Domy jak z komedii Barei
Poszukiwania 300% cukru w cukrze to jeden żartów w komedii Stanisława Barei. W Szklarskiej Porębie rzeczywistość dorównała wyobraźni filmowych scenarzystów.
08.12.2009 | aktual.: 08.12.2009 11:25
W mieście pod Szrenicą są domy, w których suma właścicielskich udziałów przekracza 100% ich powierzchni. Wszystko przez to, że przed laty urzędnicy miejscy sprzedawali mieszkania bez dokładnych pomiarów. Metraż mieszkań szacowano "na oko". Władze miasta muszą teraz uporządkować ten bałagan. Mieszkańcy, którym źle obmierzono mieszkania, wnoszą zawyżone lub zbyt niskie opłaty i podatki.
W domu Grzegorza Soko-lińskiego suma udziałów właścicieli wynosi 118%.
- Przez wiele lat sądziliśmy, że wszystko jest w porządku. Sprawa wyszła na jaw podczas ostatniej inwentaryzacji budynku. Okazało się, że niektórym właścicielom policzono udziały razem ze znajdującą się w budynku piekarnią, innym wyliczono je bez niej - tłumaczy Sokoliński.
Podobny problem ma wiele innych wspólnot mieszkaniowych w tym mieście. W budynkach, w których tak się dzieje, nie można sprzedawać kolejnych mieszkań. Lokatorzy, którzy złożyli wnioski o wykup komunalnych lokali, muszą czekać. Na około 80 złożonych w ciągu kilku miesięcy wniosków tylko w dwóch przypadkach można było szybko sprzedać mieszkania. W pozostałych - trzeba na nowo obmierzyć budynki i skorygować zapisy w aktach notarialnych właścicieli.
Żabę podrzuconą przez poprzedników musi zjeść burmistrz Arkadiusz Wichniak.
- Będziemy musieli zabezpieczyć w budżecie specjalną pulę pieniędzy, by usunąć te nieprawidłowości. Utrudniają one życie nie tylko mieszkańcom. My też nie możemy dobrze zarządzać mieniem komunalnym - tłumaczy samorządowiec. Przyznaje, że źle pomierzonych domów w Szklarskiej Porębie może być tak wiele, iż nie uda się tego zrobić za jednym zamachem. Trwa szacowanie liczby takich budynków. Planowane jest też dokładne zliczenie powierzchni mieszkań w kurorcie.
- Niektóre nieprawidłowości rzeczywiście wzięły się z naszej winy. Jednak w niektórych przypadkach winę ponoszą mieszkańcy, bo na przykład nie ujawniali podczas inwentaryzacji jakichś pomieszczeń. W takich przypadkach nie weźmiemy na siebie odpowiedzialności i nie będziemy płacić za korektę - wyjaśnia burmistrz.
Koszt zmiany treści w aktach notarialnych może być różny. Na każdą taką operację na pewno trzeba zarezerwować kilkaset złotych.