PolskaDomy płonęły, walka trwała, a przed murem grała karuzela

Domy płonęły, walka trwała, a przed murem grała karuzela

Święta Wielkanocne w roku 1943 wypadały w zbliżonym terminie do teraźniejszych AD 2011. Wielki Tydzień trwał od 19 do 25 kwietnia. 19 kwietnia 1943 roku wypadał poniedziałek, tego też dnia wybuchło powstanie w getcie warszawskim. Po stronie polskiej nieopodal muru getta rozstawiano karuzelę, która była czynna w Wielkanoc.

19.04.2011 | aktual.: 19.04.2011 12:08

Przeczytaj wcześniejsze felietony Marty Tychmanowicz

25 kwietnia 1943 roku w niedzielę wielkanocną Czesław Miłosz jechał wraz z żoną Janiną z warszawskiego Mokotowa na Bielany w odwiedziny do pisarza Jerzego Andrzejewskiego. Tramwaj zatrzymał się przy ul. Długiej graniczącej z placem Krasińskich – tam żadnych pojazdów już nie wpuszczano. Miłoszowie musieli wziąć bryczkę, która dowiozła ich do kolejnego tramwaju jadącego na Bielany. Na placu Krasińskich, pomiędzy ulicą Świętojerską a miejscem, gdzie obecnie stoi pomnik powstańców Warszawy, Miłosz zobaczył coś, co nim wstrząsnęło. Kręciła się tam łańcuchowa karuzela, a obok stały huśtawki. Tego słonecznego dnia na plac Krasińskich przybyło wiele osób.

Od sześciu dni w getcie, którego mur przebiegał tuż obok, dokonywał się ostatni tragiczny akt istnienia warszawskiej dzielnicy żydowskiej. Z placu było widać płonące domy getta, słychać było odgłosy walki, w powietrzu fruwały spalone kawałki papierów. Andrzejewski pisał: „Jak wszystkie większe zdarzenia w Warszawie, tak i to, oglądane od zewnątrz, miało w sobie coś z widowiska”.

Ale jak to się stało, że przed świętami i podczas ostatecznej likwidacji getta, w mieście pojawiły się karuzele z megafonami, z których pobrzmiewała muzyka? Jak przypuszcza historyk prof. Tomasz Szarota, autor eseju o karuzeli przy placu Krasińskich, rozstawiono je z inicjatywy Niemców. Ta konkretna nieprzypadkowo stanęła tuż za murami getta, nieopodal Umschalgplatzu, skąd tysiące Żydów wywożono do obozu zagłady w Treblince. Była prowokacją, miała udowadniać, że Polacy kompletnie nie interesują się sprawami getta.

Jak tylko Miłosz spotkał się z Andrzejewskim opowiedział mu o karuzeli. Ten drastyczny kontrast – ginących samotnie Żydów oraz bawiących się obok Polaków – zainspirował przyszłego noblistę do napisania wiersza Campo di Fiori, którego dwie z ośmiu strof cytujemy poniżej:

Wspomniałem Campo di Fiori W Warszawie, przy karuzeli W wiosenny wieczór pogodny Przy dźwiękach skocznej muzyki. Salwy za murem ghetta Głuszyła skoczna melodia I wzlatywały pary Wysoko w pogodne niebo. Czasem wiatr z domów płonących Przywiewał czarne latawce Chwytali skrawki w powietrzu Jadący na karuzeli Rozwiewał suknie dziewczynom Wiatr od tych domów płonących Śmiały się tłumy wesołe W czas pięknej warszawskiej niedzieli.

Jerzy Andrzejewski również w tamtych dniach chodził po Warszawie, zaowocowało to opowiadaniem Wielki Tydzień (zekranizowanym w roku 1995 przez Andrzeja Wajdę)
. To podczas tych spacerów Andrzejewski w okolicy placu Krasińskich (przy ul. Bonifraterskiej) widział nie jedną a dwie karuzele (wówczas jeszcze niezmontowane).

Wiersz Miłosza wywołał dyskusję, co więcej wzbudził wątpliwości, czy poeta w ogóle napisał prawdę. Są świadectwa osób, które pamiętają rozbawiony tłum i wirującą karuzelę (Leszek Kołakowski, Irena Sendlerowa), ale również istnieją spisane wspomnienia tych, którzy widzieli w tamtych dniach karuzelę nieczynną (Stanisław Soszyński, Stefan Bratkowski, Ryszard Matuszewski). Jednak jak udało się ustalić prof. Szarocie karuzele były dwie – jedna nieczynna, a druga działająca.

W tej dyskusji jednak nie o samą karuzelę chodziło, ale o stosunek Polaków do powstania w getcie. Czy większość uważała, że za murami giną „nasi” czy „obcy”? Wśród obserwujących byli i jedni i drudzy: tacy którzy mówili, że „Żydki się palą” oraz tacy jak aktor Marian Wyrzykowski, który pisał w pamiętniku:

Getto ciągle się pali. Wiatr wieje na wschód, więc cała Warszawa krztusi się dymem, co jej słusznie przypomina tę tragedię ludzką. Nie mogę się pogodzić z tą myślą. (…) Jestem tak przygnębiony, tak przybity, jak nigdy. I ten wstyd za poniewierane człowieczeństwo!

Marta Tychmanowicz specjalnie dla Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (198)