Dominik Tarczyński chciał badać sprawę śmierci Ignacego Popowskiego. Okazało się, że to Iggy Pop
Polityk PiS chyba czasem szybciej pisze niż myśli. Dał się bowiem nabrać na dowcip jednego z internetowych trolli. Chciał badać sprawę śmierci 16-latka "zastrzelonego" przez Korpus Bezpieczeństwa Wewnętrznego w 1948 roku. Tym chłopakiem okazał się "ojciec chrzestny" punk rocka.
Żeby wyjaśnić całe zamieszanie musimy cofnąć się do 1 marca. Wtedy to obchodzony jest Narodowy Dzień Pamięci o Żołnierzach Wyklętych. W tym dniu poseł PiS Zbigniew Gryglas opublikował na Twitterze wpis o "żołnierzach wyklętych".
"Marzyli o Suwerennej i Niepodległej Polsce. Walczyli byśmy: ja i Ty mogli żyć w Wolnej Rzeczypospolitej. Cześć Bohaterom!" - grzmiał poseł Gryglas. Pod jego wpisem ktoś zamieścił komentarz z czarno-białym zdjęciem. Dołączony był również opis.
Tarczyński chciał badać sprawę 16-latka. A to był Iggy Pop
"Ignacy Popowski ps."Młody", zastrzelony przez KBW w Kraśniku w 1948 roku. Brat mojego pradziadka... Miał 16 lat" - czytamy nad zdjęciem.
I wtedy do akcji wkroczył Dominik Tarczyński. Z dość sporym opóżnieniem, bo 9 lipca, dodał komentarz: "zbadajmy to!". Poseł PiS zapalił sie do działania, ale sprawa została szybko "zbadana" przez innych użytkowników Twittera.
Iggy Pop z Wikipedii. "Mnie bawi dobry trolling"
Okazało się, że zamieszczone czarno-białe zdjęcie to nikt inny, jak młodziutki Iggy Pop. Zdjęcie zostało zapewne pobrane z angielskojęzycznej Wikipedii, bo nadal można je tam zobaczyć.
"Mnie bawi dobry trolling" - skomentował jeden z użytkowników. Okazało się również, że już wcześniej ktoś chciał zakpić z Dominika Tarczyńskiego. Pod jednym z wpisów dotyczącym dziadka posła PiS, również widnieje zdjęcie "Popowskiego".
Kim jest Iggy Pop?
Iggy Pop to James Newell Osterberg. Urodził się w 21 kwietnia 1947 r. w Muskegon w amerykańskim stanie Michigan. Muzyk, wokalista, epizodycznie aktor filmowy. Nazywany jest "ojcem chrzestnym" punk rocka. Lider formacji The Stooges i postać wyjątkowa na muzycznej scenie.
Zobacz także: ** Podeszła do polityka w restauracji i powiedziała, żeby podał się do dymisji. Zrobił to kilka dni później