizji Fox News, stwierdził, że jeśli państwo takie jak Salwador nie jest "gównianym krajem", to jego obywatelom nie powinna przysługiwać specjalna ochrona w USA. Jerry Falwell jr, syn słynnego protestanckiego pastora i jeden z liderów tzw. religijnej prawicy napisał na Twitterze, że narzekanie na nieprezydencki styl Trumpa jest bezzasadne, bo miliarder "samodzielnie zmienił definicję tego, jakie zachowanie jest prezydenckie". Według niego, to zmiana na lepsze, bo styl Trumpa jest "autentyczny i rzeczowy".
Z kolei słynąca ze skandali prawicowa publicystka Ann Coulter poprawiła Trumpa, mówiąc że nie powinien był używać terminu "gówniany kraj", ale "gówniany naród".
Komentarz Trumpa wpisuje się w jego poprzednie wypowiedzi na temat imigracji. W grudniu Trump miał powiedzieć, że nie powinno się wpuszczać do USA Haitańczyków, bo "oni wszyscy mają AIDS", zaś Nigeryjczycy powinni "wrócić do swoich szałasów". Wówczas Biały Dom zaprzeczał, by Trump był autorem tych słów. Tym razem tego nie zrobił.
“Niektórzy politycy w Waszyngtonie biją się za obce kraje, ale prezydent Trump zawsze będzie walczył za Amerykanów"-brzmi komunikat biura prasowego prezydenta.